Oj urwanie głowy miałam. W pracy 8 sprawozdań, negocjacje płacowe. W domu dwie fuchy pod rząd. Właśnie skończyłam drukować. Więc zmęczona jak jasny gwint postanowiłam dziś odreagować.
Dziś dzień dobroci dla skóry. Po przysnuciu się do domu (bo trudno to nazwać przyjściem) zapakowałam się w mój kosmiczny skafander, wypyciałam dwie tuby jakichś kremów sprzed I wojny światowej plus 4 olejki - wielosmakowo wyszło. Wytrzymałam 3 godziny (drukując) i zaczęłam się dusić. Więc hop do wanny i właściwie mogłam zdjąć z siebie całą warstwę - tak byłam przesuszona, że skóra stanęła po takim nawilżaniu obok. Teraz otulona w nowy polar (dzięki Jeni16 ) siorbię sobie kompocik winogronowy
A właśnie Jeni zaciągnęła mnie na ciuszkowe zakupy - sama w życiu bym chyba do sklepu nie weszła No nie lubię zakupów i już - ten typ tak ma. Zwłaszcza ciuchowych. Zwłaszcza mierzenia, wybierania itp. I tak zawsze potem żałuję, więc dżinsy i jakaś bluzka i kurtka co mi Mama kupiła wystarczą.
No więc byłam. Jeni szperała wśród wieszaków, ja się czułam głupawo. Polar na mnie zagwizdał kolorem - ciemny niebieski, ładny czysty odcień Duuuży Zmieszczę się i ja i oba psy na raz Powoli zaczęłam sie i ja rozkręcać - ale Jeni nie chciała moich propozycji zaakceptować. Nie podobały jej się ani spodnie w super różowo-biało-niebieskie paski, ani te wściekło-pomarańczowe, ani swetrzysko ze szmat ani to drugie do ziemi z jednym guzikiem co prawda, za to z motylem wielkości boiska do siatkówki .. dziiiwne .. Za to mnie się nie podobały jej swetry - ani ten zgniłozielony ani bordowy .. fuj!
.. A polarek jesst ładny
Zakładki