* Dam radę? / "Efekt śnieżnej kuli" *
Witam!
Dzisiaj mija 15 dzień mojego odchudzania. Jest dobrze, a przynajmniej tak mi się wydaje. Jestem na diecie ok. 1000-1100 kalorii, codziennie chodzę na fitness, dwa razy dziennie wklepuję w uda i pośladki krem przeciwko cellulitowi, 2-3 razy dziennie piję czerwoną herbatę Pu-Erh. Co jeszcze mogę robić? Jakieś sugestie? Nie powiem, czasami jest ciężko, nawet bardzo, bywa, że brakuje mi motywacji, ale jeszcze się nie złamałam. Wiem, że jeśli choć raz zapomnę o diecie lub nie pójdę na fitness, to wszystko weźmie w łeb. Wkurza mnie trochę, że tak właśnie jest, bo to przecież głupota, żeby rzucać wszystko po jednodniowym obżarstwie, ale tak właśnie robiłam wiele razy. Czy Wy też tak macie? Podobno nazywa się to "efekt śnieżnej kuli". Jak zwał, tak zwał, ale strasznie się boję, że znowu mi nie wyjdzie, że ulegnę i zaprzepaszczę to, co już uzyskałam (samodyscyplina, ok. 2-3 kilo mniej, luźniejsze spodnie). Najgorsze są popołudnia, bo właśnie wtedy jestem najbardziej zmęczona i zniechęcona, ale jak już dotrwam do wieczora i pójdę na fitness, to później jest już ok. Dziewczyny, trzymajcie za mnie kciuki! Ja też życzę Wam powodzenia. Buźka!
Re: * Dam radę? / "Efekt śnieżnej kuli" *
Cytat:
Zamieszczone przez estrella
Wiem, że jeśli choć raz zapomnę o diecie lub nie pójdę na fitness, to wszystko weźmie w łeb. Wkurza mnie trochę, że tak właśnie jest, bo to przecież głupota, żeby rzucać wszystko po jednodniowym obżarstwie, ale tak właśnie robiłam wiele razy.
no właśnie, ja też tak mam, ale pracuję nad sobą żeby się "tego" pozbyć....
u mnie też jeden dzień potrafił posuć dietkowanie....
sama nie wiem na czym to polega, ale nie podoba mi sie ta zasada "wszystko albo nic" bo przecież potknięcia to niby normalka, ale ciężko je znieść....potem wszystko bierze w łeb.....
no,ale obiecuję poprawę :wink: nie dam się już sprowokować :wink: