100 dni bez chipsów, słodyczy i piwa? Hmmmmm
Witam! :) Otóż nie jestem tu nowa, już od kilku miesięcy na bieżąco czytam Wasze wypowiedzi. Kiedyś nawet założyłam własny wątek, ale wypalił się po kilku dniach, czyli wtedy kiedy skończyła się odchudzać ;) No właśnie... Tu jest mój problem. Odchudzam się od każdego poniedziałku do każdej środy, z czego wynika że od czwartku do niedzieli mam dni wielkiego obżarstwa. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jestem uzależniona od chipsów... Wiem że chipsy są okropne, niezdrowe, itd, ale to jest silniejsze ode mnie. Codzienne muszę zjeść jedną paczkę (dużą!), a czasami (np. gdy oglądam film) są to dwie duże paczki. Do filmu oczywiście obowiązkowo piwko. Chipsy jem po kryjomu, bo wiem że to złe i niedobre, itd. Już nie wiem co mam robić. Nie muszę chyba wspominać jak duży mam cellulitis... Nie pomagają mi żadne kremy ani gimnastyka (co z tego że poćwiczę godzinę, jak zjem później pół kilo tego świństwa). Postanowiłam sobie, że przez 100dni wytrzymam bez tych wszystkich trucizn. Myślicie że mi się uda?? A może ktoś ma jakieś rady jak się oduzależnić od chipsów lub ma jakieś paskudne odstraszające nowinki na ich temat...? Ogólnie, to się zdrowo odżywiam, tj. chleb pełnoziarnisty, chude mięso, zielona herbata, itd.Moją trzecią zmorą są słodycze. Na "Modzie na sukces" ;) potrafię zjeść dwie tabliczki czekolady. Jak już wezmę kostkę to puszczają mi wszystkie hamulce. Dlatego doszłam do wniosku, że lepiej w ogóle nie brać jednego cukierka do ust. A więc 100 dni... To do dzieła. Do tego w moim planie: codziennie godzina porządnej gimnastyki i godzina spaceru. Myślicie że mi się uda?? Proszę o wsparcie. Aha! Bym zapomniała. Mam 170cm i ważę jakieś 65kg. Zbyt dużo to nie jest, ale wszystko mi siedzi w udach i brzuchu (ramiona mam dość szczupłe, a biust mały, łydek nie posiadam ;) ). Pozdrawiam :)
