-
WITAM SERDECZNIE.....
ŻYCZĘ WYTRWANIA W DIETKOWANIU I SAMYCH SUKCESÓW.
PODJĘŁAM OD DZIŚ NOWE POSTANOWIENIA W DIETKOWANIU.
OPIS U MNIE NA WĄTKU.
TYM RAZEM MAM ZAMIAR DOTRWAĆ NA NIM DO KOŃCA TO ZNACZY DO KOŃCA WRZEŚNIA , A POTEM ZOBACZYMY CO DALEJ.
-
WITAM SERDECZNIE
POZDRAWIAM SERDECZNIE I ŻYCZĘ SUPER
DIETKOWANIA I SUPER WEEKENDU.....
ŚLĘ BUZIACZKI.....
-
POZDRAWIAM CIEPLUTKO I OPTYMISTYCZNIE
-
witaj karolka wpadlam do ciebie w odwiedzinki widze ze dawno cie nie bylo ale mam nadzieje ze z dietka OK
pozdrawiam serdecznie
-
WITAJ SKARBIE.........
NAJWAŻNIEJSZE SIĘ NIE PODDAWAĆ , A JA W PEWNYM MOMĘCIE BYM SIĘ PODDAŁA.
WSZYSTKO OPISAŁAM U SIEBIE. :P
FAKTEM JEST ŻE JUTRO RANIUTKO WYJEŻDŻAM I NA STAŁE WRACAM DOPIERO
KONIEC WRZEŚNIA, ALE MAM NADZIEJĘ ŻE PO POWROCIE ZOBACZĘ SUPER FIGURKĘ I DOBRY HUMOREK.
ŻYCZĘ POWODZONKA I SAMYCH SUKCESÓW,MIŁEGO ODPOCZYNKU WSRÓD FORUMOWICZEK.
-
ZYCZE UDANEGO TYGODNIA
PRZESYŁAM MOC BUZIAKÓW
NAPISZ CO U CIEBIE CIEKAWEGO
-
ODEZWIJ SIE
UDANEGO TYGODNIA ZYCZE
-
Wklejam bardzo ciekawy artykuł do poczytania
RECEPTA NA DIETĘ-CUD
Co za urodzaj na pytania i dyskusje o dietach! Miałam ich bardzo wiele ostatnio. I, ażeby było śmieszniej, jedna dieta zaprzecza drugiej. Każdy rozmówca chwalił swoją. Omawiano: te wyłącznie tluszczowe. Te zupełnie bez tłuszczu. Te bezmączne. I mączne. Te, które pozwalają jeść wszystko i te, które zabraniają jedzenia wszystkiego. Te wspomagane chemią (głównie na bazie dekstryny) i te, które na chemię wylewają wiadra pomyj. Przy czym ja, sama nieźle przy kości, mam się wypowiedzieć publicznie, co o nich wiem, która jest zdrowsza (od której, proszę?) i, którą sama stosuję.
Ja? Unikam tłuszczów i patelnię wyniosłam do garażu. Poza tym, ŻADNEJ diety nie stosuję. Albowiem wiem ze smutnego doświadczenia, że nie ma diety cudu! Zgoda, że głodząc się, każdy postrada kilogramy. Lecz w tym żmudnym wysiłku nie sama utrata wagi jest istotna. Sztuką jest jej ZACHOWANIE. Co nie jest łatwe. Bowiem najczęściej, to co dzisiaj zrzucimy - jutro odzyskujemy. Z nawiązką. Tymczasem nie ma gorszej cholery dla naszego metabolizmu aniżeli takie wagowe yo-yo. Biodra na huśtawce. Prawda jest bardzo prozaiczna. Z bardzo małymi wyjątkami, w miarę upływu lat, gros śmiertelników tu i tam po prostu “mężnieje (kobiecieje?) Zosia i Telimena też nie były takich samych kształtów, prawda? Także tryb życia, brak ruchu, czy stan zdrowotny, odgrywają niebagatelną rolę w wymiarze naszych bioder.
