Dziewczyny!
Układam listę "MAŁE WIELKIE SŁABOŚCI 2004", czyli spis przysmaków, które podjadamy gdy oglądamy tv/gdy się stresujemy/gdy mamy okres/gdy jest nam smutno a nikt nas nie rozumie/gdy pokłócimy się z ukochanym,bo on nas nie rozumie/gdy mamy coś zrobić a bardzo się nie chce/gdy chce nam się coś słodkiego (lub słonego, lub i jedno i drugie)/gdy budzimy się w środku nocy i "przypadkiem" mijamy kuchnię... i tak dalej i tak dalej. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć o co mi chodzi ;-)
Ja przyznaję się do... Nutelli, "Pawełka" toffi którego uważam za mężczyznę mojego życia!, czekolady mlecznej Wedla i Coca Coli (w żadnej wersji light). Poza tym jestem strasznym łakomczuchem i uwielbiam wszystko co ma więcej niż 100 kcal a to wyklucza gotowane brokuły, które ostatnio jem i już nawet nie krzywię się tak bardzo na ich widok :-)