:shock:
Wersja do druku
:shock:
Annie ile ty masz wzorstu, ze 40 kg chcesz wazyc? A tych dwoch kilogramkow gratuluje :D :*
Anakonda a Ty sie nie wyglupiaj, chcesz sie z kosci na osci odchudzac? :shock:
Blue, ona ma 158cm, czyli tyle co ja... Hm, ja też myślałam o 40kg, ale stwierdziłam że nigdy tego nie osiągnę. Przynajmniej w najblizszej przyszłosći.
Pozdrawiam, życzę wytrwałości w diecie.
DO NOEMCIA:
No dobra moze i jestem chuda ale to nie jest tak, ze ja chce schudnac chce tylko stracic troche brzucha i ni jesc slodyczy.. czy jest jakis sposob na niejedzenie slodyczy?? :> Proszę pomóżcie.. Ogółem to mam aktywny tryb życia bo 4 razy w tygodniu pływam i raz biegam czy to wystarczy?? POMOCY>..!!
Z góry bardzo dziękuj ;) :D
JA bym chciała z biustu schudnac ...
Mam 94= lepiejbyloby 90 :)
ale dobrze,ze biust szybko chudnie tylyko znowu te rozstepy okropne....
____________________________________
Talia i Biodra chce was mnieJ
Boczki....a juz was tu nie widze ;)..spadajcie ;p
no biust dla niektórych stety a dla innych niestety szybko chudnie. :P
To moje 40 kg to tylko tak sobie jest, naprawdę nie martwcie się :) Mi ogółem nie chodzi zupełnie o kilogramy, tylko o wygląd jak już chyba wspominałam. To znaczy mogę sobie ważyć nawet 50 kg jeśli tylko będe ładnie wyglądac i nie będę miała tego ohydnego tłuszczu na brzuchu i grubych nóg. Także naprawde spokojnie o mnie, żadna anoreksja i inne tego typu przypadłości mi nie grożą :D Co do anakondy to naprawdę przesada moim zdaniem, ale to Twoje zdrowie i Twoja decyzja. Wiem z doświadczenia, ze jak się kobieta uprze to nie ma rady :D A co do biustu to nie wiem jak to się dzieje, ale mi urósł :D Miałam 91 a mam 95 cm. Boże jaka ja szcześliwa z tego powodu jestem :D Przecież biust to ozdoba kobiety a ja zawsze chciałam mieć duze piersi. Teraz sa akurat i tylko żeby nie chciały się zmniejszyć :) Buziaczki dla Was kochane za to, ze częściej tu chyba zaglądacie niż ja :oops: Przepraszam :( Dzia za wsparcie, kochane jestescie Wszystkie :D
Widzę, że mój topic umarł jednak :(
Od 8 dni jestem na diecie. Schodze ponieżej 800kcal. W sumie jest spoko, nie licząc napadów nasłodycze ale jakoś sie trzymam. Jest tylko jeden problem.
NIC NIE SCHUDŁAM.
ZERO.
Dieta trwa 10 dni, zaraz mi się kończy a tu zero efektów.
1.Nie licze na jakieś super efekty no ale na JAKIEŚ napewno
2. To chyba najgorsza rzecz, kiedy się bardzo starasz, męczysz się i ***** z tego.
Mama mówi, że efekty będa później. Że niby kiedy kurna..kiedy mi się dieta skończy?
Cały dzień dzisiaj rycze i nie kapuje czemu?! To w takim razie może pójde i zjem tą czekolade, bo co to za różnica i tak fakt że żyje na wasie nic mi nie daje;/
Jak ja Cie rozumiem koleżanko.... Racja, że nic gorszego jak nic nie mamy z naszych starań. Jaki ten świat potrafi być niesprawiedliwy :twisted: Mnie np zawsze najbardziej dołowało, że moje kumpele jedza dwa razy tyle co ja a figurki mają zajefajne. Jak ja Ci zazdroszcze, ze potrafisz wytrzymać na tej diecie. Bo ja ostatnio sie tak rozżarłam że masakra :twisted: I nie mogę dac rady na tą dietę przejśc w końcu na dobre.