Niewiem jak Wy ale na mnie to działa. Cała zabawa polega na tym ze idziemy do sklepu i kupujemy sobie jakiś wystrzałowy, sexowny ciuszek i wyznaczamy sobie cel... Zmieścić się w niego i nie wglądać jak baleronik :D Metoda działa bo jeśli ciuszek na prawde się podoba to stanowi dodatkową motywacje do przestrzegania dietki.
W moim przypadku motywacyjny ciuszek stanowi zajebiaszcza spódniczka mini... :twisted:
Kto sie na to pisze? :P