-
porażka
Właśnie siedze przed kompem i konsumuję... wafelki truskawkowe i czekoladki... :((((
Jest godzina 13:06 a ja zjadlam okolo 1200 kcal.. widząc moje dzisiejsze menu pewnie dojde do 2500... :(((
Rzuciłam się dziś na słodycze... przyznaję... zrobiłam to świadomie... w każdej sekundzie usprawiedliwiałam się na milion różnych sposobów...
Jestem zła... ale myślałam, że będzie gorzej... że będę lamentować... ale nie...
Jutro jest 1 lipca. Nowy miesiąc. Chyba wiecie co to dla mnie oznacza.. Nowy reżim... musi być. Może dlatego tak spokojnie podeszłam do dzisiejszego napadu...
Moja krew tak bardzo potrzebowała czegoś słodkiego.. w końcu 2,5 miesiąca na takim słodyczowym poście zrobiło swoje...
Objedźcie mnie... pokopcie po dupie... albo pocieszcie... wszytsko jedno... W każdym razie chciałabym poczuć siłe na walkę z tymi cholernymi 3 kg ver. 2.0!!!
-
skonczyłam jeść te słodycze... aż mnie zemdliło:(
szłam już do kibla żeby to wyrzygać.. ale się wróciłam... nie mogę pozwolić na to... na powrót...
-
bardzo sluszna decyzja! nie zaczynaj tego blednego kola! lepiej odchoruj fizycznie i mentalnie lakomstwo. mnie taki "kacyk" dosc skutecznie motywuje.
ja wlasnie 10 min. temu zastanawialam sie nad konsumpcja tabliczki czekolady. w zastepstwie dziabnelam 2 cukierki i juz przy drugim zaczynalam byc na siebie zla.
moze sprobuj jesc slodkosci w sladowych dawkach (wiem, to brzmi niemal jak tortury) ale moze wiedzac, ze wczoraj zjadlas ciastko nie bedziesz, wchlaniajac opakowanie wafelkow, usprawiedliwac sie 2,5 miesieczna slodyczowa abstynencja.
trzymaj sie!