-
Hej Martal
Te 15 kilo zrzuciłam w ciągu 6 miesięcy od maja do listopada zeszłego roku stosując sposób odżywiania Michela Montignaca. Od tej pory z małymi wahaniami trzymam wagę. Ale chcę jeszcze zgubić pięć kilo do wiosny więc przystępuję do ataku.
Osobiście wypróbowałam już chyba wszelkie sposoby odchudzania, wszsytkie możliwe diety i nowości, środki wspomagające, głodówki, etc. Jednak dopiero metoda Montignaca pozwoliła mi trwale schudnąć bez głodowania i bez efektu jo-jo. Co więcej, zauważyłam, że po MM nie zwalnia się przemiana materii i nawet tygodniowe czy dwu odstępstwa od MM nie powodują tycia, tak jak to się dzieje przy innych dietach.
Tak więc z czystym sumieniem mogę polecić Montignaca.
Pozdrówka
FLEUVE
-
Witajcie,
widzę Fleuve, że nie dajesz za wygraną . Ja tu zaglądałam, ale do lusterka też pisać nie lubię. Mam tylko nadzieję, że z naszą Nesztką wszystko w pożądku jest, a może się odezwie dopiero za 9 miesięcy...? :P
Trwam ciągle na Montim, ale tak trochę na chwiejnych nóżkach, bo czwartek tłusty był przecież, w przeciwieństwie do Ciebie Fleuve zjadłam 5 pączków własnej roboty. A to chyba z rozgoryczenia, że mimo dietki waga ma opory żeby spadać. Może winny jest brak ruchu, a raczej brak czasu na ulubione ćwiczonka. W każdym razie sesja już za mną, wiosna przede mną, pora się brać za siebie, bo znów na wiosnę wpadnę w czarną rozpacz, kiedy się przyjdzie rozebrać z zimowego płaszcza!
Fleuve napisz co jadłaś kiedy tak pięknie chudłaś i koryguj mój jadłospis. Już nie wiem czego się czepić, żeby waga zacząła lecieć wreszcie w dół.
Pozdrawiam serdecznie! :P :P :P
No tak, żebyś mogła mnie sprawdzać, to najpierw muszę napisać co jadłam...
-kiwi
-jogurt 1% z płatkami zbożowymi pp
-makrela, pekinka z łyżką śmietany 18%, rzodkiewką i pomidorem
-
Hej! Hej! Jestem wreszcie! Jutro poczytam wasze posty, bo dziś już pora do domu. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że wreszcie tu jestem. Ze mną nie działo się nic specjalnego, za to komputer zwariował i nie mogłam dostać się na kilka stron internetowych, m.in. tutaj Na szczęście pomocna dłoń wreszcie dotarła
Do jutra!
-
Witajcie Kobietki, witaj Nesztko!!!
JAK TO DOBRZE, ŻE JUŻ JESTEŚ. Jeżeli ten pościk się znowu się nie ożywi to ja marnie skończę. Marnie tzn.: zamiast 10 kg mniej to 10 kg więcej.
Dzisiaj śnił mi się koszmar: koleżanka w pracy spytała ile przytyłam...
Nieźle już mi ten mój tłuszczyk pada na mózg.
Ale nie ma co biadolić, trzeba brać się do roboty: ćwiczyć i stronić od niedobrych indeksów!!!
Dzisiaj dwa kefirki i dużo ryby smażonej, bez panierki oczywiście
Miłego dnia!!!
-
Witam MontiLaski!
Może się powtarzam, ale bardzo mi was brakowało Dobrze sobie radzicie, brak dodatkowych kilogramów to już połowa sukcesu
Po wzlotach i upadkach wreszcie kilogram mniej, ale muszę narzucić sobie ostrzejsze tempo, bo przy obecnym... Tyle o tym piszę i myślę, ale zdaje się, że w końcu wypadałoby zacząć regularnie ćwiczyć. Może od dziś w ramach ascetycznego życia?
Na śniadania jak co dzień zjadam płatki owsiane z chudym mlekiem, na obiad jakieś mięso z warzywami, z kolacjami tylko gorzej w te mrozy. Dziś uruchamiam produkcję krokietów - namoczyłam pół garnka ciecierzycy i pół garnka soczewicy, do tego pieczarki, jakieś warzywa, płatki owsiane, białko, odrobina oliwy i dużo przypraw. Ciekawa jestem efektu Poraziły mnie ceny gotowych krokietów - za 3 szt. ok. 7 zł. To chyba jakieś nieporozumienie
Poza tym spełniłam jedno ze swoich marzeń i wreszcie kupiłam ekspres ciśnieniowy!!! Nie ma to jak espresso z samego rana Wiem, nie do końca jestem w zgodzie z Montim, ale z dobrej kawy nie jestem w stanie zrezygnować.
