złamane serce, nadwaga i depresja, tyle mi pozostało...
Moja historia, zaczyna się banalnie. Poznałam chłopaka, zakochałam się w nim, byłam szczęśliwa. Od zawsze uśmiechnięta, przebojowa i szczera... Dlatego też, wyznałam mu, że go KOCHAM. Było dobrze, do czasu wakacji. On został w domu, ja wyjechałam z rodzicami. Byliśmy nad morzem. Tęskniłam, pisałam, kochałam... A on w tym czasie znalazł sobie dziewczyne. Pewnie by mnie oszukiwał, ale widziała ich, moja kuzynka. To od niej się wszystkiego dowiedziałam. Zresztą, zataiłam przed nim kiedy wracam i sama ich widziałam. Nie robiłam scen. Wystarczył mi widok jego twarzy. Wtedy wracając do domu nie umiałam płakać. Krwawiło moje serce, zawalił się mój świat. A że były wakacje, mogłam w szystko. Lecz to wszystko ograniczyło się do spania i jedzenia. Potem pomogli mi rodzice. Ale żal pozostał. Zaczęłam jeść.Teraz przy wzroście 180 - ważę 94 kg. I nie jest to wina, nikogo oprócz mnie. Sama do tego doprowadziłam. Teraz chce schudnąć i wierze, że mi się uda. Musi, bo robie to dla siebie... W końcu wieloryby (takie jak ja) powinny pozostać w zoo:)
Pozdrowienia dla wszytkich...
Moje życie towarzyskie kwitnie....
Nie ma to jak parę kilogramów mniej. Wiem, że może cztery to nie tak dużo, ale jednak. Na diecie, czuje się wspaniale:) Ja naprawdę, zacznę latać. Teraz jestem wulkanem energi. Nie wiem co ma z nią robić. Nosi mnie na każdą stronę. NA wszystko ma czas. Wczoraj na przykład spotkałam się z moją całą paczką (pierwszy raz od pół roku). Było świetnie. To znowu ja, byłam duszą towarzystwa, która jak dawniej, ma zwariowane pomysły i nie boi się ich zrealizować. Dojrzałam też do pewnej decyzji. Dla mnie bardzo ważnej, choć może dla większości bardzo błachej. A mianowicie, obciełam moje bardzo długie włosy. Mam teraz krótką subtelną fryzurkę, w której czuje się świetnie. Można by rzec: KOCHAM CIEBIE żYCIE:) :)
P.S. Wszszystkim dziękuje za wsparcie. A Tobie adiqs szczególnie:)