-
to forum ostatnio chdzi jak ja, czyli jak czołg... ledwo udało mi się wysłać tą wiadomość
-
Wiolu,
Jak długo jesteś na Montim? Montignac pisze, że każdy organizm potrzebuje okresu przestawiania się na etap chudnięcia. Podawał przykład kobiety, która po przejściu na MM nie chudła przez 7 miesięcy pomimo stosowania ścisłej I Fazy. Ja z kolei na Montiego przeszłam w kwietniu ważąć 85 kilo i mimo I fazy waga nie chciała drgnąć, zgubiłam 2 kilo treści jelitowej, a potem aż do lipca nic. Potem stopniowo ruszyło w dół - po 2-3 kilo na miesiąc, a od września do listopada zgubiłam, jak pamiętasz prawie 10 kilo ( z 79 do 69). Anatomia to nie matematyka, niestety. Nie jestem żadnym ekspertem, ale z moich obserwacji wynika, że tak naprawdę zaczęłam chudnąć, jak wyeliminowałam wszystkie węglowodany poza tymi pochodzącymi z zielska (czytaj: warzywa i to raczej zielone oraz mikroskopijne ilości owoców). Może przesadzałam, ale byłam zdesperowana i mój jadłospis wyglądał mniej więcej tak:
rano kawa i maślanka
lunch : jogurt 0% z małą ilością muesli bez cukru lub 2 pomidory(lub inne warzywa) z kawałkiem sera
kolacja: 2 pomidory i 2 jajka z plasetrkiem sera
I tak non stop. Od wielkiego dzwonu pozwalałam sobie na duszoną cukinię albo trochę szynki drobiowej. Oprócz tego zrobiłam dwie trzydniowe głodówki oczyszczające, co wydaje mi się przyśpieszyło przemianę materii (regularne wypróżnienia, brak zaparć, niezatrzymywanie wody w organizmie). No i tak zeszłam do 69 kilo. Tę wagę utzrymywałam od listopada do końca marca. Nie robiłam przy tym zadnych cwiczen i w ogole nie miałam ruchu w zadnej formie. 1 kwietnia pojechałam na narty i okzałao sie, że nie mam co jesc, bo moj brat zabral same mielonki, makarony, sosy ze skrobią i wedliny w folii. Nie miałam czasu ani ochoty na gotowanie, wiec kupowalam jogurt 1%, muesli bez cukru i soczewicę w puszce i tym sie zywiłam przez cały tydzien.
Natchnęło mnie to pewnymi przemysleniami, nie jadłam w ogole miesa i czułam się rewelacyjnie, po całym dniu na nartach, mokra i zmeczona, ale jak bym chciała mogłabym się w ogole nie myć, bo nie pot sie nie rozkladal i cialo pachnące (sprawdzone komisyjnie Zastanawiam sie, czy nie odstawic zupelnie miesa, ale o tym w nastepnym poscie...
Wiolu kochana, nie poddawaj sie, poekperymentuj z warzywami i soczewicą (bez zadnych sosów - ja doprawiam wszystko tylko kilkoma kroplami sosu sojowego) albo sprobuj zarzywac jakiegos ruchu (wiem ze to ciezkie bo sama tego nie lubie)
Buźka
FLEUVE
-
Fleuve,
na Montim jestem od czerwca zeszłego roku. Co schudnę to małymi kroczkami odrobię spowrotem.. to już nie wina Montiego a moja własna.
Od dziś zaczynam się stosować do Twoich wskazówek. Ja po prostu ciągle jeszcze za dużo jem w porownaniu z tym, co zjadasz Ty. Miałam nadzieję schudnąć nie głodująć, ale to chyba było zbyt naiwne podejście. Zaczynam serwować sobie skromniejsze porcje. Tylko boję się pomyśleć, co moje kochane jojo zacznie wyczyniać...
Papatki!
-
Dziewczyny,
Natchnęło mnie nowymi przemyśleniami, co do diety i chciałbym się nimi z Wami podzielić. Nie wiem, czy będzie to coś na trwałe i absolutnie nie jest to zdrada naszego ulubionego wątku, jednak założyłam sobie mały kącik, do przejrzenia którego serdecznie zapraszam:
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=57716
Wiolu, trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że zmiany poskutkują, a dzięki MM nie będzie jo-jo.
FLEUVE
-
Fleuve, zaraz rzucam się na lekturę twojego wątku! Tak się cieszę, że jesteś wiotka jak trzcina
Wiola, może masz za mało ruchu? Piszę tak, bo sama ostatnio ruszam się zastraszająco mało
Wczoraj i przedwczoraj byłam na urlopie - imieniny mężowi wyprawiałam (musimy jednak zmienić ten zwyczaj i przekładać imprezy na soboty). Nie miałam odwagi się ważyć. Chociaż ta waga bardzo poprawia mi humor. Taka jakaś radykalna jest. Wchodzę, a tu 146 kg, wchodzę znów po chwili - a tu 0 kg, za trzecim podejściem znów 0 kg, za czwartym - 55. Za entym wreszcie coś w okolicach mojej wagi. Rano kwadrans wcześniej będę musiała wstać, żeby się zważyć. Błagam, napiszcie, że wszystkie wagi tak mają. Ja skusiłam się znów na IKEA. Myślałam, że jak stówę wydam, to będzie coś pożądnego. Zwrócić jej chyba nie mogę, bo prawidłowo waży. Czasami
-
Kochana Nesztko,
Ja mam wagę elektroniczną tefala i jest super. Raz odżałowałam dwie stówki i służy mi już wiernie ponad dwa lata, no i nie kłamie, pokazuje z dokładnością do 100g.
DOBRA WAGA TO PODSTAWA !
A taka zupełnie chuda jeszcze nie jestem, chociaż w najszerszym miejscu w udach mam 92 cm Nie mogę w to uwierzyć, zwłaszcza jak w sklepie zakładam spódniczki w rozmiarze 36 i wszystkie są za luźne w pasie... A w zeszłym roku o tej porze nie wchodziłam w rozmiar 42 i była zupełna rozpacz. To wciąż jest dla mnie szok. Momentami mnie nawet wkurza, że mam całą garderobę do zwężania albo do wymiany. Spadające spodnie mogą uprzykrzyć życie, zwłaszcza jak się na nie dopiero co wydało 150 złotych. No i biust mam teraz jak nastolatka, ale co tam, coś za coś...
Najgorsze, że moja mama trochę histeryzuje, opowiada bajki o anoreksji ( w wieku 30 lat ) i chce mnie wysłać do psychiatry, bo zamiast mięsa jem soczewicę
Buziaki,
FLEUVE
P.S. Jeśli mogę służyć za motywację dla Was, puśćcie mi adresy mailowe na priva, to Wam wyślę moje chude fotki.
-
Witam w nowym tygodniu!
Fleuve, istnieje chyba jakaś ponadwerbalna wymiana myśli Chciałam napisać, że umieram z ciekawości, jak teraz wyglądasz i chętnie zobaczyłabym jakąś fotkę - ale nie zdążyłam .
Pozbyłam się już wagi, teraz poluję na tefala. Muszę pochwalić IKEA za to, że bez szemrania przyjmują reklamacje. Waga też się postarała - jak zwykle pokazała 0,0 kg :P
-
Ha ha ha, ale jaja z tą Twoją wagą Nesztko
Naprawdę polecam Ci tego tefala elektronicznego, ja swojego kupiłam w EuroAGD koło IKEI właśnie i jest super.
Zdjątka już Ci wysłałam.
Buziaki
FLEUVE
-
Fleuve, wyglądasz tak zwiewnie i dziewczęco! Ja też tak chcę
Mam zamiar zajrzeć do euroagd właśnie. Życie bez wagi to jedna wielka niewiadoma
Wiem, że nie jest to kocie forum , ale mam kolejną anegdotkę o Bazylim. Nie wiem, czy już pisałam, że nauczył się otwierać drzwi? Skacze na klamkę, zawisa na niej na chwilę i gotowe. Z kolei w ten weekend moja mama użyźniała ziemię w donicy (nota bene jestem chyba jedyną osobą, która hoduje bez w donicy na balkonie ), czemu Bazylek przyglądał się z zaciekawieniem. I od tej chwili zaczął wygrzebywać ziemię z donic, chociaż nigdy wcześniej tego nie robił. Taki z niego dobry obserwator.
-
Nesztko, dzięki za miłe słówka. Bo jak facet kadzi to nigdy nie wiadomo czy to prawda
Ja kocham koty, wiec mozesz mi codziennie zapodawac anegdotki o Bazylim. Genialny musi być ten Twój kot.
Buzia
FLEUVE
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki