Ah, też nie lubię takich nocnych złośliwców, zwłaszcza much co brzęczą nad uchem :lol:
Czajnik mi się zepsuł :cry:
Wersja do druku
Ah, też nie lubię takich nocnych złośliwców, zwłaszcza much co brzęczą nad uchem :lol:
Czajnik mi się zepsuł :cry:
Kurczę pieczone :cry: (dobra, nie mówię tak, jak dieta to dieta ;) )
Właśnie sobie uświadomiłam że do wesela pozostało już tak mało czasu, dziś już jest 8 :!: A ja nadal stoję w miejscu, wiedziałam o nim już od pół roku, ale oczywiście, nie mogłam zacząć wtedy, musiałam się wziąść za siebie za 5 dwunasta :evil:
Najbardziej boję się tego, że aby osiągnąć efekt znów sięgnę po jakąś dietę-cud, a wiadomo jak to się kończy :cry:
Będzie ok Vicky :D Tyle ile schudniesz do wesela i tak bedzie widoczne :wink: Dietkuj dalej tak jak do tej pory, waga bedzie spadac spokojnie, bez glodu, bez efektu jojo, a na weselu baw sie dobrze :D
hej
nie myśl tak obsesyjnie o każdym kg :D pomyśl raczej-jak dobrze że nie więcej :D
czasem zdarza się też tak, że waga ani drgnie przez długi czas a potem jak nagle zaczyna lecieć w dół :D
i dół
i dół
powodzenia :D
Kurczę, chyba mam kryzys :( Wprawdzie jeszcze nic niedozwolonego nie zjadłam ale mam ogromny apetyt na węglowodany :( Nie wiem, czy dam radę, a wiem, że jak nie dam to będę baaardzo żałować :cry:
Vicky, i jak?
Oparłaś się węglom? :D
36 ugryzień tylko na samych plecach? :shock: Współczuję.
Mnie jakoś nie gryzą, a w mieszkanku mam w oknach moskitiery, więc nic nie wpada :D
Co do zastojów wagi, to mój trwał 2,5 miesiąca, fajnie co :twisted: :evil:
Na szczęście już chyba za mną, bo waga wreszcie drgnęła.
Jestem z siebie bardzo dumna (ale chwalipięta :lol: :lol: ), bo wiem, że wiele osób przy tak długim zastoju nie wytrzymuje i przerywa dietę, a ja nie :!: :D
Życzę wytrwałości i konwekwencji :P :D
Vicky kryzys to taka proba dla Ciebie :wink: Jest on po to aby go pokonac, tak ja dzisiaj oparłam sie lodom o 21 :lol: Zobaczysz jaka bedziesz dumna gdy Ci sie uda oprzec pokusie :wink: Pozdrawiam!
p.s ja to nie mam pogryzionych pleców, ale wrecz spalone na sloncu :? spanie na plecach odpada, z ubieraniem tez mam klopoty.Mam za swoje :?
Cześć i czołem :!:
Witajcie w tą piękną, słoneczną niedzielę :D
Wciąż drapię się i drapię a chciałabym się poopalać ;) Ale w moim stanie to chyba nie wskazane ;) Zresztą u nas ciągle upały ponad 30 stopni, więc długo bym nie wytrzymała :twisted: Ale myślę, że już w sierpniu będę na tyle odważna aby wbić się w bikini i będziemy z Miśkiem jeździś nad rzekę się opalać :D
No i teraz najważniejsze, muszę się wam czymś pochwalić :D Nieskromne to, ale muszę :P
Pierwsza rzecz: nie dałam się wczoraj :!: Ostatni posiłek, który miałam zaplanowany na 19 zjadłam o 17. Potem mnie cały czas korciło żeby jeszcze coś zjeść, zwłaszcza, że mama przyniosła 2 michy porzeczek czerwonych i wiśni z ogrodu. Ale wytrwałam :!:
I teraz druga rzecz, czyli nagroda :!: Dziś rano na wadze 65kg :!: :!: :!: A nawet troszq poniżej, więc zaraz oficjalnie zmieniam tickerek :D
Tak więc zaczynam dzień piąty pierwszej fazy SB ;)
Miłego i owocnego dzionka dla wszystkich :D Buziaki :**
BRAWO!!! :D No widzisz widzisz, silna wola poplaca 8) extra gratulacje :wink: :D Ja sie waze w piatek, i co piatek :wink: Hmm jutro jade rano do Katowic zalatwic pare spraw na studiach, wracam we wtorek, mam nadzieje ze uda mi sie tysiaczek :roll: Nie dam sie :twisted:
Równiez zycze udanej niedzieli, i rownie gorącej jak wczorajsza sobota :D ( przynajmniej u mnie :wink: ) Buziaki!:*
Yvonne, jestem pewna że uda Ci się utrzymać dietkę "na wyjeździe" :D
U mnie dietkowo oki, ale martwię się, bo w sobotę prawdopodobnie ogragizuję ognisko dla przyjaciół, no i wiadomo jak to bywa :? SB na pewno na nim nie utrzymam... :(