-
Dlaczego tak powoli?
Cześć dziewczyny. Chyba mam niezłego DOŁA Już od wielu miesięcy jestem z Wami na forum i czytam Wasze posty ale do odchudzania dojrzałam dopiero przed Wielkanocą. Mam 164 cm wzrostu i w tej chwili 56-57 kg. Nie wiem czy mam rację ale mam wrażenie że strasznie powoli chudnę.
W ciągu 9 tygodni czyli od końca marca do dzis schudłam tylko niecałe 7 kg. I najgorsze jest to że teraz waga stoi a nawet mam wrażenie że rośnie bo było 55,2 a traz jest 56,5. Pewnie to wina tego że od kilku dni sie załamałam i zaczynam mieć poważne wpadki :( Oczywiście wcześniej także miałam ale nie tak często. Nie wiem co sie dzieje ale nie umiem opanować ochoty na białe pieczywo z masłem, makaron czy ryż i byle dużo. Dziwne tylko że do słodyczy mnie nie ciągnie poza dwoma "gryzkami czekolady bialej" Na wode mineralną już nie moge patrzyć a soków owocowych i herbat ziolowych mi nie wolno z uwagi na problemy skórne. Nie wiem jak sobie z tym poradzić i wtłuc sobie do tej gupiej łepetyny ze pewne rzeczy są zakazane. Jestem strasznie zła na siebie, potem leze do lodówki i jem co popadnie i obiecuję sobie ze od jutra koniec a na następny dzień "powtórka z rozrywki" . :oops: I nawet nie pomaga jak pomyśle że caly trud pójdzie na marne- znajduje wówczas wiele argumentow typu : od jutra koniec, to już ostatni raz, innym tez to sie zdarza.... Tak głupio sie sama przed sobą usprawiedliwiam . Dietkę mam bardzo rygorystyczną poniewaz nie wolno mi jeśc wiele rzeczy z uwagi na cerę tak jak kiedyś juz pisałam na forum ale teraz juz nawet nie umiem utrzymac tysiaczka nie mowiac o wylkuczeniu przypraw czy chemii lub niejedzenia po 18 Babeczki kochane okrzyczcie mnie porządnie i poradzcie coś bo ja juz sobie nie radze a chcialabym jescze chociaz ze 3 do 4 kilosków zrzucić. Ja już poprostu chyba jestem zmęczona tą dietą :(
-
jeżeli jesteś zmęczona, może po prostu zrób sobie przerwę... powoli zwiększaj ilość kalorii... przecież masz ładną wagę, postaraj się nie przytyć, a za jakiś czas, może znajdziesz siłę na te ostatnie kilogramki :)
ja właśnie tak planuję, zejść najpierw do 65 kilo, zrobić sobie przerwę na wakacje (i jeść tak 18oo-2ooo -> do mojego 15oo co tydzień dodawać 1oo kcal na przykład) i potem znów za siebie się zabrać :)
-
No tak tylko sie boję że jak sobie odpuszcze to potem znowu będę się zbierała do dietkowania kilka miesiecy.
A jak to jest z tym chlebem? Ja jem wase ale moze nie powinno sie jeść chleba żadnego? Nie tylko zwykłego ale chrupkiego tez nie?
-
ja tez sie troche wkurzam, bo waga sie mi zwiekszyla z powodu nabierania wody przed okresem. No ale trudno, tak juz mam - pocieszam sie, ze za tydzien wejde na wage i znowu bedzie mniej :) Tez uwazam, ze skoro masz problemy z dieta, to lepiej daj sobie na razie spokoj z odchudzaniem, a tylko utrzymuj wage - jesli nie wiesz jak sie do tego zabrac, wybierz sie do dietetyka. Najwazniejsze jest, zebys kontrolowala nadal to co i kiedy jesz. Problemy ze skora wywolywanymi przez zywnosc tez niestety znam - teraz, w okresie pylenia, nie moge jesc zadnych orzechow (ktore uwielbiam), niektorych warzyw i owocow - ale zauwazylam, ze jak sa pieczone albo gotowane, to nic mi nie jest - moze u ciebie tez tak to dziala, moze moglabys pic sobie jakies bezcukrowe rozwodnione kompociki?
A co do chleba, to szczegolnie bialy ma wysoki indeks glikeniczny i dlatego im wiecej takiego chleba zjesz tym bardziej masz ochote na wiecej - to niebezpieczne dla dietki :) Jesli juz musisz podjadac sobie chlebka, to zjedz jedna krokne posmarowana czyms nie-slodkim (np. keczupem) albo z dodatkiem jakiegos warzywka, a potem zjedz cos, co zmieni ci smak (np. warzywo). U mnie to dziala, bo wtedy przechodzi mi ochota na wieksza ilosc chleba, po prostu nie czuje jego smaku w ustach i o nim zapominam. Tak samo jest ze slodyczami.
