Ameely ta dieta jest nastawiona na trwały efekt a nie na szybki więc trzeba być cierpliwym i mieć dużo samozaparcia ale efekt jest super :)
Wersja do druku
Ameely ta dieta jest nastawiona na trwały efekt a nie na szybki więc trzeba być cierpliwym i mieć dużo samozaparcia ale efekt jest super :)
ja?? po 2,5 miechow 7 kg :DCytat:
Zamieszczone przez ameely
Dzieki za odpowiedz. mnie udało sie przez miesiąc schudnąc ok 7 kg:))) myślalam ze bedzie szybciej ale i tak sie ciesze i moge liczyc te kalorie nawet cale zycie zeby tylko za pare miesięcy spojrzec w lustro i sie usmiechnać, zeby iśc do sklepu i nie przejmować sie czy sa na mnie rozmiaru fajnych ciuchów:))))))
Buziaczki
Ameely - uwielbiam ludzi z takim nastawieniem :) gratuluję sukcesu i życzę dalszych wygranych w zmaganiach z kilogramami !!!!!!!!!1
ameely ja rowniez gratuluje , podziwiam i szczerze powiedziawszy zazdrosze Ci :) A tak wogole to postanowilam tutaj cos skrobnac bo po raz pierwszy zauwazylam kogos z rodzimego miasta Kielce :)
Pozdrawiam :)
Ja też myślałam: schudne! Będe liczyć do końca życia kalorie...no cóż, schudnąć schudłam, ale od liczenia kalorii zbiera mi się na wymioty, mam dość!
schudniesz chyba wiesz to nie tylko ty ale i cale forum!
Chyba jednak będe musiała znów zacząć liczyć kalorie bo trace kontrole :/
nie wiem jak mozna dietkowacx bez liczenia, nie umiem :/ niewyobrrazam sobuie
Ja właśnie też widocznie nie umiem, bo rzuciłam się na arbuza :/
arbuz to ponoc najlepszy produkt na diete :D
Gdyby skończyło się na arbuzie- dodaj całą czekoladę :?
Na dłuższą metę nie da się oszukać samej siebie. Próowałam wmówić sobie że arbuz jest lepszy niż czekolada, ale mój organizm wie swoje ... Czekolada jest po prostu THE BEST niestety ...
czesc! pcozytalam sobie od samiutkiego pcozatku i mam jedna refleksje:
Celebrianna pisala o takiej ksiazeczce z dietami -to chyba taka, ktora mam wdomu i z ktorej sobie bralam czasem przepisy. we wtepie zalecenie jak powiino wygladac skuteczne wracanie do zywienia normalnego nazwijmy to.otoz pisza tak, ze nalezy minimum co 2 tygodnie -nie mniej -zwiekszac ilosc kalorii o 100-200. jesli zauwazy sie, ze waga sie wahnela to widac ejszcze za wczensie i nadal trzeba byc na nizszym pulapie. jasno to wyjasnilam? czyli np jade sobie na 1000 kcal od jakis 3, 5 miesiaca i uznaje ze juz ok, to przez kolejne 2 tygodnie jem ok 1100-1200 ale z zachowaniem tych praw co na 1000 ze 5 posilkow , ruch itd. potem sie waze i wchodze na 1300-1400kcal na kolejne 2 tygodnie. ale ejsli zauwaze, ze waga wzrosla to znow wracam na 1200. bo tam pisza, ze kazdy ma inny metabolizm i jednym wystarczy po tygodniu podnosci co 100 i gotowe, a inni po miesiacu dopiero moga podniesc kalorie bo jak nie to przytyja.
ale i tak najwazniejsze jest chyab to, zeby wyzbyc sie zlych nawykow zywieniowych -nie ejsc jak nie ejst sie glodnym tylko dlatego, ze cos ladnie wyglada. nie jesc wieczorami, pic malo alkoholu, duzo sie ruszac i stosowac nadal zamienniki nizej kaloryczne.
pozdrawiam -acha i mowj wynik: od 20 czerwca jestem na 1000kcal (czasem bylo 1200) i w te 15 tygodni schudlam z 79 na 65 czyli 14 kg :) na poczatku syzbko, tearz wolniej, ale mam nadzieje ze jeszcze troszke spadnie. a co do tego co pozniej..wiem ze samam sobie te swoje zbedne kilosy dodalam obzeraniem sie, pajdami z maslem i majonezem i dokaldkami obiadow po syndrom "nie moge sie ruszyc tak sie obzarlam", piwkiem. wiem ile pracy kosztuje zrzucenie kilosow i nie pozwole sobie wrocic do tak glupiego, niezdrowego sposobu zywienia!!!i to da mi pewnosc ze nie wroce do tamtych kilosow sprzed diety. bo tak mowimy o kaloriach, a to ciagle przeciez kwestia nie tylko co i ile, ale jak sie je! ile pislkow, czy z rozsadkiem i z zasadmi zdrowego zywienia, cy sie ruszamy, czy jemy male porcje a nie zeby pekal brzuch, czy slodycze sa raz na czas czy w glownym menu...
ja czekolada jest the best, ale wcale nie musi byc tuszaca wsyztsko w ilosciahc odpowiednich :D
Moniu - dziękuje za tą wypowiedź. Postawiła mnie do pionu! Przywróciła prawidłowe ideały! Będę postępować zgodnie z nimi. Gratuluję zrzucenia kilosków - to bardzo dużo. Ja też zrzuciłam podobną ilość... to uświadamia nam i innym, że odchudzanie nie jest niemożliwe - wystarczy wziąść się za siebie, nie tworzyć wymówek!
Buziaczki!
Brawo Moniu - mamy taki sam tok myślenia ! Nawyki żywieniowe trzeba zmieniać, bo inaczej można zapomnieć o ładnej figurce !
Ehhh...a mi wróciła wiara w dietę: przechodze na punktową ;)
Ja ją sobie kupiłam - kosztuje tylko 4 zł, a ma mnóstwo cieszących oko zdjęć tych niskokalotycznych potraw, które oczywiście zachęcają do upichcenia sobie takiej pysznościCytat:
Zamieszczone przez Celebrianna
Jak już zaczęłam się wypowiadać, to pomyślałam sobie, że napiszę też coś na temat mojego podejścia do diet. Generalnie to nie stosuję żadnej konkretnej. Jem to na co mam ochotę, a w moim przypadku wygląda to tak, że lubię rzeczy w miarę zdrowe. Mam jakieś 7-8 kilo nadwagi i od czasu do czasu zabieram się za ich gubienie, ale często jest to decyzja od teraz, ale bez uprzedniego planowania i ustalenia sobie jakiegokolwiek celu, więc czesto też kończy sie na niczym.
Teraz jednak zaczęłam nad tym poważnie myśleć i od paru dni znowu ważę i notuje kalorie.
Polecam zestaw produktów, które polecane są w ramach diety Omega.
Ryby z grila, sałatki z pomidorów, papryki, fasoli z oliwą, nasiona takie jak pestki dyni, słonecznik, siemię lniane, sezam, orzechy: nerkowce, włoskie, laskowe, migdały, chude mięso drobiowe.
Czy ktoś z Was może stosował dietę, która nie wymagała jedzenia 5 posiłków dziennie?
Mam z tym niestety problemy, bo pracuję i dość kłopotliwe jest dla mnie noszenie ze sobą kilku pojemników z wcześniej przygotowanymi potrawami.
A jakby ktoś znał skuteczny sposób na zaprzestanie picia kawy, to byłoby super - niestety ja pijam z cukrem i potrafię w ten sposób wypić ok. 150 Kcal na dzień.
Pozdrowienia dla wszystkich wytrwałych. Życzenia wielu sukcesów!
CZeść Piszkot!
Fajnie, że kupiłas sobie tą książeczkę. Ja na nią poluję, ale chyba zniknęła. Ale ma ja moja mama więc jej buchnę :lol:
Ja kiedyś próbowałam zjadać więcej kwasów omega, ale orzechy mają duzo kalorii i jedzenie ich bez umiaru do odchudzających zadań nie należy. NAtomiast na pewno są zdrowe.
Ja też pracuję, dlatego opracowałam sobie taki plan:
rano śniadanie w domu
w pracy o 10 - jogurt+muesli
w pracy o 12 - 2 kromki chleba chrupkiego z czymś
w pracy o 15 - obiad (gotowa kupna surówka -200g + jakieś mięsko albo ryż przyniesiony z domu)
w domu o 18-19 - zupa i owoce
Do pracy w poniedziałek niosę 5 jogurtów i kupuje po drodze 2 op (400g) surówek. W szafce w pracy mam: muesli, pieczywo chrupkie (albo macę, albo sucharki), miód, dżem. Donoszę tylko codziennie jakieś mięsko, rybę (zrobione dzień wcześniej - na obiad dla męża)
Taki plan jest dla mnie swietny. Nie musze myśleć w pracy co będę jeść i nie chodzę głodna. A poza tym w domu po zjedzeniu lekkiego posiłku jest mi o wiele łatwiej zmusić się do wysiłku rowerkowego :lol:
Życzę sukcesów w odchudzaniu!
Pozdrawiam
Oho to masz szafke z zarciem?? :D:d lodówke ;) w pracy? czy w termosie przynosisz nie?? :>
Najbardziej lubię soboty i niedziele bo wtedy jestem w domu mam czas na dietetyczne gotowanie i ćwiczenia :D
A dzisiaj jem sobie naleśniki, może nie za bardzo dietetyczne, ale pyszne, a w końcu w 100 gramach 240 kcal to jeszcze nie rozbój w biały dzień :D (dla porównania czekolada = 560 kcal) :D:D:D:D
no ja w sumie tez ale zawsze w sobote dochodzi %....
No to też prawda nie ma to jak sobotni browar :D
heheeh no to ja juz 3 raz wysylam samego chlopaka do knajpy, nawet go odwioze bo jak pojde to bedzie piwko, a jak bedzie piwko to beda orzeszki, a jak juz to bedzie to nie bedzie zachamowan... :? ale za to za dwa tygodnie bede sie bawila caly weekend i bede w siebie wlewala pyszny miodzik pitny....ehhhhh :D :D
Celebrianna :arrow: ja też lubię te gotowe surówki, np colesława, z czerwonej kapusty itp. Ale czy ktos am pojęcie ile takie opakowanie 400g ma kcal :?: One mają majonez ale chyba nie tak strasznie dużo? Jesteś bardzo dobrze zorganizowana- to się chwali :D
O tak...soboty są najgorsze- lody z chłopakiem, paluszki przed tv...;(
Nie najgorsze sa godziny w szkole, bo tam jedzenie w sklepiku ...batony....najchudszy to yogowafel 136 kcal...kałoczyki z lukrem...sa tez kanapki [polbilki maslo salatki najrozniejsze] zapiekanki....a ty po zjedzenie II sniadania glodna, jeszcze tu skrubia chipsy i mówie chcesz chcesz??
Ja do szkoły zabieram sobie kanapeczkę z chlebka słonecznikowego lub sojowego (z szyneczką i Bieluchem) i jakieś małe co nieco - banana albo baton Chocapic
Ja w szkole wcianam jogurcik i kanapeczkę :), czasami też jakiś owoc :)
Ja w szkole jem kanapeczkę (tj. 2 kromki chlebka z serkiem i jakimiś warzywkami), no i zazwyczaj jeszcze jabłko lub marchewkę. To jako 1 i 2 śniadanie włącznie (stwierdziłam, że w domu nie będę jeść, bo zaczynam mieć na cokolwiek ochotę gdzieś około 8.30 - 9.30).
ja dzis ywmyslilam jogurt do picia, lub kakao danone :D
W szkole wcinam jeszcze mandarynki
mniam mniam
:roll:
?:|
Ja tam w szkole nie jem nic. Chodze głodna ale to mnie pobilizuje. W końcu jak ejsteś głodna to chudniesz, nie? :P
Za to śniadanie mam sycące ale i we wczensych godzinach. Ok. 6:30 pochłaniam jak wie kajzerki to bułkę pszenną albo rogala. Do tego pieczywa serek homogenizowany Danio albo jogurcik zimowy ONKEN (bardziej sie opłaca mniej kalorii ma a jest go więcej :) ). I to systko :lol: Masła już nie jem chyba od dwóch miechów, zapomniałam jak smakuje hihi :wink:
Obiad natomiast jadam ok. godziny 14:30. 8)
inka to chyba jednak za dluga przerwa(az 6 godzin). chyba lepiej by bylo jakbys chociaz male jabluszko, albo jakis jogurcik naturalny wszamala:)
No też mi się tak wydaje. .. w szkole jest czas na małe co nieco :D