-
Hmm..chciałabym mieć mniej fałd na brzuchy i cieńsze uda.. no i mniejszy tyłek :(
W sumie to chyba chciałabym tez ważyć na ile wyglądam. Fotogeniczna nie jestem, więc może tego nie widać. Jednak większość ludzi mówi mi że wyglądam na 45 kg. jak nie mniej. Ostatnio na zawodach podeszła do mnie kol. i się pyta czy jestem w kat. wagowej do 46kg, a ja ledwie się zmieściłam do 49 :oops:
Aż mi głupio się robi jak mówię, że ważę 50 - 52kg
-
No ale powinnas się właśnie cieszyć, bo widzą Cię wszyscy ludzie,
a o wagę pytają tylko co niektórzy ;)
-
na ulicy nikt Cie o wage nie spyta!
-
Ja dziewczyny to rozumiem, ale mimo tych wymiarów nie wyglądam zbyt dobrze. Ciuchy oczywiście zakrywają wszelkie niedoskonałości jednak nie ubiorę obcisłej bluzki która ukaże moje fałdy i boczki,Tak samo uda, moim marzeniem jest mieć między nimi przerwę której u mnie brak. Gdybym miała fotki w bieliźnie zobaczyły byście to co ja widzę patrząc w lustro. Niestety aktualnie takowych brak :(
-
Ja nawet jak ważyłam 67 kg to nosilam obcisłe bluzki...
-
To zależy od tego, jak się czujesz. Czasem dziewczyna, która nie wygląda najlepiej nosi obcisłe rzeczy, ale jej to nie przeszkadza, bo dobrze się czuje, a inna widząc mikroskopijną fałdkę już ma ochotę założyć ciuch kilka rozmiarów większy, żeby to ukryć :wink: .
-
Ee no nie upieram się już, ale moim zdaniem i tak wyglądasz świetnie ;)
-
ja tak mam. kazda faldka musi byc zakryta kilka rozmiarow wieksza bluzka, aktualnie chodze w takiej xl, chociaz wchodze juz w m, ale to obsesja jest :)
-
Hehe, Say bez przesady ;p
Ja jestem tylko przewrażliwiona na punkcie kiedy bluzka odkrywa brzuch, mam takie wrażenie, że jest gruby i brzydki dlatego ubóstwiam wszelkiego rodzaju tuniki i koszulki takie dłuższe a wchodzę w m(jak jest mała) s lub xs. W zależności od producenta.
Spodnie mam rozmiar 34. Ale to jest złudne bo ja jestem po prostu niska :)
A teraz uwaga :!:
Dostałam się Liceum :!: Tak się bałam a jestem czwartą osobą w klasie ;p
W sumie to do mojej klasy potrzebne było jakieś 127pkt, żeby się dostać a ja miałam 156 :) Jestem w klasie z moim kochanym braciszkiem (tzn. z tak bardzo dobrym przyjacielem, jest tak nazwany, żeby mój chłopak nie był zazdrosny jak go czasem przytulę), którego mogłyście (bez twarzy) podziwiać na jednym ze zdjęć :D
Niestety po fali zachwytu i radości, poszliśmy do mojego chłopaka do domu, a jego mam dała nam po dwa kawałki tej wielkiej czekolady z orzechami, powiedziałam , że dziękuję ale kazała mi zabrać, a potem jak chciałam dać ten kawałek Piotrkowi to on wrzasnął "Marta nie chce jeść" no i lipa.. musiałam :( a w domu wciągnęłam zimnego pieroga z mięsem, a na obiad miałam fasolkę bo bretońsku, ale taką rozcięczoną wodą bo jadłam u kumpla, sam robił i nie mogłam odmówić :(
-
Moje gartulacje ;)
Ja to samo przeżywałam rok temu :)
A co do jedzonka... spójrz w tabelę kalorii - 2 kostki czekolady to nie tragedia...
I ta reszta która zjadłaś też ;)
Więc nie było źle naprawdę ;) Nie łam się ;)