Świat opanowała mania odchudzania. Dieta stała się idee-fixe. Korzystają z tego media, bombardując nas non-stop reklamami oferującymi “gwarantowane” preparaty na odchudzanie. Na oczyszczanie organizmu. Z czego? Chyba tylko z forsy. Siłownie zbijają krocie. Połykamy tabletki o których nic nie wiemy. Trujemy się z własnej woli. A im kobieta jest starsza tym łatwiej jest jej wmówić, że tylko sylwetka sylfidy pozwoli jej na zachowanie młodości. I głupie baby w to wierzą. Tak jak ich babcie uwierzyły w bzdurną wypowiedź żony Edwarda VIII, tej deski do prasowania, pani Wallis Simpson, że: no woman could be too rich or too thin (żadna kobieta nie może być za bogata ani za szczupła). Aliści pani Simpson nigdy rączek żadną pracą sobie nie pokalała, jako, że do dyspozycji miała miliony (przedwojenne. Dzisiaj byłyby to miliardy) swoich mężów. A dokładnie, to trzech (sic!) Ciekawa jestem czy wiedziała, że porcyjka kawioru równa się dwom schaboszczakom? Z ziemniakami i kapuchą (chociaż Anglosasi tej ostatniej w “naszej” formie akurat nie jadają).
Ja też kiedyś, przez pięć minut, uległam tej psychozie. Kilka lat temu spojrzałam w lustro jakoś tak pod innym kątem i o mało co nie zemdlałam. Ogarnęła mnie panika. Co robić? Jak to co? Zaaplikować dietę - podpowiedział mój osobisty diabełek. Fajno - zgodziłam się z entuzjazmem. Nie pomyślałam wtedy o szoku jakiego dozna mój organizm. Że po nocy będzie mnie budził burczeniem żołądka i wyciem: a gdzie moje papu?! Ułożenie sobie zdrowej diety nie było problemem. Nic kupnego. Nic “lite” ani “diet”. (W Anglii mówią: if it says DIET – don’t buy it! Co znaczy: jeśli napis głosi: ”dietytyczne” – nie kupuj!) Bo to czysta chemia. Tak więc wszystko gotowałam sama. Wciskałam w siebie owoce, jarzyny, kurkę gotowaną i latałam, psiakrew, na spacerki. Co drugi dzień samochód zostawiałam w garażu i per pedes apostolorum zasuwałam po dietytyczne, oczywiście, zakupki. Powolnym krokiem szłam 30 minut. Kiedy biegłam, trwało to godzinę. Jakim cudem? Dlaczego? Bo tak się męczyłam, że co chwilę musiałam przystawać ażeby złapać oddech. A jeśli i to nie pomagało, siadałam na brzegu krawężnika i straszyłam kierowców.
Z czasem zrzuciłam 10kg. O wa! Bo powinnam była “schuść” conajmniej jeszcze drugie tyle. I może bym tak głupiała do reszty, gdyby nie ta historia z Magdą. Wtedy zrozumiałam, że gra nie jest warta świeczki, aczkolwiek z cholesterolem trzeba bardzo uważać. (Po ataku serca, wiem to teraz całkiem na pewno!)
Nie mam szczęścia do litery “P”. Pracuję Pilnie. Nie Piję. Nie Palę (już). Nie P… (wdową jestem). Lata Przemijają Potwornie Prędko. To co mi Pozostało? Ano Puszystość Pozostała. I Podżarcie, Popapusianie sobie czasem czegoś z Prawdziwym smakiem i Przyjemnością. Byle Pożywnie i zdrowo.
Zawsze zazdrościłam Magdzie, że nie musi się odchudzać. Widziałam jej fotografie jeszcze z Polski; ewidentnie zachowała tą samą sylwetkę. Zawsze myślałam, że jest to za sprawą jej fantastycznego metabolizmu i miałam żal do perfidnego losu, że mnie tego pożałował. Jej córka Agata już się trochę roztyła a Magda furt nic a nic.
Bomba wybuchła nagle. Zadzwoniła wystraszona Agata, Że mama jest w szpitalu. Co się stało, na Boga? Ona nie wie. Wróciła z college’u, mama leżała nieprzytomna. Wezwała pogotowie; mamę wzięli ale zatrzymali. Poleciałam do szpitala. Scena jak z horroru. Magda leży ukrzyżowana. Monitory. Kroplówki w obu rękach. Rurki w nosie, ustach i diabli wiedzą gdzie jeszcze. I co się okazało? Że Magdzie dawno odbiło. Zaraziła się od nieboszczki księżny Diany i cierpi na jej chorobę. Na bulimię! Teraz zrozumiałam jak to jest, że ona na tych samych przyjęciach żarła jak świnia i nic, a ja się tylko na stół popatrzyłam i już tyłam. Teraz wiem, że kiedy po jedzeniu Magda leciała do toalety, rzekomo na papierosa bo tam jest wyciąg, natychmiast stymulowała torsje. Okazuje się, że ta mądra, inteligentna i zrównoważona kobieta od lat, nawet przed córką ukrywała swoją wstydliwą tajemnicę.
Tak anorexia (nie jedzenie) jak i bulimia (jedzenie i natychmiastowe wydalanie) są poważnymi chorobami psychicznymi. To nie jest żadna heca. Łatwo można się na tamten świat przejechać. Lekarz już zapowiedział Agacie, że Magda jeszcze tym razem fizycznie uciekła grabarzowi z pod łopaty ale jej stan psychiczny pozostawia wiele do życzenia. Że będzie trudny do wyleczenia; stale “pod górkę” i to przez długie miesiące.
Magda miała szczęście. Magda przeżyła. I wykaraskała się z tego kompletnie. Faktycznie potrwało to trochę, ale ten szpitalny epizod otworzył jej oczy raz na zawsze. Kiedy spytałam: dlaczego? - z nikłym uśmiechem przyznała, że chyba z próżności. Jej też się wydawało, że jak długo zachowa tą swoją śliczną, smukłą figurę - tak długo pozostanie młoda. Dzisiaj waży kilka kilo więcej, wygląda świetnie, jest pełna energii i żałuje tych wszytkich smakołyków, które przez tyle lat tylko jej przed nosem przeszły.
Porównałam jej chorobliwe odchudzanie się z własnym wysiłkiem i pomyślałam sobie, że wszystkie jesteśmy jednak ofiarami reklamy. I tego nieustającego nacisku ze strony chciwych handlarzy ułudą. To dzięki nim, nasz zwariowany świat postawił tylko na młode i smukłe. A przecież Wenus z Milo wcale nie była szczupła. I gdzie się podziały te wszystkie rubensowskie piękności? Czy nikt już nie zachwyca się ukochanym ciałkiem, nawet jeśli w lekkim nadmiarze? Oj chłopy, chłopy! Nie wiecie co tracicie!
Jedyną dietę, którą należy nabożnie stosować, jest dieta nakazana z powodów zdrowotnych. Specjalistyczna dieta zalecona przez lekarza. Reszta jest to pic na wodę. Jeśli ktoś ma inklinację do tycia, jeśli tak ma zakodowane geny - niepotrzebnie się obcyndala. Pozbawi tylko swe podniebienie wielu, mniam, mniam przyjemności a w ciuchy z przed dwóch lat i tak się już nie wbije.
Znam taką krótką modlitwę napisaną w kraju przez ks. Tadeusza Polaka. Myślę, że jest to odpowiedni moment ażeby zadedykować ją moim przyjaciołom: Magdzie, Agnieszce, Agacie, Rysi, Joli, Robertowi, Marianowi oraz rzeszy innych naiwnych, którzy nadal obrażają Pana Boga. Którzy kosztem własnego zdrowia umartwiają się nie wiadomo po co a po tem, chorobami, łamią serca kochających ich bliskich. A oto ona:
Nie daj mi, Panie, być pustą. Egoistką. I tak w sobie skostnieć,
Bym poza czubkiem własnego nosa, nic więcej nie potrafiła dostrzec.
Nie daj mi, Panie, obrosnąć w złociste pióra czczej próżności,
Bym w zaślepieniu mego serca, nic nie rozumiała z Twej miłości.
Nie daj mi, Panie, tak bardzo ogłupieć, jak tylu mędrców naokoło,
Przyjdź! I Twym mądrym palcem stuknij mnie mocno w to głupie czoło!
A czy istnieje w ogóle jakaś dieta - cud? Wbrew powyższym wywodom – jednak JEST! Przekazuje ją od lat Wojtek Młynarski. Jest tytułem jego monologu i zdrowej porady zarazem. A nazywa się, tak po prostu: MNIEJ ŻREĆ!!!
Pozwolę sobie dopisać od siebie.Bardzo się zgadzam z tym artykułem, ale również stwierdzam, że najlepszą, najzdrowszą i polecaną przez lekarzy jest dieta, a właściwie zmiana sposobu żywienia. Wytestowałam na sobie wiele i to wszystko dawało efekty na krótką metę. Jednak nie miałam wtedy ani komputera, ani internetu,poruszałam się po omacku. Dziś na szczęście jestem o wiele mądrzejsza i to co robię jest czymś poparte. Są efekty, dobre samopoczucie i nikt nie chodzi głodny. To dieta - Metoda Montignaca To najlepsza jaką znam i wiem ,że nikt zdrowotnie nie ucierpi. Warto spróbować.
-
wiele prawdy w tym artykule - łatwiej zgubić kiloski niż utrzymać zajęte pozycje. Do złapania równowagi potrzebna jest zmiana żywienia, naszych nawyków i przyzwyczajeń, a nie drakońskie dietki, które wcześniej czy później trzeba skończyć. Pan MM jest w tym dobry
1.09.2013
-
Racja Rudasku. Miłego dnia wszystkim.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki