Czemu ostatni dzień w pracy?
I gratuluję spadającej wagi :D
Wersja do druku
Czemu ostatni dzień w pracy?
I gratuluję spadającej wagi :D
bo ja rzucilam w cholere :lol: godziny pracy byly fatalne, maz rano wychodzil do swojej pracy,a ja popoludniu i widzielismy sie dopiero poznym wieczorem ok.20 :cry: nieodpowiadalo mi to,mialam dosc! wiec teraz jestem bezrobotna 8)
To faktycznie jest wkurzające, wcale się nie dziwię. Ale to lepiej, że sama odeszłaś, teraz różnie bywa z pracodawcami...
ŻYCZĘ SPOKOJNEGO WEEKENDU ,MIŁEGO SPĘDZENIA GO W GRONIE RODZINY I NABRANIU NOWYCH SIŁ DO DALSZEGO DIETKOWANIA.
MYŚLAŁAM ŻE JESIEŃ BĘDZIE LEPSZYM OKRESEM DO ZMAGANIA SIĘ Z DIETKĄ, A TU DUŻO NIESPODZIANEK.
BUZIACZKI.http://www.gifownia.info/gif/zwierzeta/gady/1.gif
No to teraz czas na relaks ;)
I jak idzie dopingowanie :?:
I jak?
z samego odchudzania nic nie wychodzi,ale trzymamy wage,a to tez wazne :D
teraz troszke smutkow mamy,bo babcia meza jest w szpitalu ciezko chora na serce i nie wiadomo czy pociagnie do wesela wnuczki (11 listopada) :cry:
Zdrówka dla babci.
Coś jest nie tak, coś podejrzewam, że mąż coś podgryza na boku ;) On powinien chudnąć jednak.
oj, wlasnie,ze nie na boku! za miekka jestem i mu pozwalam,sobie zreszta tez i przez weekend przytylam 0,5 kg :cry:
dziwne jest to,ze odkad znam sie z moim obecnym mezem (czyli ponad 6 lat)on przytyl ok. 20 kg, ja moze ze 3 kg, a przeciez razem jemy i chyba(?) tyle samo,nic z tego nie rozumiem :shock:
http://suwaczki.waszslub.pl/img-2006042200500530.png