-
Niestety u nas w mieście nie ma dietetyka a nie bardzo mam mozliwośc wyjazdu do wiekszego miasta w tej chwili bo pracuję. Właśnie najgorzej u mnie z tą kontrolą tego co jem . Moja mama bardzo dobrze gotuje i ja tez chyba nawet nieźle. I ciągle kusi mnie szukanie nowych smaczków. Mam strasznie monotonną dietke bo mam rosacea ( tr. różwaty) i właściwie nie wolno mi nic jeśc ostrego czy kwaśnego, czy tłustego. Keczupu i soków czy cytrusów tez nie. I tak juz dwa miesiace bez owoców ( tylko obrane jabłka) , jem tylko ta wase serki wiejskie, jakieś jogurty i warzywa parowane. I oczywiście nawet kawy czy herbatek tez nie- nawet ziołowych. Z mięsnych rzeczy to tylko filecik z kurczaczka lub wedlinę chuda i tylko wędzona . Absolutnie jakis przemielonych czy konserw. Juz brakuje mi pomysłów co jeść zwłaszcza ze wszystko musze jeść rozdzielnie. Z mlekiem tez musze uważac bo mam antybiotyki przy których nie wolno pic mleka.. Wiec nawet musli z mlekiem nie zabardzo. Dlatego się dziwie ze tak powoli lece z wagi. To mnie jeszcze bardziej dobija. Chwilami tak jak pisałam juz naprawde nie umiem sie opanować. Na przykład wczoraj wybierałam makaron z łazanek bo nie umiałam sobie odmówić. No mówie wam - przechlapane. Moje jedzenie to od rana wasa z wedliną potem otreby ( śliwkowe i jabłkowe sa super) potem jakieś jabłko , znowu wasa serek wiejski , jabłko . Na obiad piers z kurczaka z warzywami najczęściej a pod wieczór jogurt z otrębami lub bez. I tak praktyznie w kółko. Moza sie załamać :(. Chyba mi tez brakuje jakiejś silnej woli i wsparcia bo mezowi i synkowi gotuję normalnie i zawsze musze coś przy okazji popełnić. Moja mama nigdy nie ma problemów z utrzymaniem diety. Potrafi sobie to wytłumaczyc i nic ją nie kusi. A ja na odwrót. :twisted: Zła jestem na siebie jak diabli. :twisted:[img][/img]
-
Optymalne tempo chudniecia to 1kg-1,5 kg tygodniowo.
Im wolniejsze chudniecie tym mniejsze ryzyko wystapienia jojo.
Nie ma potrzeby abys sie odchudzala. Na oko widac, ze Twoje BMI jest prawidlowe.
-
Wiem, wiem że marudze ale miałam 3 "oponki " na brzuchu a teraz mam jeszcze jedną i nieco zaokrąglone boczki - zwłaszcza w pozycji siedzącej to widać. Dlatego tak myslalam że jeszcze ze 3-4 kiloski i koniec. Chyba sobie kupie hula-hop zeby wyrobic talie i troszke pokręce przy oglądaniu TV. Co o tym myślicie?
-
TatiM, ja też ostatnio mam wrażenie, że tyję na diecie :| Czuję się jakaś napuchnięta cały czas, zwlaszcza jak jest gorąco. Jem też więcej warzyw i owoców, przez co rozdyma mi się brzuch i czuję się ogromna. I także mam zastój jeśli chodzi o dietowanie. Ale wiem, że to normalne i minie, wiec staram sie nie przejmować :)
-
Też ostatnio jakoś wolniej chudnę. Ale ponieważ zaczęłam ćwiczyć, to pewnie mięśnie mi rosną :lol: - a takie mięśnie to są bardzo ciężkie :lol:
Żartuję, oczywiście, ale nie przejmuję się wolną utratą wagi. 1000 kalorii mogę jeść do końca życia, bo tyle mi wystarcza. No, może poza sporadycznymi wyskokami z okazji imprez. :oops: Ale już lepiej wyglądam, lepiej się czuję, a na oponkę na brzuchu to tylko ćwiczenia.
pozdrawiam
p.s.A nie znacie jakiejś dobrej diety dla kota? Bo mój waży 6 kilo :P
-
Wyglada na to że niepotrzebnie sie tak przejmuję. Muszę poprostu to przeczekać chciaz wczoraj znowu w akcie desperacji wchłonęłam kawalek pizzy domowej, bo juz mi było wszyttko jedno :oops:
Puma33 moj kociak waży 4,5- takiz zwykły dachowiec. Ale on nie wychodzi poza mieszkanie i balkon to datego jest "słusznej wagi". Może daj mu jeść tylko raz dziennie lub częściej a mniej. Wkońcu skoro ludzie sie tak odchudzaja to kociakowi tez powinno pomóc :wink: