-
elise nieswojo
Chciałabym coś zrobić; już kiedyś robiłam, tutaj zresztą. To był chyba zły czas. ;)
Sama nie potrafię bić się ze sobą, sama wariuję, nie wytrzymuję. Potrzebny mi punkt zaczepienia, choćby i taki.
Zatem... cześć, mam jakieś 162, może 163 centymetry wzrostu i 64 kilogramy.
Chcę jeść mniej, nauczyć się kontrolować, wygrywać ze sobą.
Robię sobie taką gazetkę motywacyjną. ;p Inspiracje, zdjęcia, teksty, komu zrobię na złość. Nawet jeśli to głupiutkie, to przecież motywuje mocniej niż cokolwiek.
Do napisania. ;)
-
witaj:)
jesli chcesz zmienic nawyki zywieniowe, to powinnas zaczac ograniczac jedzonko, a potem moze jakas dietka z liczeniem ilości kalorii...
powodzenia:)
-
Życzę powodzenia w dotrwaniu do celu :):)
Na forum znajdziesz dużo dobrych rad innych dziweczyn, które z powodzeniem poradziły sobie z problemami :)
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
Cmok
-
aha no i oczywiście proponuje jakies cwiczonka:)
-
Będę jeździć na rowerze. Już jeżdżę. (:
Pomyślałam już nad czymś konkretnym. Pięć posiłków w ciągu dnia o mniej więcej ustalonych porach. Sposób mniej-żreć. Dużo herbaty w moich ulubionych ogromnych kubkach, no i woda.
I, haha, do trzeciej w nocy siedziałam, robiąc "inspirującą kartkę" z tickerem, zdjęciami dziewczyn przed i po, innymi motywacjami :twisted: , przypomnieniem - dlaczego i po co. Od razu wraca mi pamięć. ;D
To ja idę zjeść drugi posiłek. Jabłko?
-
-
Osiemnaście. ;p
Wczorajszy dzień tchnął we mnie optymizm. :) Udało mi się wytrzymać na pięciu regularnych posiłkach w mniejszej ilości, no i kupiłam trochę zdrowego jedzenia. :))
Tylko pogoda była taka tragiczna, nie na ruszanie nosa z domu. A dzisiaj mnie ciągnie rower, koniecznie.
Ach, i dzień zaczęłam od dwóch kromek ryżowego z serkiem szczypiorkowym, w którym się zakochalam trochę. ;)
Do napisania. :)
-
Witaj :)
Jeżeli lubisz pić herbatę to proponuję zieloną albo puerh - tylko zieloną najlepiej jakąś zapachową...ja uwielbiam winogronową :)
Wczoraj o 17 złapał mnie w centrum straszliwy deszcz...naszczęście byłam w samochodzie ale wracałam do domu 20km/h bo mimo najszybszych wycieraczek nic nie widziałam.
Życzę miłego wieczorku :)
Cmok
-
hehhe fajny pomysł z tą gazetką, też kiedyś oj dawno temu robiłam sobie tego typu rzeczy i działały :wink:
-
Proszę, ocyndolcie mnie.
Jak na złość złapał mnie straszny, ogromny, głęboki dół (jaka egzaltacja), co prosto prowadzi do lodówki i pompowania w płuca. Zjadłam zdecydowanie za dużo, dużo za dużo. Jakoś tak, bo mi niesamowicie smutno, sennie.
Niech mi ktoś coś powie, wariuję sama ze sobą. I z myślami.
Ale mam nadzieję, że wam idzie dobrze. :*
edytowane: idę na rower, może to pomoże.
-
Witam :)
Wpadłam powiedzieć, że herbatkę kupuję na wagę w takich sklepach herbacianych. Panie zawsze są miłe i pozwalają powąchać każdą herbatkę :)
Trochę taniej (jakieś 2 zł) jest na allegro tylko tam nie możesz powąchać :) Nick osoby sprzedającej na allegro to chyba Skworcu.
Buźki
-
Dzięki. :) Póki co zostałam zaopatrzona w zieloną ananasową, dziś wieczorem degustacja. ;)
Dzisiaj w porządku, może nie idealnie, ale wciąż dobrze. Zaraz idę na rower. Wczoraj przez ten mój dołek dałam sobie taaaki wycisk, że o mamo. Pobiłam swój rekord szybkości. ;p A z mp3 leciało "Without you" - I can't live, if living is without you, I can't live, can't give any more...
A wiecie, co najbardziej mnie zmotywowało? Przyjaciółka, która nie widziała mnie przez tydzień, wpadła dziś rano do mnie i powiedziała, że schudłam. A się wydarłam na pół mieszkania. ;D
Jutro chyba wyjeżdżam na dwa dni, do niej, ale została uprzedzona, że jeśli zrujnuje mi dietę, to będzie z nią źle. ;))
Buź wszystkim. :*
-
no to swietnie ze dobrze Ci idzie
rowerek samo zdrowie....;p
-
Ach, aleeeż jestem głupia. Nie było mnie dwa tygodnie, tak?
U przyjaciółki doświadczyłam dokarmiania, oczywiście. Mimo że chyba nawet rybka w akwarium wiedziała, że jestem na diecie, wiadomo - nikt nie może chodzić głodny etc. No i po przyjeździe jakoś straciłam motywację. Następnego dnia znów wyjeżdżałam, tym razem na trzy dni, i to już był cukrowo-śmieciowy koszmar pod hasłem słodyczy i mcdonalda. Jak wróciłam, było mi już wszystko jedno. O nie, nie, nie.
Ale się nie poddaję, oczywiście. :)) I znów się ograniczam. Najważniejsze - nie dawać za wygraną. Dzisiejszy ranek zaczęłam ładnie, więc teraz nie mogę tego spartaczyć. Kciuki trzymajcie!
-
no jasne ze 3mamy kciuki:)
uda sie:)
-
3mamy :D
Tez mialam ostatnio wlasnie taki okres smieciowo mc donaldowo kebabowy slodyczowo alkoholowy... Ale od dzis walcze!! :!:
Pozdrawiam