Nie wiem czy wam też zdarzają się takie "stłuczkowe" tygodnie? W ubiegłym właśnie wszyscy (głównie jednak Bazylek) pracowaliśmy nad stłuczką szklaną. Rezultat: klosz mojej ulubionej lampki, kufel, filiżanka, kieliszek, szkło od antyramy, no i jednego dnia przepaliły nam się dwie żarówki... Zaznaczam, że nie rzucam żadnymi przedmiotami podczas małżeńskich kłótni
Dziś na śniadanie płatki z mlekiem, na obiad tuńczyk z selerem naciowym, na kolację krokiety. I ćwiczenia przede wszystkim!!!
Wioluś, ach, gdyby to właśnie był powód mojego zniknięcia... Nie wiem dlaczego nie chudniesz, może za mało ruchu? A może jakieś problemy z tarczycą (odpukać!). Już od pewnego czasu chcę sobie zbadać poziom hormonów. Moja kuzynka jadła baaardzo dużo, a mimo to nie tyła - nadczynność tarczycy. Może u mnie jest odwrotnie? Nie szukam dla siebie usprawiedliwienia, ale chyba warto rozwiać wątpliwości?
-
Wbrew temu co wskazują kotki, jest 73
-
Hej Nesztka,
aaale naprodukowałaś wczoraj, po długiej nieobecności. A ja już miałam nadzieję ... . Cieszę się, że Twoja waga ma tendencje "lewostronne".
Chciałabym wytłumaczyć swoją nadwagę jakąś chorobą, wyleczyć się z niej i schudnąć. Niestety moja choroba to zamiłowanie do dobrego jedzonka i zapewne już rozepchany żołądek, coś na wzór worka na kartofle
Czekam na wiosnę, mam nadzieję że wtedy będzie nam łatwiej chudnąć. Sukcesy jednej z nas pociągną za sobą inne zatwardziałe kiloski. Liczę na to :P
Dzisiaj wciągam makaron razowy z jogobelką, jakoś nie mogę wpaść w prawidłowy rytm MM. Taka jakaś mamełyga jestem. Cóż, ponoć człowiek jest tym, co je
Życzę Wam miłego dnia! :P
-
Wiola, dziękuję za twoją nadzieję! Cieplej zrobiło mi się koło serca A jak twoje egzaminy? Wszystkie już zdane?
Jaką jogobelkę jesz? Dawno nie jadłam makaronu na słodko, więc takie zestawienie byłoby miło widziane. Z soczewicy i ciecierzycy zrobiłam kotlety, po dorzuceniu prażonych płatków owsianych zapomniałam je jeszcze dosmaczyć, więc wyszły trochę mdłe. Mam jeszcze takie zapasy fasoli i soczewicy, że następna w kolejności będzie fasolka po bretońsku, a potem pewnie jakiś pasztet.
Pisałam już kiedyś, że zamiast robić przeciery pomidorowe zamroziłam pokrojone surowe pomidory. Niedawno jadłam sos do spaghetti z takich właśnie pomidorów i efekt był rewelacyjny! Płakać mi się chciało, że przez całe zimowe miesiące jesteśmy pozbawieni takich smaków i aromatów. Chyba już wiem, co dzisiaj będzie na kolację
-
Nesztko,
szkoda...szkoda...
Tak, egzaminy itp. świństwa już za mną i mogę iść na zasłużony odpoczynek (od poniedziałku 14 dni urlopu). Z jednej strony się cieszę, bo moi mężczyźni ostatnio nie często widzieli mnie w domu, a jeżeli już, to zakopaną w książkach. Z drugiej strony musiałabym zamknąć lodówkę na kłódkę, bo w domu mam dziwną tendencję ustawicznego spacerownia do kuchni... A jeszcze do tego tutaj nie będę mogła zajżeć i się podbudować.
Pewnie zamiast schudnąć, wrócę z czymś dodatkowym na karku.
Ja też powracam na łono soczewicy z sosem pomidorowym. Po niej moja przemiana materii dostaje szwungu :P
A jogobelkę to jem light (bez cukru i 1,5%), taką z białym wieczkiem w prążki. Z makaronem lub ciemnym ryżem - pycha.
Do jutra!!!
-
Ogromnie się cieszę, że już jesteś po sesji! No i ten urlop... Same miłe perspektywy przed tobą Spacery do kuchni też mogą odchudzać, o ile na samych spacerach się kończy
Muszę rozglądać się za białym wieczkiem w prążki, bo jakoś do tej pory nie mogłam na taką jogobelkę wpaść.
Wczoraj sukces połowiczny - zajadałam się gorzką czekoladą. Dobrze, że na takiej się skończyło.
Wiola i inne Wielkie Nieobecne - miłego weekendu!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki