-
no i jakos w piatek nie poszlam na ta imprezke :( okzalao sie ze to ma byc imprezka tylko pitno-jedzeniowa i zaden z najblizszych znajomych nie idzie (no wiec nici tez z ciekawych rozmow)...
ale za to wczoraj poszalalam: maly kawalek szarlotki i maly kawalek sernika na zimno (mielismy mala "imprezke" filmowa w poslkim gronie). nawet nie wiem ile sernik na zimno ma kalorii, nie sadze zeby zabojczo duzo, ale zawsze to slodycz...
no ale kalorycznie to wyszlam chyba wczoraj na swoje (mimo ze nie mialam sily na joge po godzinnym aerobiku z jane fonda ;)). no i 22. dzien weidera za mna :) w sumie nie najgorzej mi idzie...i miesnie juz sie zaznaczaja pod tluszczykiem ;)
a dzis przeplynelam 1300 m :D (czyli 52 baseny i to w 45 minut). to o 10 wiecej niz tydzien temu...jestem z siebie dumna i wniosek jest niestety smutny: trzeba chodzic na basen samemu (jest wtedy bardziej efektywnie ;))
poza tym juz z rana joge pocwiczylam (30 minutek) i zrobilam kolejny (23.) dzxien szostki
wieczorkiem napisze co i jak z kaloriami :) do nastepnego razu ;)
-
moj bilans kaloryczny na dzis to 1250 kcal...zupelnie nie wiem jak to zrobilam, bo nawet na podwieczorek zjadlam kawalek sernika na zimno a kalorycznosc policzylam jak dla zwyklego (a ten byl w wersji naprawde bardzo light - tylko chudy serek, galaretka i troszke owocow, wylany na hernatniki), wiec mysle ze nawet na wyrost bylo to, co policzylam...no i troszke zaluje, ze nie zjadlam kawalka czekolary albo delicji na podwieczorek :evil: no ale na noc juz chyba nie powinnam
z wysilku fizycznego to jeszcze tyle dzis, ze pokrecilam 10 minutek hula hoop...ale to jest fajne :lol:
-
troszke dlugo do was nie pisalam, ale do mnie tez nikt nie pisze :(
od poniedzialku postanowilam godzinke wczesniej wstawac i cwiczyc przed sniadaniem. tak wiec z rana robie weidera i joge - w sumie ok 50-55 minutek (dzis juz byl juz 26. dzien szostki :D, takze powolutku zblizam sie do konca ;))
poza tym w poniedzialek zrobilam sobie aerobik (zmachalam sie jak nie wiem co i wypocilam calkiem sporo ;)) a wczoraj 5 8minutowek. dzis mam zamiar wziac sie za te cwiczenia oparte na tancu brzucha (spodobaly mi sie). wiem, ze tak troszke "skacze" po roznych zestawach, ale cos co mnie najbardziej zniecheca to nuda. staram sie wiec urozmaicac sobie cwiczenia cwiczac za kazdym razem co innego (poza weiderem i joga). mam nadzieje, ze to nie jest mniej skuteczne niz cwiczenie dluzszy czas tego samego. na koniec cwiczonek krece jeszcze 10 minut hula hoop. moze powinnam zwiekszyc czas krecenia (albo wiem: bede krecic przed telewizorem :))
a jesli chodzi o kalorie to bylo tak:
poniedzialek: 1430 kcal
wtorek: 1200 kcal (zupelnie nie wiem jak to wyszlo, bo nawet raz herbate poslodzilam lyzeczka miodu - coz za rozpusta ;))
na dzis planuje ok. 1340 kcal (tak mi wyszlo wg planow), ale zobacze czy mnie nie poniesie i znow herbatki nie poslodze ;))
zapomnialam prawie powiedziec, ze znow dzis bylo wazenie i mierzenie. wyniki sa conajmniej zadowalajace ;) (zartuje oczwiscie, bo ciesze sie jak glupia :D)
- waga: 55,5 kg (ale to ladnie wyglada - same piatki ;)) czyli zblizam sie do celu
talia 70 cm :shock: nie wiem jak to sie stalo, ze przez ostatni tydzien stracilam 2 cm (moze to hula hoop rzeczywiscie czyni cuda ;))
biodra w najszerszym miejscu: 92 cm (tylko 0,5 cm mniej :()
biodra: 90 cm
udo 51 cm (znow o 0,5 cm mniej :))
musze przyznac, ze nie myslalam, ze bede taka uparta i zawzieta i uda mi sie tak bardzo zblizyc do wymarzonego celu. ale duzo wazniejsze niz waga dla mnie jest to, ze udaje mi sie tyle cwiczyc. i to chyba wlasnie dzieki forum, bo jak czytam ile niektore dziewczyny cwicza, to az im zazdroszcze i odzywa sie we mnie nutka konkurencji (przeciez nie moge byc gorsza ;))
-
:shock: :shock: :shock: NIECAŁY MIESIĄC PIĘĆ KILOGRAMÓW.... WOW !!! A JA NADAL NIC :cry: NO CÓŻ CIERPLIWOŚCI..... :roll:
-
e tam, 5 to jeszcze nie ma (tylko 4,5) i nie miesiac tylko 4 tygodnie ;)
a tak powaznie to nie wiem, czemu mi tak dobrze idzie, a u ciebie nic :( ja przeciez nawet slodycze jem (oczywiscie w ograniczonych ilosciach), ale podwieczorek slodki (ok. 150 kcal) zjadam. i to zazwyczaj jest 1 delicja+1 kawalek czekolady luksusowej wedla (najlepsiejszej na swiecie :!: :!: :!: ) + wafel ryzowy z dzemem. czasami to zmieniam jak akurat cos sie trafi (np. kolezanka zrobi serniczek na zimno), to wtedy jem malutka porcyjke tego czegos iinnego (ale tak zeby sie zmiescic w ok. 150 kcal).
nie wiem jak to sie dzieje, bo wiem, ze niektorzy w ogole ze slodkeigo rezygnuja i im wolno idzie.... ale mysle, ze i tobie waga ruszy... tylko troche cierpliwosci (co ja gadam, jestem chyba najbardziej niecierpliwa osoba jaka znam i pewnie bym sie poddala, jakbym w ogole nie widziala efektow). dobrze, ze ty jestes wytrwala i nadal na dietce. napewno ci sie uda :D bo grunt to wytrwalosc i konsekwencja (a tego ci chyba nie brakuje :))
-
wytrwała jestem, czy konsekwentna to nie wiem, może być tak , ze jest mi ciężko ruszyć, bo ma już swoje latka ? :? 30 lat to już nie taki śliczniutki metabolizm, ale czekam, czekam. Może coś jednak robie nie tak, znajdę na ten tłuszczyk jakiś sposób. :twisted:
-
wczoraj pocwiczylam jeszcze ten taniec brzucha :D strasznie mi sie to spodobalo i chyba sie zapisze na kurs jak wroce do Polski :)
zjadlam wczoraj jakies 1335 kcal, wiec nie najgorzej :) kurcze nie myslalam, ze jedzac w sumie tak malo nie bede glodna :) mam tylko straszny dylemat...bo moja dietka dobiega konca (zostalo jeszcze te 0,5 kg) no i nie do konca wiem po ile dodawac kcal zeby bylo powoli, z glowa i bez jo-jo. bo rozne opinie czytalam: a to ze 50-100 na tydzien, a to ze po 200 i dodawac jak waga sie ustabilizuje...tylko ja nie mam swojej wagi i chodze do kolezanki sie wazyc raz w tygodniu, wiec to troszke problem :(
poradzcie cos madre kobietki :D
-
Ja słyszałam, że 200 na tydzień. Mam pytanko. Ćwiczyłaś taniec brzucha, czy to oznacza że masz coś takiego na kompie ? U mnie w mieście nie ma takiego kursu, więc ja się nie mogę zapisać :cry: Mnie się marzy stepowanie :D , ale też tego nie mamy :cry:
Pozdrawiam :D
-
no wlasnie o tym mowie :) co osoba/artykul/serwis to inna opinia :? no ale sprobuje jeszcze poszperac w necie.
a filmiki mam na kompie. sciagniete z osiolka. nie wiem czy uzywasz, ale jak wpiszesz w wyszukiwanie "veena and neena" to powyskakuje kilka. czasami sa to lekcje tanca, czasami cwiczenia oparte na tancu brzucha a niektore to pokazy. tylko uwazaj bo mi sie raz jakis pornol sciagnal :? ale polecam te filmiki bo fajna zabawa. mozna pocwiczyc i potanczyc jednoczesnie :D
-
Dzięki, ja jeszcze nie mam osiołka, ale będę miała za miesiąc. Kompa używam w biurze, a tu muszę mieć wszystko legalne, nie mogę nic na niego ściągać, ale juz podciągnęłam internet do pokoju.
-
pora na podsumowanie dnia :)
w brzuchu - 1302 kcal
27. dzien szostki :D (znlizam sie do konca czwartego tygodnia :!: )
30 minutek jogi
50 minut aqua aerobiku
na hula hoop nie mialam juz czasu ani sily :( ale za to bylam na prawie 1,5 godzinnym spacerze :D
-
ale wczoraj bylam zmeczona wieczorem...zupelnie nie wiem dlaczego ;) tak wiec dzis z rana podsumuje sobie wczorajszy dzionek:
- ok. 1275 kcal - ja zupelnie nie wiem jak to jest. z zalozenia jestem na 1400 ale jakos tak wychodzi. te obiadki co mam w dietce sa tak sycace, ze glodna nie jestem a jak widac kalori duzo nie maja :D to pewnie dobrze, ale boje sie, ze duzo trudniej bedzie wracac do "normalnosci". jejku jak ja sie boje swiat. bo juz sobie wyobrazam rodzinne sniadanie, mnostwo kalorycznych rzeczy i mnie, ktora musi zjesc malutko :( zeby nie bylo jo-jo (bo zakladam ze do tego czasu bede po diecie, czyli powolutku dodawac kalorii). no nic, nie bede martwic sie na zapas. zobaczymy :)
28. dzien weidera (czyli 4 tygodnie za mna). teraz tylko potrzebuje dopingu, bo poprzednio gdzies tu wlasnie utknelam :oops:
30 minutek jogi (ale mnie plecy, kark i szyja bola od tej swiecy i ryby ;))
5 8minutowek - bylam wczoraj w amsterdamie. po 2,5 godzinie chodzenia (bo tu i tam trzeba bylo pojsc i pozalatwiac sprawy), jak tylko dotarlam do domku zapuscilam sobie pana w obcislych spodenkach :D (wiedzialam ze jak na chwile usiade to juz nie wstane, bo padne ;) i mialam racje. po cwiczeniach juz nie mialam sily sie podniesc ;))
to tyle jesli chodzi o moj wczorajszy ruch :)
a dzis juz jestem po sniadanku:
3 kromki wasy z serem zoltym light zapieczone i z ketchupem (ok. 220 kcal) + herbatka pu-erh z miodem (23 kcal). strasznie zasmakowal mi pu-erh z miodem (daje 1 lyzeczke - bez tego ta herbata wydaje mi sie nie do wypicia a z lyzeczka miodku smakuje lepiej niz jakakolwiek inna :) chyba sie uzaleznilam ;) i to od 0,5 litrowego kubedczka takiego cuda, bo calkiem niezle "dopelnia" zoladek po niezbyt duzym posilku)
od rana zaliczylam tez kolejnego weidera i 30 minutek jogi. teraz pora na sprzatanie, wiec pewnie odezwe sie pozniej :)
-
wczoraj do wieczora na liczniku znalzazlo sie:
- 1280 kcal (w sumie ze sniadankiem)
jeszcze 45 minutek Pilates (pierwszy raz robilam, nie wiem zupelnie czy to jakies efekty daje czy nie, chyba musze troszke o tym poczytac)
45 minutowy spacerek
no i znow nie pokrecilam hula hoop :oops: cos sie ostatnio opuszczam. zupelnie nie wiem jak to wychodzi, ale nic to: od dzis mocne postanowienie - OD DZIS "HULAM" PRZEZ 15 MINUTEK DZIENNIE
to tyle jesli chodzi o wczoraj. a dzis na sniadanko zjadlam kromeczke ciemnego chlebka z jajeczkiem na miekko i pomidorkiem. pocwiczylam juz brzuszek (dzis 30. dzien :!: :!: :!: ) i joge a o 11:30 ide na basenik :) postaram sie przeplynac co najmniej tyle co ostatnio, czyli 1300 m (52 baseny w 45 minut :D nie powiem dumna z siebie ostatnio bylam). to do nastepnego razu, dla tych co czasami tu wpadaja (bo ostatnio jakos nikt :( )
-
-
..a ja tu cały czas wpadam :P .. i sobie czytam ;) ..tez chce hula hop ! :(
-
dzieki dziewczyny, ze mnie odwiedzacie :) bo juz myslalam ze sama zostalam. no wiec wczorajszy dzien zamknelam na 1300 kcal :D na basenie bylam, ale byla strasznie duzo dzieciakow (a tu nikt nie pilnuje porzadku :() wiec kiepsko sie plywalo i przeplynelam "tylko" 1100 metrow (44 baseny) w te 45 minut :)
a wieczorkiem pohulalam sobie przez 15 minutek tak, jak sobie obiecalam :!: :!: :!:
mysle ze dzien nie byl najgorszy, bo jeszcze na spacerek poszlam :) do Holandii juz wiosna przyszla :!: jest tak cieplutko. i mimo tego, ze strasznie wieje (jak to w Holandii), to ten wiatr jest cieply i przyjemny :) ale i tak nie moge sie doczekac kiedy przyjade do Polski (planuje byc w Wielki Piatek z samego rana, ale zalezy jak sie bedzie jechac...)
no i mam jeszcze jeden wniosek...rzeczywiscie apetyt rosnie w miare jedzenia (zgodzilam sie w tej kwestii z LadyDevil), bo jak juz w zasadzie osiagnelam te 55 kg (dzis rano przed sniadaniem bylo 55,1), to tak pomyslalam, ze moglabym dojsc i do 53 :) (bo to dolna granica, ponizej ktorej juz mam niedowage ;), ale tak szczerze, to zobacze... jeszcze 2 tygodnie mam zamiar byc na 1400 (wlasciwie zazwyczaj wychodzi mi mniej, ale sprobuje lepiej to komponowac) i powoli zaczne dodawac kalorii (tak po 100 na tydzien mysle, ze bedzie bezpiecznie). no i oczywiscie caly czas bede sie ruszac :) nie mam zamiaru po tych wszystkich trudach i wlozonej pracy i energii dac sie jakiemus jo-jo ;)
pozdrawiam was poniedzialkowo
-
bilans kaloryczny zamkniety na 1400 kcal :) tym razem udalo sie rozsadnie "dobic"
poza tym to, co zwykle:
- weider (dzis juz 20 powtorzen...nie powiem calkiem sie poce przy tym)
30 minutek jogi
15 minut hulania :D fajnie jest
godzinny spacerek (tak cieplutko jest ze az grzech siedziec w domu)
troche cwiczonek roznych: rozciagajacych i wzmacniajacych - ok. 45 minut
tyle wysilku fizycznego...
-
Tak, tak . Nie przesadź z odchudzaniem tylko staraj sie tą wagę utrzymać. 8)
Pozdrawiam.
-
wiem, wiem, ze nie moge przesadzic :) ale ja lubie miec cel przed soba ;) a tak na powanie to zmienilam tickerka, ale nie upieram sie przy tych 53 kg. po prostu mam zamiar jeszcze 2 tygodnie byc na 1400 (a dokladnie 13 dni razem z dzisiejszym). jesli waga spadnie do tego czasu, to milo z jej strony. jesli nie, to tragedii nie bedzie. potem bede co tydzien dodawac po 100 kcal az dojde do 2000 (to triche poniezej mojego zapotrzebowania) i dla utrzymania wagi bede tak dluzszy czas "egzystowac", tylko nie wiem jak dlugo powinnam. nadal nie zrezygnuje z cwiczen oczywiscie...
tylko najbardziej martwia mnie swieta :( bo to srednia przyjemnosc i srednie mozliwosci jedzenia dietetycznego sniadania z niedietetycznych swiatecznych potraw :evil: zwlaszcza, ze u mnie te sniadania trwaja po kilka godzin (ale obiadu juz zazwyczaj wtedy nie ma - z jednej strony dobrze, z drugiej zle)
moim innym problemem jest brak wagi...tutaj chodze do kolezanki...a co bedzie w Polsce, przeciez bede musiala kontrolowac, czy nie tyje :( no nic, moze namowie mame albo ciocie, to mi kupia...
-
kupilam sobei wage dzis :D byla promocja akurat, wiec mysle ze nie przeplacilam w stosunku do tego, co byloby w Polsce. poza tym 1370 kcal, kolejny dzien szostki (juz nie moge :(), 30 minutek jogi i 5 8minutowek. do tego godzinny spacerek po wage ;)
zmeczona strasznie jestem, wiec zmykam spaciu...odezwe sie jutro
-
eh.. ja tez musialabym sobie nowa wage sprawic... ta, ktora mam jest stara, dostalam ja w spadku od siostry mojego chlopaka .. tez sie porozgladam za promocjami, bo marzy mi sie waga elektroniczna, taka, co pokazuje dokladnie co i jak :)
dzis jest lipka bo mnie strasznie oczy pieka, mam zapalenie spojowek, ale bylam rano u lekarza i mam juz kropelki..
dieta - oki :), pije codziennie po kawie, dosladzam ja lyzeczka cukru, bo kawa ze slodzikiem nie smakuje jak kawa..
w sobote wazenie.. :)
buzka
-
podsumowanie wczorajszego dnia:
- 1390 kcal zjedzone
ok 2500 kcal spalone (ja licze wg kalkulatora na tej stronie, tylko ja licze wszystko tzn doba ma 24 godziny i po dodaniu wszystkich "aktywnosci" sprawdzam ile zostalo i to dodaje jako odpoczynek - no bo w sumie tak jest, ale nie wiem czy dobrze to robie) w tym:
weider (juz sie nie moge dozekac konca ;)
joga (30 min)
taniec brzucha (45 min z filmikiem)
15 min hula hoop (bo odkad napisalam na forum ze postanawiam hulac 15 min dziennie, to jakos sie mobilizuje, bo glupio mi przed wami ;))
krociotki spacerek (20 min)
ja to chyba niepotrzebnie kupilam sobie ta wage. nie moge sie powstrzymac, zeby sie nie wazyc. wiec powzielam mocne postanowienie wazyc sie "tylko" raz dziennie...jakos inaczej naprawde nie moge sie powstrzymac...ale ona stoi w miejscu i od kilku dni pokazuje to samo :( to pewnie przez to, ze cwicze i przyrastaja mi miesnie...mam tylko nadzieje, ze przy okazjii znika tluszczyk :twisted: bo oprocz wazenie to tez sie mierze i dzis znow byl 1 cm mniej w talii :!: :!: :!: i 0,5 cm mniej w udzie, i 0,5 mniej w biodrach (tylko jakos w pupie nie chce byc mniej :() ale cwicze nadal i codziennie. bo musze przyznac, ze te cm bardzo mnie mobilizuja. bo o ile zawsze (z tego co pamietam dluzszy czas) wazylam 55 kg, to 67 cm w talii jeszcze nie mialam (zawsze bylo 72 cm, do czego doszlam z powrotem po 2 tyg diety, wiec wole nie myslec ile bylo przed ;))
ale sie rozpisalam :) a teraz zmykam jesc sniadanko. milego dnia zycze
-
no pewnie, ze waga stoi, bo cwiczysz (a tak a'propo, jak dajesz rade wygospodarowac ponad 2 godziny na cwiczenia :shock: ??)...
ja mam problem z biodrami i udami najbardziej, bo w talii mam okolo wlasnie 67cm, ale w biodrach to juz 99cm, znasz moze jakies cwiczenia na rozbicie ud i tylka?? :?
poza tym napisz co to za tygodniowa dieta oczyszczajaca, ktora zastosowalas na poczatku odchudzania, bom ciekawa :)...
na niskoweglowodanowej da sie przezyc, a nawet zyje sie bardzo dobrze... ja co prawda jem sobie codziennie jakis owocek albo jogurcik, ale mieszcze sie w okreslonym limicie wegli :), dzis nawet od jakiegos dluzszego czasu nie zjadlam nic slodkiego :twisted: ...
znaczy sie, ze ide w dobra strone :)
poza tym dzis zrobilam sobie zakupki ubraniowe i gdyby nie to, ze ktos mi w nocy rozwalil przednia szybe w aucie, byloby naprawde cacy,,,
-
o szybie czytalam u ciebie i przykro mi z tego powodu...ja tez mialam tu mnostwo problemow z moim wozikiem...
ta dieta oczyszczajaca to nic nadzwyczajnego. wlasciwie tak ja nazwalam bo postanowilam zastosowac ja jako wstep do dalszych poczynan
http://www.twojadieta.info/dieta/tygodniowa/
na niej udalo mi sie schudnac 1,5 kg (w ogole nie liczylam na te 3 bo to bzdura. i tak z 1,5 bylam bardzo zadowolona). potem przez kilka dni bylam na takim przejsciu ok 1100-1200 kcal. i potem 2 tygodnie na:
http://ww1.dieta.pl/dietofWeek.asp?id=356
a teraz jestem na MINI MAX z poprzedniego SHAPE'a juz drugi tydzien koncze. tylko stosuje ja z pewnymi modyfikacjami, czyli dodaje podwieczorek, zeby wychodzilo ok. 1400.
jak juz mowilam jeszcze do konca przyszlego tygodnia bede na 1400 a potem w gore.
a z tymi cwiczeniami to jest tak, ze mam teraz praktyki. i zalatwilam sobie w takiej fajnej organizacji, ze nie musze byc codziennie w biurze, tylko sama organizuje sobie prace. moge wiec cwiczyc :)
a dzis bylo 1385 kcal, weider, joga, 50 minut aerobiku (bo na aqua aerobik nie dalam rady isc) i zaraz jeszcze pojde 15 minutek pohulac :D
-
zapomnialam dodac cos o tych cwiczeniach na pupe i uda. tzn ja tylko cwicze 8minutowki. poza tym jakies aeroby, czyli basenik, aqua aerobik i zwykly aerobik z kaseta. raz w tygodniu tancze tez sobie taniec brzuszka (tez z filmikiem) - calkiem fajna zabawa ale nie wiem jak wplywa na miesnie bo zadko cwicze. na talie krece hula hoop ale na uda i posladki nic konkretnego poza tym. wiec niestety nie moge ci pomoc :( bo moim glownym problemem jest raczej talia i brzuszek
-
qrde.. podziwiam cie za ta wytrwalosc w cwiczeniach, bo ja nawet jakbym nie miala co robic, to wolalabym polezec.. poczytac...zrobic cokolwiek, zeby sie nei zmeczyc..
dzieki za opisy diet, do konca nastepnego tygodnia pilnuje weglowodany, a potem zobacze jaki bedzie rezultat i zadecyduje co dalej :), jak narazie jestem dobrej mysli :)
a taniec brzucha jest tu przynajmniej bardzo popularny, maja juz go wszystkie silownie, ale tak ogolnie, to nie wiem na czym polega :roll:
ide zrobic sobie kawke, kolo polnocy sie klade spac
buzka
-
mam takie pytanie, bo dzis mnie natchnelo jak chodzilam po roznych seriwsach. jakie jest najlepsze zrodlo wiedzy, zeby wyliczyc zapotrezbowanie energetyczne, bo troche sie juz pogubilam :evil: co serwis to inna teoria. dla mojej skromnej osoby ta rozpietosc waha sie od 1700 do 2400. i co ja mam zrobic? do jakiej kalorycznosci diety dazyc (mowie tu o zdrowej diecie "na cale zycie", bo taka wlasnie mam zamiar wprowadzic)...zupelnie sie pogubilam. moze wy macie jakies sugestie. stosunkowo najbardziej wiarygodny wydawal mi sie taki kalkulator na amerykanskiej/angielskiej stronie, gdzie sie podawalo ilosc godzin roznego rodzaju aktywnosci (no i wage, wzrost i plec). z tego wyszlo mi 2400.wydaje mi sie to sporo. czytalam tez ze po skonczeniu diety jakis czas jeszcze powinno sie jesc troche ponizej zapotrzebowania. czy w takim przypadku 2000 jest ok?
moze moje pytanie jest glupie, no ale rozrzut od 1700 do 2400 jest jednak spory :shock:
-
oto jak bylo dzis:
- 1390 kcal na liscie
spalone oczywiscie wiecej ;)
koniec 5. tygodnia weidera (jeszcze tylko tydzien...juz cwicze dluzej niz ostatnio i nie powiem, efekty sa, tylko jeszcze troszke tluszczyka z brzuszka musze sie pozbyc)
joga - dzis tylko 20 minutek
8minutowki (wszystkie)
i...UWAGA UWAGA... 60 minut hulania :D a wyszlo tak duzo dlatego, ze nauczylam sie przy tym czytac..byle czcionka nie byla za mala bo mi sie rozmazuje ;) wiec w ogole nie czuje ze krece (a robilam to w droch seriach: 35+25)
do uslyszenia jutro...mam nadzieje ze pomozecie mi w sprawie tego zapotrzebowania. z gory dzieki
-
czesc :) dzis weekend wiec caly dzien leniuchowania (ale leniuchwania w aktywny sposob ;))
zjadlam ok. 1400 kcal (tak mniej wiecej bo sera sie jakos nie moglam doliczyc, wiec zaokraglilam w gore). pomeczylam sie dzis z Bily Blanks'em i jego tae-bo (w sumie 45 minut). nie powiem jeden filmik mam taki, ze wyciska ze mnie siodme poty (a trwa "tylko" 20 minut).
do tego oczywiscie weider (zaczelam ostatni tydzien :D jeszcze tylko 6 dni :!: :!: :!: )
joga (25 minut)
i hula hoop (znow godzinka) - dobrze ze umiem przy tym czytac...zupelnie zapominam, ze krece i nagle lapie sie "o, juz krece poj godzinki... :lol: milo czas zlatuje, no i przyjemne z pozytecznym)
i to chyba tyle mojej aktywnosci fizycznej dzis...no w zasadzie jeszcze krotki "wypad" do miasta, tym razem na rowerkach - w sumie cos kolo 20 minutek jazdy pod wiatr (bo tu gdzie jestem, na Flevolandzie zawsze jest pod wiatr ;) bez wzledu na to w ktora strone sie idzie lub jedzie).
bardzo bym chciala, zeby ktos sprobowal odpowiedziec na moje wczorajsze pytanie odnosnie zapotrzebowania energetycznego... to dla mnie bardzo wazne...bo niedlugo chcialam zaczac dodawac...a ja musze miec wszytko zaplanowane, wiec chcialam dietke na kolejny tydzien zaplanowac jak najszybciej... no nic pogrzebie jeszcze w necie i pomysle...
-
ej, chodze po forum, czytam wasze watki, ale u siebie to jakos tak nic nie pisze...moze dlatego, ze sie tu malo dzieje...
wczoraj bylo 1395 kcal...no i tradycyjnie weider, joga, hula hoop (30 minutek tym razem w trakcie czytania "Zahira" Coehlo :D poza tym bylam na basenie...sama niestety :( ale i tak przeplynelam 1200 metrow w 45 minut (to cos kolo 48 basenow)
musze sie przyznac, ze waze sie co rano...i od 2-3 dni waga pokazuje ponizej 55 kg :D ale tickerka zmienie jak jeszcze dzien-dwa tak bedzie. wtedy bede miala pewnosc ;)
a teraz zmykam, bo musze isc zrobic moje dietetyczne zakupki :) do zobaczenia
-
hej!
gratuluje wagi, szybciutko sie z tym wszystkim uporalam, ale juz chyba ci kiedys o tym pisalam :lol: , o tym, ze podziwiam twoja wytrwalosc w cwiczeniach, tez juz chyba slyszalas :lol: ..
moge tylko dodac, ze oby tak dalej, teraz wystarczy ladnie cialko wyrzezbic i bedzie cacy :)
milego tygodnia!!
-
dzieki giulietta :D a wiesz cos moze na temat tego zapotrzebowania energetycznego... bo ja mam naprawde spory dylemacik... a od przyszlego tygodnia chcialam zaczac dodawac...tylko nie wiem gdzie sie zatrzymac (nie chcialabym z rozpedu dodac za duzo ;))
-
Niestety nie wiem... nie licze kalorii :?... ale mysle, ze jak zapytasz w dziale o kaloriach, to z tego co sie orientuje, to dobrze poinformowana jest qwerq i napewno ci odpowie!!! :)
-
najpierw podsumuje dzien wczorajszy a potem napisze co postanowilam w sprawie tego mojego zapotrzebowania energetycznego. no wiec wczoraj bylo 1395 kcal (calkiem ladnie... ;)). a poza tym to, co zwykle:
- weider (byle do piatku, bo juz mi sie strasznie nudzi)
joga - chyba tak ze 25 min (moze 30 :))
tae-bo (czyli to, co ostatnio wyciska ze mnie siodme poty...ale fajne jest. poza tym przynajmniej czuje ze cos spalam, bo sie strasznie poce ;))
15 minut hulania (moj mezczyzna zadzwonil i przerwal mi i hulanie i czytanie...ale nie narzekam...tak naprawde to juz bardzo bardzo tesknie i chce wracac do polski :()
a teraz to zapotrzebowanie. znalazlam taki jakis madry wzor (nie pamietam jak sie pan od wzoru nazywal :oops: ), ktory wyliczyl mi zapotrzebowanie na kalorie i tak:
- przy malej aktywnosci fizycznej wyszlo mi 1938 kcal
przy sredniej 2353 kcal
a przy duzej 3322 kcal
poniewaz nie oceniam mojej aktywnosci fizycznej jako duzej a raczej jako oscylujaca miedzy mala a srednia (jak jestem w polsce to pewnie jednak w okolicach malej ;)) przyjme jako moje docelowe zapotrzebowanie na razie 2000 kcal
wiec strategia dzialania jest taka:
do konca tego tygodnia 1400
potem 1500 (w niedziele swiateczna wypada ostatni dzien 1500 i mam zamiar sie zmiescic w limicie, mimo zaplanowanego sprobowania ciasta ;))
nastepnie przejde do 1600 (w poniedzialek swiateczny podobna historia jak w niedziele :lol: ) i tu zatrzymam sie na troszke dluzej (bo jesli przyjelam 2000 jako docelowa kalorycznosc to powinnam jesc jeszcze jakis czas troche ponizej zapotrzebowania zeby uniknac jo-jo...tak przynajmniej zrozumialam z roznych artykulow/wypowiedzi) nie wiem dokladnie ile powinnam byc na tym 1600...jeszcze nie wiem dokladnie (3 tygodnie? 4? jeszcze nie wyczytalam jak to powinno sie rozegrac) poza tym mozliwe, ze troche spadnie mi poziom aktywnosci fizycznej ;) bo bede musiala robic badania i pisac moja "thesis" wiec czeka mnie sporo godzin przed kompem :( a szkoda bo cieplo idzie...ale za to w weekendy bede to sobie rekompensowac chodzeniem po gorach...
to tyle strategii na najblizsze tygodnie...bede informowac na biezaco o dalsyzm rozwoju akcji ;) tylko pewnie od konca przyszlego tygodnia bede miala utrudniony dostep do netu (wracam do domku :!: :!: :!: )
to na razie...
-
cos ostatnio nic nie pisalam..ale to wszytko przez to, ze ogarnal mnie taki jakis nastroj...niby slonko jest i w ogole (zimno, ale chociaz slonecznie), a mnie jakas taka nostalgia dopadla... do domku bym juz wrocila...i do mojego misia :(
no i przez to jakos tak nie udalo mi sie ostatnie 2 dni nic napisac...ale w zasadzie nic sie nie dzialo...dobrze ze przez ta nostalgie nie podjadam ;) ale np cwiczyc mi sie nie chce...w koncu sie mobilizuje bo mysle sobie, ze sie nie poddam jak juz jestem u celu...ale jakos mi sie nie chce
dobrze ze jutro juz ostatni dzien weidera, bo te cwiczenia dobijaja mnie najbardziej...
moze w weekend mi przejdzie. bo jest pewna szansa, ze wyjade do domu wczesniej (planowalam na czwartek)...nie powinnam (to wbrew uzgodnieniom itp), ale pracuje jakby w domu i nikt mnie nie skontroluje :lol: no ale nie bede mowic tego glosno bo nie chce zapeszyc...ale moze wyjade juz w niedziele :D (wszytko zalezy od tego czy kolezanka zalatwi jutro pewna sprawe). wtedy sobota na pakowanie i w niedziele do domu :!: :!: :!: a najlepsze jest to, ze moja rodzinka w ogole nie wie, ze przyjade (nie wiedzieli nawet o tym czawartku) a moj misiek mysli ze bede dopiero w piatek rano (jemu musialam powiedziec) i bardzo chcialabym zobaczyc jego mine, jak do niego wpadne w poniedzialek ;) no ale to na razie marzenia... powiem wam jutro czy sie udalo
moze wiadomosc o wczesniejszym powrocie wyprowadzi mnie z tego kiepskiego nastroju... poki co ide na uczelnie bo musze cos skserowac :)
-
nie no... czytam cie, czytam moja droga... tyle, ze ostatnio pisalas duzo o tych zapotrzebowaniach energetycznych, a ja poprostu nie jestem w temacie :roll: :oops: ...
wiem, ze sie bardzo cieszylas na ten powrot :), fajnie tez, ze uda ci sie wczesniej wyjechac :)
jak juz sobie wszystko poukladasz, to daj znac co i jak :)
wielki buziak :)
-
no to powiem w skrocie co bylo wczoraj :D jeszcze przed wyjazdem
bylo jakies 1500 kcal (bo sie skusilam na mace, zeby sie ni zmarnowala przed wyjazdem i w ogole ;)) ale odpokutowalam, bo poszlam na zakupy na piechote (a moglam samochodem). niestety nie udalo mi sie pokreic hula, ale i tak nie zle sie nagimnastykowalam przy pakowaniu ;)
a rano byl ostatni dzien weidera :D ciesze sie, ze mam go z glowy. troszke tez pocwiczylam joge i zrobilam wszystkie 8minutowki. takze mysle ze i tak spalilam te nadprogramowe kalorie :lol:
a dzis z rana pocwiczylam "I want those Abs" - zupelnie nie wiem kiedy mi te 15 minut zlecialo :D nie jak przy weiderze ;) teraz jeszcze zrobie sobie relaksujaca sesyjke jogi przed wyjazdem, dopakuje sie, zjem jakis lekki obiadek i wyjezdzam (tak ok. 14-15). boje sie troche jedzenia w podrozy. niby wezme moj dzisiejszy "przydzial", ale dojedziemy pewnie na rano, wiec nie wiem jak bedzie z glodem. w razie czego kupilam sobie cole light. wiem, ze nie zdrowa, ale w takiej sytuacji chyba moge :lol:
to do uslyszenia juz z Polski :D ojej juz sie nie moge doczekac...
-
wiem wiem, ze dlugo nie pisalam, ale od niedzieli bladym switem jestem w domku :D jechalysmy z kumpela tylko 13,5 godziny. to nasz rekord na tej trasie...a dietkowanie nawet mi idzie, chociaz pokus co nie miara. a najwieksza jest...polski chlebus...taki swiezy i chrupiacy. ale na razie twardo sie trzymam i jak jem to tylko pelnoziarnisty i staram sie jesc malo mimo wszystko. myslalam, ze bedzie byle jak na wadze, bo w sobote przed wyjazdem pocwiczylam tylko brzuszki i joge a w niedziele (po calej nocy jazdy samochodem) nie pocwiczylam nic, bo padnieta bylam. no i musialam sie ze wszystkimi zobaczyc...moj chlopak byl oslupialy jak mnie zobaczyl u siebie w domku (bo myslal ze bede dopiero w piatek :lol: ) takze niespodzianka sie udala. poszlismy za to na 2godzinny spacerek :D
no i mimo tego moja waga od 3 dni pokazuje w okolicach 53,5 (no i mimo tego, ze od poniadzialku jem juz 1500 kcal). poza tym od poniedzialku wrocilam do cwiczen. nie jest zle. oby tak dalej mimo wspanialych polskich pokus kulinarnych ;) ale mowie wam nic mnie tak nie kusi, zadne slodycze, jak ten chlebek...no nic to...odezwe sie jutro i powiem co tam u mnie slychac :) na razie
-
:D RADOSNYCH, ZDROWYCH I SŁONECZNYCH ŚWIĄT!!! :D
-
dziekuje :D i wzajemnie... ale milo, ze ktos tu zaglada :)