-
I kolejna....
Witajcie!
Jestem tu po raz pierwszy i jak każdy (zapewne) rozpoczynam odchudzanie nie pierwszy raz... cóż, słaba wola. Trochę wstyd się przyznać, ale mam 19 lat, 174 cm wzrostu i ważę 100 kg :oops: Odkąd tylko pamiętam byłam gruba. I tak samo długo nie potrafię sobie poradzić z tym problemem. Diety trwają u mnie jakiś tydzień, bo bardzo łatwo się poddaję nie widząc efektów.
Czy ktoś mógłby mi coś doradzić? Z ćwiczeniami też mam problem, bo kondycja jest bliska zeru - no, praktycznie jej nie mam :? a do tego palę papierosy...
Pozdrawiam wszystkich odchudzających się!
-
Witam !!!
moze na poczatek zacznij jezdzic rowerkiem,sa teraz wakacje takie wycieczki rowerowe do innego mista czy do lasu sa swietne,a i kondycja sie poprawi,tylko ze musisz naprawde tego chciec :) wiesz ja tez nie mam silnej woli,niezawsze ale przewaznie musze zjesc slodkie chociaz cukierka albo cos innego :oops: :roll: a co do dietki to kobitki stosuja 1000 kcal lub 1200 kcal to sa najlepsze dietki bo jesz to co chcesz ale musisz sie zmiescic w tym limicie :)
życze powodzenia :wink: :wink: :wink:
-
Mi też się wydaje że na początek powinnaś spróbować 1200 lub 1000kcal i wiadomo rowerek, basen, bieganie. Na pewno ci sie uda. Trzymam kciuki.
-
Hej puchatku:)
Tak jak moje przedmowczynie polecam 1200-1000kcal:)to bardzo dobra i skuteczna dietka,oczywscie uwazaj,by to,co jesz zawieralo tez niewielkie ilosci tłuszczu,bo co innego 500kcal z owocow,a co innego 500kcal np z pizzy.Nie zapominaj o sniadaniu,jedz najlepiej 5 niewielkich posilkow dziennie,a kolacje ok 3 h przed pojsciem spac(nie sluchaj tych co radza ja jesc np o 17,zwł.jak chodzisz spac poxno,bo wtedy wieczorny głód moze sprawic,ze diete trafi szlag!)Pokochaj sport!To najlepszy sposób na zbedne kg oraz zdrowie i dobre samopoczucie:)wiem,co mowie,dzis jestem juz po 2 godzinkach pływania zabką:)Nie przejmuj sie brakiem kondycji,na pewno jestes w stanie ja poprawic:)A papieroski?coz:P to juz od Ciebie zalezy czy chcesz je rzucic,czy nie,ale na pewno byloby to wskazane dla kondycji.
Pozdrawiam,buziaki i zycze udanego dietkowania:)
P.S.jak masz jakies pytanka to wal:)
-
a mnie wydaje sie ze nie mozesz tak radykalnie przejsc na diete 1000 czy nawet 1500kcal, mozesz miec pozniej problemy zdrowotne, Twoja nadwaga nie jest niestety mala, i moze warto byloby udac sie do profesjonalisty-dietetyka
pozdrawiam i zycze powodzenia
-
witaj kolezanko :) z racji faktu ze jestesmy rowiesniczkami, a na dodatek mamy ten sam wzrost postanowilam wypowiedziec sie wlasnie w twoim temacie. W sumie lekarstwa na nadwage jako takiego to nie ma, sama sie o tym przekonalam... nawet najlepszym i zatwardzialym przeciwnikom slodyczy i drobnych grzeszkow zdarzaja sie wypadki przy pracy. tak bylo i ze mna... zaczelo sie od malutkiej kuleczki rafaello i skonczylo sie na przybraniu czterech kilogramow w ciagu miesiaca... :oops: i musze zaczac od nowa... ale wierze w siebie i wydaje mi sie, ze to jest KLUCZ DO SUKCESU! I ty rowniez musisz uwierzyc, ze ci sie uda! Oczywiscie musisz nastawic sie na to, ze nadwaga nie zniknie ot tak (a tak wlasnie by sie chcialo co nie?) rygorystyczne diety, ktore pomagaja zrzucic kilka kilogramow w tydzien to najwieksze oszustwo samej siebie, bo organizm potem szybko sobie to nadrabia i w rzeczywistosci konczy sie jak ja czyli wraca sie do punktu wyjscia.
Tak wiec ja zycze ci wytrwalosci i przede wszystkim powodzenia. I uwierz w to, ze mozna schudnac. Nie ma rzeczy niemozliwych, nie dla nas :)
pozdrawiam serdecznie
-
Czesc Puchatek!!
Z tego co widze masz tyle samo lat co ja (rocznik 1987).No i mieszkasz niedaleko.Wroclaw -> mam nadzieje,ze bedzie to moje miasto studenckie.Ja jestem ze Swidnicy,moze kojarzysz ?:> Moze kiedy uda nam sie spotkac we Wrocku,co Ty na to ? A moze razem odchudzac :) NIE DAMY SIĘ !!!
A teraz cos o odchudzaniu ... ja takze mam 174 cm wzrostu ...i praktycznie podobno wagę (90 kg). Ja jestem w takiej "dobrej" sytuacji ,ze nie widac po mnie tych AŻ tylu kilogramów. Na razie chciałabym sobie wyznaczyć realny cel czyli ok. 80 kg....Życzę powodzonka i nie daj się.Jak cos to pisz na forum lub na priva. Pzdr <O_o>
-
Bardzo dziękuję za każde miłe słowo, to naprawdę wiele znaczy...
Zaczynam już od jutra, idę na basen! I spróbuę tę dietę 1200 kalorii. Co do rady puszystej1984, to dietetyk w mojej przychodni wraca dopiero w sierpniu, więc muszę poczekać..:(
Widzę, że dzięki Wam będzie mi raźniej! :D
Pozdrawiam
-
a ja doradzę co najmniej 1500kcal! a podczas tego, zamiast się głodzić wyrabiać dobre nawyki. gdy przyzwyczaisz się jeść mniej i inaczej, lub nie będziesz chudła, zmniejszysz. po co od razu walić z grubej rury, ja już 18kg schudłam na 1400kcal, nawet nie musiałam zmniejszać liczby kalorii, pozwalam sobie na desery w weekendy i to nie owoce, ale wuzetki! bo trzeba mieć trochę przyjemności, a 1000kcal to jakaś katorga, nic dziwnego, że tyle osób nie wytrzmuje...
jeszcze kilka rad, może trywialnych, ale prawdziwych:
- oczywiście 5xdziennie owoce lub warzywa - można się kłócić, że za dużo owoców, za mało białka etc etc, ale chodzi o to, że jeśli człowiek zje tak fizycznie, objętościowo dużo, to sobie nie wyobraża, że mógły zjeść więcej i wydaje mi się, że ochota na słodycze też spada
- 2 litry wody, banał
- celebruj posiłki - mnie dzięki tym pysznym ciastkom z kawą w niedzielę, na nowym serwisie, przy lekkiej muzyce przeszła w ogóle (albo prawie w ogóle...) ochota na zjadanie batonów kupionych w kiosku - to dla mnie tylko substytut, coś nie wartego wyrzutów sumienia i pożartych kalorii
- oczywiście poczytaj trochę o zdrowym żywieniu - to jednak pomaga
- też polecam rower - dosyć mało wymagający, jeśli nie będziesz się forsować, daje dużo frajdy, więc jest szansa, że się nie zniechęcisz (ja na przykład nienawidzę ćwiczeń "dywanowych" - i wcale ich nie robię, bo to dla mnie udręka - trzeba znaleźć coś dla siebie!).
- i najważniejsze - to co na początku - nie zmniejszaj zbyt radykalnie kalorii, bo ryzyko, że się złamiesz jest duże, a schudniesz i jedząc więcej
- aha, no i postaraj się rzucić palenie, choć pewnie nie będzie ci łatwo jednocześnie z dietą. w każdym razie ja rzuciłam już parę lat temu, a paliłam też parę lat. i baaardzo się z tego cieszę, postawienie na aktywność to dobry wybór!
uff, ale wyszło mi wypracowanko :P życzę powodzenia i nie daj się deprechom - też całe życie byłam jak pączek, a jednak się udało!
-
POWODZONKA ZYCZE SOBIE I WAM :):)
-
Dziękuję clarice za tę "długą" pomoc :)
Zastanawiam się tylko, co robić wtedy, gdy nie mam ochoty na jedzenie, a i tak jem? To się nazywa obżarstwo, prawda? Podobnie jest z podjadaniem... :( Nigdy nie potrafiłam tego pokonać. Miał ktoś podobny problem? Jeśli tak, to jakie może być rozwiązanie?
-
Czesc,
znam ten problem.
Ja jem nie dlatego, ze jestem głodna, tylko dlatego, ze chce jesc.
To lezy chyba w naszej psychice.
Coz mozna zrobic?
CHyba mozna , a nawet trzeba sie temu postawic.
Wiem, ze to łatwo sie mowi, gorzej wykonuje, sama mam ten problem, ale co nam innego pozostało>?
Zycze wytrwałosci
-
Puchatek,mam ten sam problem co Ty. Dzieki mojemu obzarstwu dorobiłam się tylu kg ile mam :( A co do obzarstwa walcze z nim ( przegrywam zazwyczaj ze slodyczami) .
Trzeba po prostu wmówić sobie do naszej główki, że nie mozna...albo opic sie duuuza iloscia wody. Na poczatku jest trudno ....ale pozniej coraz lepiej.
-
najważniejsze, to nie poddać się! jednego dnia najesz się wafelków aż ci niedobrze, albo świeżego chleba (moja słabostka...) - trudno, ale następny dzień zacznij tak jak zaplanowałaś, czyli z powrotem dieta. nie dajcie się złapać w pułapkę "nigdy mi się nie uda, to już lepiej żyć radośnie z łakociami..." przecież każdy, ale to każdy miał wpadki - wygrywają ci, którzy nie dają się tym złamać.
poza tym lepiej unikać pokusy niż ją zwalczać - nie trzymajcie w domu nic takiego do podjadania, ja nawet pieczywa nie kupuję z rana - bo na 80% je zjem, zwłaszcza, jeśli wcześniej jestem w domu po pracy. a czasem się tak miotam po domu, żeby coś zjeść - ale teraz już zwykle nic nie ma takiego, co najwyżej owoce - to sobie czasem zjem :)
3mam kciuki :)
-
Najbardziej to bym chciała, żeby moja lodówka była zamykana na klucz poza godzinami posiłków... a już szczególnie w nocy! :lol:
Denerwuje mnie w sobie także fakt, że gdy się najem to nadal mam ochotę na więcej i więcej...i tak do momentu aż nie padnę na fotel z niesamowitym poczuciem sytości, aż czuję posiłek w gardle... wstyd mi, że jestem tak słaba by z tym skończyć raz na zawsze :oops:
-
Witam kochana :)
Nie pozwól czekać twojemu szczupłemu ja, nie daj czekać dalej samoakceptacji, poprostu bierz się do roboty!!
Po pierwsze przy tej wadze, lepiej będzie jeśli twoja dietę skomponuje lekarz - dietetyk. I to nie sa zadne fanaberie, sama epiej nie bierz się za układanie diet bo możesz sobie tylko zdrowie poniszczyć i tylko się zniechęcić.
Kochana każdą kondyche można poprawić, rzuć palenie, zacznij od spacerów, długie kilkugodzinne spacery to jest to co nasz organizm kocha najbardziej. Po drugie pływanie, tak pływanie i spacery to na początek najlepsze sposoby na zwiększenie swoejj aktywności fizycznej, a ile daja radości :)
Pozostaje mi tylko życzyć powodzenia - pamietaj wszystko da się zrobić, a więc uśmiech na twarz i bierz się do dzieła!
-
I nie mogę! jak to jest, że mimo pięknej pogody, wakacji, ruchu na basenie nie schudłam ani trochę? :? buuu...
-
cześć ;)
Mamy podobny problem z np. jedzeniem po 18 . Ja dietę zaczynam 31 lipca więc jeszcze jestem cwana ale to się szybko skonczy. Mam dietę 650 kcal dziennie i chcę ją zacząć...tak sobie myślałam ze moze zaczniemy ją razem?? Od rygorystycznej zaczynam by potem móc troszkę zwolnić tępa. Zapraszam do siebie :*