no dziewczyny nadszedł czas na mnie, w końcu muszę się zabrać za pakowanie, przed chwilą byłam na mieście i mocno nadwyrężyłam budżet. Kupiłam: następną sukienkę w rozmiarze L dwie bluzeczki na ramiączkach, bo się nie będę smażyć w moich starych workach - wszystko kolorowe, letnie i takie jakby nie moje nie miałam nigdy takich ciuchów. Marcinkowi mojemu kupiłam koszulkę i super sandały, sobie klapeczki na plażę. Mogę uznać że w takich ciuchach mogę wyjść do ludzi, mam nadzieję że nie pouciekają przed moim sadełkiem - jeszcze nie jestem taka super szczupła... Ale w tych nowych kieckach wygladam nawet znośnie.
Dziś weszłam na wagę i dalej 72,1 może wreszcie waga się zlituje i pokaże 71. Na razie czekam i nic. Może po urlopie? Zobaczymy
Dziś dietkowo w miarę - to znaczy śniadanko takie jak zawsze, 2 kromki Wasa, a przed chwilą mój deserek Rafaello ( tym razem mniej mleka zagęszczonego, więcej owoców ) ruch był - biegałam po mieście jak kot z pęcherzem ale mam jeszcze kupę pakowania, prasowania, więc już raczej ćwiczyć nie będę. Za to wczoraj poćwiczyłam 45 min
Meeg udanego wyjazdu!!! Już wiesz ze swojego wątku czego ci życzę :*
Energic już sobie spojrzałam na mapę - to będziemy super blisko do Trzebiatowa w takim razie koniecznie zajrzymy. Koni się trochę boję, poza tym trzeba mieć ciuchy takie, żeby je móc później wyrzucić, albo takie wiesz, niezbyt fajne, bo ponoć konie mają tak intensywny zapach że nie da się tego doprać - ale to tylko słyszałam, bo nigdy nie jeździłam może tym razem spróbuję Udanego wypoczynku!!!
ninko86 dzięki! Zastój chyba już minął, bo z tą dwójeczką już się prawie prawie żegnam W końcu stanęło na tym że bierzemy te rowerry, stojak pożyczyliśmy od znajomego, trochę się boimy żeby nam nie porwali gdzieś, ale myślę że będziemy się martwić na miejscu a mamy nowe porządne rowery, chcieliśmy się przemieszczać bardziej rowerem niż samochodem, to znaczy ja chciałam ze względu na ruch
A co do Marcina mam takie zdanie, że też mu się przyda cokolwiek się ruszyć w czasie urlop[u, nie mam zamiaru go niewiadomo jak gonić, ale on od wesela przytył 10 kilo i nie zrzucił tego mimo swojej dość ciężkiej pracy. A myślę że leżenie plackiem na plaży i ruch do samochodu i z powrotem zabije moje dotychczasowe zmagania. Na pewno będaziemy dużo rzeczy kupować do jedzenia, bo Marcin lubi sobie pojeść więc będzie podwójnie ciężko. A może być tak że wcale nie skorzystamy z rowerów, tak na wszelki wypadek weźmiemy A z mamą to wogóle nie wiem co robić. Jej dieta trwała aż cały dzień teraz już koniec diety i koniec rozmów na ten temat... Nie pogada się z nią i tyle. Dzięki wzajemnie pa!
Zakładki