Moje dietkowanie i okolice:)
Wracam po okresie niebytności dość długim... Zbyt chyba długim;) Jakiś czas temu to forum - a raczej forumowiczki - bardzo mi pomogły. 3 lata temu zaczęłam walkę ze zbędnościami wszelkimi. Startowałam z pułapu 70 kilogramów, a skończyłam na okolicach 56-57. Trwało to trochę, ale sie uparłam. I rzeczywiście zmieniłam na trwałe nawyki, ruszam się - wiec jako tako wagę trzymam. Teraz jest jakieś 58 kilo. No a że aptety, także apetyt na odchudzanie rosną w miare jedzenia - chyba dojrzałam do kolejnego etapu.
I tak - po analizach wszelakich (łącznie z pogodą i temperaturą na zewnątrz:) - doszłam do wniosku, że czas na cambridge. Na razie jestem przygotowana na 12 dni ścisłej, a potem mieszana i 800 kalorii. Dziś mija 2 dzień i czekam aż sie skończy, bo początki są podobno najtrudniejsze.
A was Moje Drogie proszę o wsparcie :P , czasem tez sama pewnie będe musiała na siebie pokrzyczeć publicznie, w chwilach trudniejszych...
Docelowo chcę zobaczyć na wadze 50 kilogramów - przy takich krasnalach jak ja (160 cm) - każdy kilogram widać od razu niestety. Pewnie nie uda się tylko na cambridgu, zobaczymy jak sie bedzie sytuacja rozwijać... W końcu mam juz wprawę:)
Kasia na Cambridgu
Kolejny dzień minął... (no prawie)
Mam taką obserwację, gdyż niejedną dietę już przeżyłam, że cambridge jest dobrym motywatorem finansowym:) - szkoda wyrzuconych pieniędzy, żeby sie poddać zaraz jakoś na początku. A potem juz rzeczywiście nie czuje się głodu. Czekam juz z utęsknięniem na koniec ścisłej, żeby wrócić do ćwiczeń. Jednak rozsądne odżywianie + ruch to to, co kocham najbardziej.
Na szczęście pogoda nie sprzyja ucztowaniu;)
Do zobaczenia Kochane, K.