-
Nie jestem sobą.....
jakos mnie tkneło zeby napisac co mi na sercu lezy....
Tekst troche długi-przepraszam ale mam nadzieje ze bedziecie mogły/mogli mi pomoc:)
Nie jestem sobą.Udaje kogos innego.
Wszytsko zaczeło sie w kwietniu tamtego roku.zaczełam sie odchudzac,,,,waga zawsze była dla mnie nieodpowiednia.....odkad pamietam chciałam ją zmienic ale jakos nie mogłam.Wazyłam ok 65 kg przy 168cm. przeszkdzał mi brzuch....pylchna buzia...grybe rece...i tłuszcz.Zawsze nazelałam ale jakos umiałam zachowac poczucie humoru,umiałam cieszyc sie zyciem byz wesoła pogodna ....doceniac to co mam,gdzie sie nie pojawiałm to było pełno smiechu.....zawsze poprawiałam wszytskim humor i znajomi lubili ze mna sie spotykac bo mówili ze "gdyby tu Dorci nie było to nie byłoby tak smiesznie" nie uchodziłam za jakiegos clowna tylko poprostu lubiałam poprawiac innym humor i robiłam to tak sama z siebie.
Wracajac do odchudzania.....tak jak mówiłam od kwietnia wziełam sie ostro za siebie....zacełam codziennie biegac na stadionie(dzien w dzien!) nieznosiłam biegania ale pozniej to pokochałam.....w miare upływu czasu robiłam coraz wiecej kołeki biegałam tak ok 60 min codziennie przez kwiecien maj czerwiec (w lipcu przerwa) i sierpien rano na czczo po 40 min.....zmieniłam nawyki zywienowe odstawiłamsłodycze od piwerwszego kwietnia i konsekwentnie sie tego trzymałam(trzymam!) zero fast foodów ....przy mnie mozna było jesc pizze zajadac sie batonikami i czekoladkami a ja sie nie skusiłam-nawet mnie to nie kusiło. Smazenie zastapiłam gotowaniem-chude miesko duzo warzyw,owocki, kiedys tonami jadłam jogurty owocowe ale przestawiłam sie na nautralne,ciemny chlebek..no wogole moje zywienie i styl zycia zmienił sie o 360 stopni. Skutek tego był taki ze sobie chudłam i chudłam (jak to miałam w zamiarze) najpierw doszłam do 60kg...po paru tygodniach waga pokazywała 58...55<<-- to był moj cel,chciałąm wazyc 55kg....jak do tego doszłam po głowie chodziło mi 50kg..no i dobiłam to tych 50kg.....nadal jadłam mniej niz potrzebuje moj organizm i byłam aktywna fizycznie i teraz waze 46.5 kg przy 168cm;/.Odchudzanie było zdrowe-nie zadne głowdlki tylko jak pisałam wczesniej zdrowe jedzonko(mniej niz potrzbuje moj ofranizm) i cwiczenia fizyczne.
Do czego zmierzam.....odchudzanie i ten zdrowy styl zycia stał sie dla mnie priortyetem.
Wiem ze mam juz cos z głową.Wszytscy mówią mi sie powinam prztyc do wagi z wakacji(wazyłam 53kg) ale ja boje sie ze jak zaczne tyc to bede tyła np w brzuchu (na wygladzie brzucha jestem najbardziej uczulona..pracuje nad nim zeby miesnie były widoczne)....owszem teraz eez cwicze ...chode od marca na siłownie i biegam znów zaczełam od kwietnia.
Znów troche zbaczam z tematu.
Codzi o to ze to wszytko mną zawdłaneło.....ja teraz idac do sklepu biorac jogurt analuzuje tabele wartosci odzywczych skrupulatnie.Porównuje ktory lepszy ktory ma mniejsza zawartosc cukru.....ide sobie obok słodyczy...patrze tez....ile to ma kacl chociaz i tak bym tego nie kupiła(nie pamietam kiedy ostatnio batona kupiłam lub czipsy)
Jestem uzalezniona od tego co jem i kiedy jem.....musze miec okreslona liczbe posiłków i mam wyznaczone pory na nie....i to mnie własnie tak wiezi....mam np wyznaczony obiad na 16.00 a znajome umawiaja sie na spacer o 16.00 to ja przekładma spotkanie na 17.00 lyb 16.30 zeby zjesc ten moj obiad.Albo moje dwie najlepsze kumele jechały na piknik.....pojechałam z nimi...wzieły picie i jedzenie- lody i gruszki i mandarynki....czestowały mnie ale ja loda nie wziełam.....pozniej zjadłam gruszke i mandarynke i prosiłam ich zebysmy wrociły na 18 30.....nie mówiłam czemu....ale o tj porze jescze serek musiałam zjes....bo pozniej juz kolacji zazwyczaj nie jem.
Kiedys uwielbiamałam nalesniki(teraz tez uwielbiam) zawsze jak Tata robił to jadłam tyle ile mogłam zmiescic.....a teraz....Tata robi nalepsniki to ja zostawiam je sobie na sniadanie-bo wole zjesc na sniadanie taka porcie kcal niz na wieczor.
Albo robi placki ziemniaczane-lubie je ale tez nie jadłam wieki...i mówi do mnie ze mi nałozy a ja ze nie chce ...na to on "Kiedys tak je lubiłas" A JA SOBIE POMYSLAŁAM"tATO tY NIE MASZ POJECIA CO BYŁO KIEDYS A CO JEST TERAZ W MOJEJ GŁOWIE)
Podobnie jest z cwiczeniami.....wczoraj kumpela do mnie pisze ze idą na dizałke sie opalac.....i czy ide z nimi....no to ja mówie ze za bardzo bo( i tu wymyslam jakas wymówke ze musze czekac na Mame bo kluczy nie ma i bla ble bla) a nie poszłam dlatego ze poszłam na siownie...akuraat pora wyjsciaa dziewczyn pokrywała sie z moja pora gdzie chcodze na siłownie.
Wczoraj tez zadzwoniły do mnie czy wychodze o 18. ja powiedziałam ze o 19( po 18 musiałam zjesc) wyszłam po 18 jak zjadłam....poszłysmy sie przejsc....kolezanka wstapiła do sklepu kupiła czipsy i czekolade raz mnie poczestowała i wiedziała ze nie wezme i takie teksty :oj Dorcia odd jednego czipsa nie utyjesz" ja wiem ze nie utyje ale ja juz nie patrze na słodycze pod wzgledem przyjemnosci tylko pod wzgledem zdrowotnym...taki czips to nic dobrego.cZASEM skusiłabym sie na kawałek czekolady ale cos mi podopowada ze nie moge...(czasem od siweta zjem kawałek ciasta czy ciasteczka ale to naprawde raz na dłuugii czas) nigdy nie miałam tzw"napadu" nie zuciałam sie na jedzenie(zdrowe czy niezdrowe) chyba bym sobie tego nie darowała
Tyle razy spotykałam sie z tymi moimi dwima najpepszymi kumpelami na filmie u jednej z nim (lub u mnie) no i one na stole lody....czekolada....jakies paluszki....pomarancze....cukierki....i ja tego nie jem z nimi.....im sie przykro robi i zawsze mnie czestuja ale ja nie wezme tego....mowia ze powinnam prztyc ze zle wygladam...a ja nawet tej pomaranczy nie wezme(jadłam juz kolacje)
Męczy mnie to.....mecze sie sama ze sobą ze tak oszukuje moje dwie najlepsze kumpele.....przez to oddaliłam sie od nich.Ten rok szkolny to ja przesiedziałam w domu (szczegolnie w zimie byłam słaba nic mi nie nie chciało....nie miałam energi do zycia)
Wogole przed to chyba ze tyle schudłam (-18kg) uleciała tez moja osobowaoc.Dizewczyny powiedziały mi nawet ze teraz juz nie jestem taki swir ze sie zmieniłam i spowazniałam,ze kiedys mi zazdrosciły tego ze tak łatwo nawiazuje znjomosci bo kazdy kto mnie pozna od razu mnie lbi przez ten moj smiech i poczucie humoru.Nawet koledzy powiedzieli ze powinnam prztyc ze wolwli mnie nawet jak wygladałam wczesniej niz teraz taka smutna i wogole.
Jestem inna osobą....zmieniłam sie,chciałabym tak jak kiedys zec spontanicznie....kolezanki dzwoniał-wychodzimy? ja na to ze wychodzimy-bez patrzenia czy to pora obiadu czy cwiczen na siłowni.Jedziemy na piknik- to jedziemy i dobrze sie bawimy bez kontrolowania ktora godizna i kiedy trzeba wracac.
Nie sadziłam ze kiedys tak bedzie ze skupie sie na wygladzie i przez to odsune sie od znjomych i strace sowja osobowosc.
Nie jestem sobą i zle mi z tym.....nie umiem jak kiedys cieszyc sie zyciem i czerpac z niego to co najlepsze.....chciałabym zjalesc recepte zeby sie z tego wyleczyc....byc normalna nastolatka.Myslałam o psychologu ale jakos nie mam odwagi,ochoty,checi opowiadac o tym wszytkim komus obcemu....mam nadzieje ze sama sobie z tym poradze.Ja mam cele mam ambicje....ucze sie zeby napisac jak najlepiej mature (za rok) chciałabym studiowac na AWF w Warszawie-wierze ze mi sie uda bo jestem upara i jesli sobie cos postanowie to wiem ze moge osiagnac cel.
Tak sobie posmyałam spotkam jakiegos faceta....zaczniemy sie spoytakac on zaprosi mnie na kolacje a ja co ...zamówie sałatke z wodą....heh nie chce tak....
Przepraszam za takiego tasiemca musiałam to wyrzucic.....choc i tak mogłabym pisac i pisac bo mam 1000 mysli w glowie.
Jesli ktoras przeczytała i ma dla mnie jakies rady bede wdzieczna.....
Pozdrawiam:)
-
Dorotka16 Rozumiem Cie, miałam tak samo. Wciąż myślałam o ojedzeniu, na końcu nie jadłam z rodzicami nawet obiadu...Schudłaś strasznie przy Twoim wzroście waga 46.5 kg przy 168cm to do mnie tragizm. Dobij może do tej 50, cop? Ja porównuje kalorie wszedzie gdzie się da...ale wiesz, co ? teraz już nie mam takiego świra, przeszło mi. Przytyłam 10 kilo, czego bardzo żałuje i znowu chce zacząć a raczej juz zaczełam...ale nie odchudzam się drastycznie...Chce zrzucić te pare kilo...nie chce boczków...
-
Czytałam to jakbym ja to sama pisała...
Takie same sytuacje. Nie wychodze nigdzie, bo nie zjem o tej godzinie co powinnam. Albo nie moge nigdzie iść, bo musze ćwiczyć.
To wszystko jest chore i już mam dość :? Od końca sierpnia nie zjadłam NORMALNEGO obiadu nie licząc kalorii. Kiedyś chyba miałam radość z tego marnego życia, bo mogłam sobie pojeść, a teraz to masakra...;/
Nie bede sie rozpisywać :P
Masz gg? Jak tak to chętnie bym pogadała ;]
-
Hej Dorotka, ja Ci jednak proponuje, sprobuj z tym psychologiem/terapią - umow sie na raz, jesli bedzie zle to zmus sie do drugiej wizyty, a dopiero jesli trzecia okazalaby sie meczaca/wkurzajaca czy cos w tym stylu, to zrezygnuj. Ale sprobowac trzeba, bo moze akurat?
Sytuacje mialam bardzo podobna, z tym ze schudlam mniej (ok. 14 kg), ale tez z mniejszej wagi (wlasciwie wtedy mialam jak najbardziej odpowiednia), ale to juz nie chodzi o to, tylko o kwestie psychiczna. Do psychologa nie poszlam, moze sie wydawac (dla innych), ze dalam sobie z tym rade, ale mimo tego ze cala ta sytuacja zaczela sie zmieniac rok temu, to psychika dziwna pozostala - jesli chodzi o wychodzenie z ludzmi i takie tam to jest normalnie, ale za to przytylam sporo, mam napady na zarcie i potrafie planowac i realizowac zdrowe menu dzienne (zrobic sobie np zdrowe sniadanie, niezbyt kaloryczny obiad , wybrzydzam jak mama robi cos za tluste itd), jednoczesnie zawalajac wszystko - jak dorwe sie do czegos, co jest w paczce, to potrafie to jesc, dopoki sie nie skonczy cala zawartosc :? Ogolnie trudniej mi nawiazywac znajomosci, potrafie byc skrajnie niemila dla ludzi i mam czasem napady glupich mysli.. Nie wiem, moze gdybym poszla wtedy do psychologa, to by bylo inaczej? Chociaz wiem, ze pewnie nie zmusilabym sie do tego. Ale Ty sprobuj, wydaje mi sie ze czasem latwiej jest wyrzucic to psychologowi, niz np wlasnym rodzicom :roll:
Mam nadzieje, ze dasz sobie jakos pomoc i wrocisz do normy :*
-
dziekuje dziewczyny za odzew..teraz jak to czytam to az płakac mi sie cche.
to juz wszytsko za daleko poszło.....nigdy nie sadzilam ze tak kiedys bedzie wygladało moje zycie....a ja mam dopiero 18 lat.
Zle sie czuje z tym ze wymiguje sie od spotkania z kumpelami...oszukuje je zeby tylko moc zjesc o okreslonej porze.....wogole jest inaczej...straciłam zainerwsownie chłopakami( nigy wczesniej jakos obsesujnie za nimi nie latałam ale jakis flirt czy nowe znajomosci zawsze były) kiedys pamietam odczuwałam brak chłopaka.....chiałabym zeby ktos mnie przytuli i chciałam czuc to cos! a teraz nie mam takiej potrzeby.....wogole czuje sie zle nie chce zaprzepascic sobie najlepszych lat młodosci przez jakies głupie obsesje....nie chce sie izolowac....chce odzyskac szczescie ,,,moją osobowosc.....moje dawne "ja"
ciezko mi z tym.....gdybym mogła cofnac czas.....(najlepiej sie czułam własnie pod koniec wakacji gdzie wszytcy mowli mi ze super wygladam-53kg wazyłam) i moje samopoczucie tez było swietne....pozniej sie posypało
Ja mogłabym przytyc w nogach czy biuscie i w tyłku .....ale wiem ze tak partyjnie sie nie da....brzych cchiałabym zostawic taki jaki jest(a nawet chciałabym zeby miesnie były bardziej widoczne)
Ogolnie problem u mnie lezy własnie w tym ze jestem wiezniem tego co jem kiedy jem....ale tez mam problem z tym ze moja osobowosc sie tak zmieniła.....
Wracajac do wygladu.....ja np jak widze taka naprawde grubszą kobiete na miesnie...ale widze ze jest zadbana czy fajnie ubrana i umalowana to wyglada naprawde super.....podobaja mi sie takie kobiece figury....ale jak patrze na innych....sama chce byc szczupła....ale nie tak chuda jak teraz jestem...chciałabym nabrac kobiecych kształtów......
Chciałabym wroccic do dawnej Doroty.....tej wesołej pełnej zycia..energi do działania i usmiechu na twarzy.....
-
ja sie wlasnie tego boje, że dojde sobie spokojnie zdrową dieta do 50 kg i nie ebde potrafiła jesc wiecej.. :?
-
lou obawiam sie ze tak moze byc.....a co wiecej bedziesz starała sie jeszcze schudnac.....ale zycze Ci zeby tak nie było
-
Przeczytalam caly Twoj post( choc przewaznie takich dlugich mi sie nie chce:P)
pierwsze co Ci powiem : przed Toba dluuuga droga naprawde
JEsli naprawde chcesz cos zmienic , zacznij malymi kroczkami , bo jakbys tak nagle chciala wrocic do "poprzedniego zycia" to to sie moze skonczyc bulimia , ktorej ja mialam poczatki.
Tez bylam w podobnej sytuacji nei wychodzilam z domu zeby nie omijac pore posilkow i takie tam... myslalam tylko o jedzenie!! i balam sie jesc:)
ale mi przeszlo , sama niewiem jak to sie stalo. oczywiscie przytylam , ale w pore sie zachamowalam i teraz staram sie trzymac wage - raz chudne raz znow grubne i tak w koleczko leci:) Jak podjem wiecej to sie nie przejmuje:)
Wiesz co skoro teraz zaczelas biegac, to mysle ze mozesz sobie pozwolic na wieksza ilosc jedzenia , i tez slodycze!!! np idziesz z koelzankami do sklepu - i kupujesz loda no bo i tak spalilas go biegajac :) rob takei zamiany w tym stylu:)
i powiedz sobie" ja mam prawo to zjesc!
kiedy tata Ci naklada chetnie wez sobie ale naloz okreslona ilosc na talez i nie pozwol sobie zjesc wiecej , bo to sie moze skonczyc obzarstwem
pyszne jedzenie jest dla nas szczegolnei niebezpieczne
Tylko te rady trudno w praktyce jeszzce wykonac , ja jestem zywym przykladem;)
ALe staram sie to jakos pogodzic, ide z kolezankami na lody , ale kosztem mniejszej kolacji , czy cos w tym rodzaju :)
Zrob sobie 1 taki dine, kiedy wstaniesz, nie pocwiczysz, dzien wczesniej nie bedziesz miala zaplanowane co zjesz, tylko wstanbiesz popatrzysz do lodowki i spontanicznie zrobisz sobie sniadanie:)
-
;)
dasz rade!!!! trzeba tylko w siebie wieżyć!!
-
Dorcia, będziesz sobą, uda się! Kurczę, ja też tak miałam, że nie wychodziłam z domu, jeśli nie zjadłam kolacji o tej czy innej porze, etc. W ogóle historia trochę odwrotna, bo przytyłam później. Ale teraz staram się żyć normalnie i nie myśleć za dużo o tym co, gdzie, i jak jem. Co prawda, piszę sobie dzienniczek, no ale nie chcę wpaść w skrajność, tak jak Wy, biedactwa :( Mam nadzieję, że to możliwe! Co ja gadam?! To JEST możliwe! W końcu niemożliwe nie istnieje :D
-
Teraz fizycznie czuje sie lepiej ale psychicznie nie za ciekaiwe.
Wiecie kochane....ja mogłabym porozmawiac z rodzicami( z Mama bo z Tata nie mam takiego dobrego kontaktu-on całymi dniami pracuje przebywa poza domem i moje kontakty z nim ograniczaja sie do wymiany kilku zdan w ciagu dnia....nie dlatego ze zle mi sie z nim rozmawia ale poprosty nie mamy czasu...chcociaz nie mogłabym sie mu zwiezyc ..jakos nie mogłabym)
ale zupełnie inaczej jest z Mama.....Ona wie o mnie najwiecej....to Onajest głowa rodziny hehe trzyma kase i Tata jest pod pantoflem:P no Mama zawsze chodzi na wywiadówki....wie co sie dzieje w szkole....zawsze jej opowiadam....nie tylko o szkole rozmawiamy na rozne tematy.
Wiecie mogłabym z Mama orozmawiac tak szczerze ale nie chce jej martwic....
własnie w zime kiedy poszłam do ginekologa bo nie miałam 4 miesiace okresu kazał mi przytyc tak z 2 kg zebym wazyła 52kg....ale ja jakos nie tyłam....i raz wyszłam z pokoju rano w takich ktociutkich szortach do spania i Mama siedziała w kuchni zobaczyła moje chude nozki i kazała wejsc na wage....a tam 48kg.....załamała sie....pwoedziała ze nie wie co ma powiedziec ze jej bardzo przykro....ja nie wiedziałam co mam powiedziec....wczsniej zapewniałam ze waze 50kg. Teraz widzi ze jem i mysli ze jest juz normalnie.....ale ja jem moze troche wiecej cwiczyc tez zaczełam i waga stoi...nawet spadła(teraz 46.5)
Nie chce sobie zaptzrpascic lat młodosci takim stylem zycia....chce byc zdrowa....miec w przyszłosci rodzine i zdrowe dzieci....mam marzenia na przyszłosc....ale nadal jestem jakas uwieziona -to męczy
-
wiesz... zrob sobie jeden dzien.
przez jeden dzien badz szczesliwa i jedz. nastepnego dnia spalisz na pewno, pobiegasz dwa razy dluzej itp. ale przez jeden dzien zjedz duzo, naprawde duzo rzeczy ktore Ci najbardziej smakuja. i nie martw sie niczym, pomartwimy sie nastepnego dnia ok?
to jest Twoj dzien z ktorego nigdy sie nie rozliczysz, ktorego jakby nie bylo.
ok? :wink:
-
mi to nie grozi na szczescie, bo odchudzalam sie zdrowo przez praiwei 2 miechy i potem znowu jedzenie tyle ile kiedys. ale nie tyje. ufff. jak bede miala naplyw silnej woli to bede dalej dietowac. tylko chipsow juz nie jem od baaardzo dawna, kiedys je wciagalam codziennie
-
Witaj, z bardzo dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje posty.
Widzę, że problem naprawdę jest duży. Piszesz, że masz z mamą dobry kontakt, ale nie chcesz jej martwić i z nią o tym nie rozmawiasz, a może jednak powinnaś, bo problem może (choć nie mus) się pogłebiać a wtedy dopiero będą powody do zmartwień, Ja myślę sobie, że jesteś na dobrej dordze do sukcesu, bo widzisz swój problem, nie uciekasz od tego i szukasz pomocy (na razie tutaj, ale myślę, że dojrzejesz do rozmowy z mamą, a później być może z psychologiem). Chcesz dostać się na AWF, więc i z tej przyczyny musisz zadbać o kondycję, a przy niedowadze to może być pewiem probelm. Poza tym życie studenckie, to nie szkoła średnia, tam zajęcia są w różnych godzinach, często porozrzucane przez cały dzień, dużo ćwiczeń, wyjazdy na praktyki itp. Radzę, żebyś zdecydowała się na pomoc z zewnątrz, bo sama możesz mieć trudności z tym wszystkim sobie poradzić. Rozmowa z psychologiem to żaden wstyd i trzeba uświadomić sobie, że to on jest po to aby CIę wysłuchać i pomóc, bo to jego PRACA!!!
Wydaje mi się, że jesteś bardzo poukładaną osobą, wszystko masz zaplanowane od A-Z, a w życiu, żeby było przyjemnie trzeba czasem poluzować :-) Rozumiem Cię, bo ja też nie bardzo umię być spontaniczna i nieplanować, ale naprawdę taka chwilowa beztroska best bardzo wskazana. I w jedzeniu i ogólnie w życiu. Wiem, że to dla Ciebie nie jest łatwe, ale trzeba zacząć od czegoś, małe kroczki są bardzo ważne, jeśli CI się uda raz "olać" tą sztywną porę kolacji to super, ciesz się tym!!!
Życzę szybkiego rozwiązania problemu
-
Tooo smutne co piszesz :(
Widziałam Cię kiedyś na innym forum...
Widziałam Twoje zdjęcia, jak pięknie schudłaś... wtedy chyba ważyłaś 50 z kawałkiem...
Pisałaś, że dalej nie podoba Ci się Twój brzuch...
"O co jej chodzi?" pomyślałam... bo wyglądałaś naprawdę super...
Oczywiście, można było jeszcze trochę poćwiczyć na mięśnie brzucha, ale starczy diet... po co to?
Twoje stare spodnie wisiały na Tobie na tych fotkach i widziałam tą dumę i uśmiech na Twojej twarzy...
Nie wiem czemu, ale miałam przeczucie, że Ty nie skończysz z tym tak szybko... i się niestety nie myliłam :(
Strasznie mi Ciebie szkoda... i nie wiem co masz poradzić...
Hmm, może po prostu stopniowo jedz więcej... nie patrz tak obsesyjnie na kalorie... tak to trudne, bo ja sama je liczę i wiem jak ciężko jest się odzwyczaić :?
Dalej ćwicz, ale powoli zaczynaj jeść to co inni... na śniadanie zjedz o tę jedną kanapkę więcej... nalej sobie więcej zupy... jeżeli posiłek się przesunie, to się nie martw...
Jeżeli tak bardzo w spotkaniach ze znajomymi przeszkadzają Ci pory posiłków, to weź se soba jabłko, pomarańczę itp... Co szkodzi czasem poczęstować się tymi paroma paluszkami? To nie będzie miało wpływu na Twoją figurę! Uprawiasz tak dużo sportu, że nie wyobrażam sobie jak będziesz wyglądała prowadząc dalej taki styl życia...
Tylko tak właśnie myślę, że musisz być strasznie wychudzona, bo wtedy ważąc z 5kg, albo i więcej wyglądałaś fantastycznie...
życzę powodzenia i rozwiązania problemu...
Myślę jednak, że bez pomocy mamy i lekarza będzie Ci ciężej...
Trzymaj się ;*
-
straszne to jest
ale to po prostu kolejne uzaleznienie
tyle ze od jedzenia
i pomysl czy czlowiek uzalezniony od alkoholu
pomoze sobie sam??czy keidykolwiek taki ktos pomogl
sobie sam??
nie ty tez sama sobie nie poradzisz...ludzie sa dobrzy i
na pewno ktos Ci pomoze jesli zwrocisz sie o pomoc
168cm i 46kg to juz podchodzi pod anoreksje..
a co za tym idzie mnostwo chorob z tym zwiazanych
wiec jesli dalej chcesz chudnac to odpusc AWF
jesli zachorujesz na anoreksje nie bedziesz mogla uprawiac sportu
zobacz...juz masz jakis krok do sukcesu bo sama zauwazylas ze
jest cos nie tak i zle Ci z tym
musisz o zmienic jedzenie nie moze Toba rzadzic
ty musisz rzadzic jedzeniem
nie jedz o wyznaczonych porach
ja nie jem o wyznaczonych a tez chudne...
a ty chudnac juz nie powinnas...
prosze Cie...pomysl nad tym bo to przykre jezeli dziewczyna
ktora chciala schudnac nadporgramowe kg zamienia sie
w anorektyczke a od odchudzania do choroby jeden malutki korczek
i bardzo cienka granica ktora tak latwo przekroczyc
a trudniej sie cofnac w tyl...