Strona 35 z 49 PierwszyPierwszy ... 25 33 34 35 36 37 45 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 341 do 350 z 489

Wątek: Potyczka z kilosami

  1. #341
    boojka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    21-09-2009
    Posty
    89

    Domyślnie

    A co Ty waszeńko chcesz robic na dzialeczce w takom pogode, a moze uiebie jest ladnie , bo u mnie zimno i kurzy sniegiem
    największe jojo 80kg
    obecnie -> 71,5
    mój pamiętnik chwilowo zawieszony: to znowu ja... - Grupy Wsparcia Dieta.pl

  2. #342
    Awatar waszka
    waszka jest nieaktywny Sławny na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Ursynów / Kołbiel
    Posty
    20,842

    Domyślnie

    pogoda była przyzwoita zabraliśmy teściową. Potem oakazało się, że zabrała coś do kawy (W-Zki) i mówi do mnie: Aga, a Ty chcesz drugą, bo chuda jesteś jak szczypiorek???

    KOCHAM TEŚCIOWĄ (ale zjadłam pół w-z)
    Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
    Etap II ..... wychodzenie z diety
    Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia

  3. #343
    Awatar waszka
    waszka jest nieaktywny Sławny na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Ursynów / Kołbiel
    Posty
    20,842

    Domyślnie

    Szynka w czosnku i pomarańczy
    Szynka wieprzowa surowa 1kg
    Pomarańcza
    kilka ząbków czosnku ( mnie wychodzi 4-5)
    Vegeta
    ziele
    listek

    Przygotowanie wymaga zaplanowania obiadu na dwa dni przed - bo tyle czasu mięsko nabiera mocy w lodówce
    Szynke w całosci natrzeć (nasolić) vegetą - mocno, czosnek obrać pokroić w cieniutkie płasterki i obłozyc nimi szynkę zdjąć skórkę z pomarańczy, wykroić białe pokroić w paseczki i obłozyć szynkę ze wszytkich stron
    Obłożoną szynkę wsadzić w szczelną reklamówkę, wycisnąć sok z połowy pomarańczy, resztę zjeść . Owinąć szczelnie i wsadzić na dwa dni do lodówki
    Po dwóch dniach wjąć szynkę włożyć do garnka, dodać listek kilka kulek ziela angielskiego, podlać wodą do połowy mięsa i dusić na małym ogniu pod przykryciem ponad godzinę, aż zmięknie. Po połgodzinie duszenia mięso przekręcić. Wszystkie kawałki czosnku i skórki z marynaty wrzuć do duszenia
    podawać jak pieczeń
    z wywaru po gotowaniu, jogurtu i czosnku mozna zrobić sos....
    Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
    Etap II ..... wychodzenie z diety
    Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia

  4. #344
    Awatar julcyk
    julcyk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-08-2004
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    1,289

    Domyślnie

    super komplement!
    a w-ztka Ci sie nalazela! tak ladnie diekuejsz a to niedziela. pol jest w porzadku:D
    buziaczki!
    JA

    JOJO waga około 85 kg.

  5. #345
    boojka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    21-09-2009
    Posty
    89

    Domyślnie

    pół ciacha od tesciowej ładnie ze masz umair ja jakbym sie zabrala do tego ciach to bym jadla jadla i jadla nio a ze od szybiorkow Cie wyzywa to super
    Dobranoc :*
    największe jojo 80kg
    obecnie -> 71,5
    mój pamiętnik chwilowo zawieszony: to znowu ja... - Grupy Wsparcia Dieta.pl

  6. #346
    Awatar waszka
    waszka jest nieaktywny Sławny na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Ursynów / Kołbiel
    Posty
    20,842

    Domyślnie

    Staram się jak mogę nie żreć, tylko próbować


    poniedziałek
    Śniadanie: Woda z miodem i cytryną, ser biały 80g kromka chleba na zakwasie, ogórek świeży, kawałek pomidora. = 265
    II śniadanie kawa z mlekiem = 40
    Kasza jęczmienna surówka = 210
    Obiad szynka w pomarańczach, surówka z pekińskiej, ziemniak = 360
    Kolacja: jabłko 70
    Ruch: TBC
    SUMA 975
    Ocena: trochę za mało zjadłam - 5

    Znowu za mało. Ale to za niedzielną W-zetkę znaczy pół W-zetki, ale takiej pokaźnej. Idę dziś poćwiczyć, mamy TBC z moją ulubiona instruktorką – nawet ja ( choć na brak kondycji nie narzekam, padam po zajęciach)

    Wtorek:
    Śniadanie: woda z miodem i cytryną, kromka chleba razowego twarożek ze szczypiorkiem i ogórkiem 300
    II śniadanie kawa z mlekiem 40
    Lunch: dwie kromki chleba z szynką i kiwi 350
    Obiad: mieszanka warzywna, pieczarki, ziemniaki ser zółty zapieczone: jakieś 500
    Kolacja: jabłko 60
    Ruch: basen
    Suma: 1250
    Ocena: troskę za dużo zjadłam

    Środa:
    Śniadanie: woda z miodem i cytryną, kromka chleba razowego twarożek ze szczypiorkiem i ogórkiem 300
    II śniadanie kawa z mlekiem 40
    Lunch: łazanki z mielonym mięsem z indyka 500
    Obiad: kromka chleba z pasztetem i pomidorkiem 200
    Kolacja – jabłko 60
    Ruch: fat burning w klubie
    Suma: 1100
    Ocena: celująca – 6
    Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
    Etap II ..... wychodzenie z diety
    Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia

  7. #347
    Awatar waszka
    waszka jest nieaktywny Sławny na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Ursynów / Kołbiel
    Posty
    20,842

    Domyślnie

    jakoś tak mi sie napisało

    Zaczęłam w roku 2001 od wagi 74 kg , najpierw sama, i z wagą 69 kg trafiłam tutaj, na stare forum. Odchudzałam się różnymi dietami,( najpierw 1000, potem byłą 13-nastka, monti.... z liczeniem, kapuściana....) forum padło chyba w marcu i od tamtej pory regularnie tyję jesienią około 3 kilogramów (robi się 5 potem dobijają mnie świeta Bożego Narodzenia ( +1 lub 2kg) i od stycznia rozpoczynam proces zrzucania około 5 kg na lato. Zwykle udaje mi się do maja ważyć te 55-56 kg, co przy mojej budowie jest ok. (wygladam szczuplej niż ważę, ale to efekty regularnego uprawiania sportu)
    Nie potrafię przerwać tego procesu, trwa on od kilku lat – tak bardzo chciałabym zatrzymać wagę i nie przybierać znów..... to czas dietowania na przemian z bulimicznym żarciem, kończonym tabletkami na przeczyszczenie, czas zdrowego żywienia latem, czas dzikich napadów głodu w październiku.... czas buntu i czas pokornego dietowania, czas euforii z powodu każdego zgubinego kilogramia i czas depresjii z powodu żarcia .... zajadanych na pociechę.
    Jak więszość grubasków, zajadam problemy i raczej nie kapustą kiszoną.
    Hustawka.
    Czy kiedyś wyrwę się z tego błędnego koła, w którym żarcie rządzi moim życiem???

    Co do ćwiczeń – kiedyś byłam okropnym leniuszkiem wymawiajacym się brakiem czasu. Nic mi się chciało. Był to też efekt zmiany adresu – mieszkałam pod Warszawą, od przystanku do domu czy chcę czy nie musiałam zasuwać kilometr.
    Potem autobusiki pod domem i kochany, podważący mnie mąż wykasowały mi rozkładu dnia te spacerki....
    Ćwiczyć zaczęłam w sumie dopiero przy wadze około 59 kg – czyli po zrzuceniu 15kg – po roku odchudzania. To był istny dramat – niby waga pokazywała 59 a ja wcale nie wygladałam ładnie – piersi zamieniły się w “uszy spaniela”, na nogach i biodrach wszystko luźno się bujało, skóra była mało elastyczna.... No ,a o pustym worku ze skóry na brzuszku nie wspomnę. Był koniec stycznia, koleżanka wyciągnęła mnie do fitness klubu na zajęcia TBC (totality body condition). Razem wykupiłyśmy karnet na luty na zajęcia dwa razy w tygodniu. Co to była za kompromitacja..... W czasie rozgrzewki wszyscy wykonywali jakieś kroczki taneczne, których nikt mi nie pokazał, machali rękami, na co moja zerowa koordynacja nie pozwalała ( albo ręce albo nogi, razem się nie dawało). Po rozgrzewce ( 15 min) dziewczyny były rozgrzane, a ja , czerwona jak burak i sapiąca jak lokomotywa, myślałam, że zejdę z tego świata. potem dali mi najmniejsze półkilowe hantelki, od których omal nie odpadły mi ręce (wszystkie dziewczyny bez trudu ćwiczyły wiekszymi) nie wspomnę już o innych ćwiczeniach... Na następnych zajęciach spadłam ze stepu ( koordynacja) wykręcając sobie kostkę.... Nie wspomnę już o tym, ze cały luty chodziłam połamana, pokręcona i kulejąca..... Po kazdych zajeciach obiecywałam sobie, że już nigdy, nie wracam, pal to licho.....
    Ale wykupiłam karnet na kolejny miesiąc. Dlatego, że wymiary mi spadły, i dlatego, ze koleżnka nie dawała mi żyć( dziękuję). Dlatego też, że na nogach pojawiły się te mięsnie, które teraz już całkiem ładnie się rysują ( z nóg jestem dumna...żeby brzuch chciał być taki....)
    W tym czasie kupiliśmy z mężem rowery i łyżwy, a ja wróciłam do konnej jazdy , zapisałam się na basen.... I myślę o kupieniu rolek w tym sezonie
    W sumie to tyle o moim odchudzaniu. Trwa od 5 lat, i chyba już na zawsze, mało to optymistyczne.....
    Wyniosłam z tego wszystkiego dwie rzeczy:
    Po pierwsze pokochałam ćwiczenia, mam dobrą kondycję i znacznie lepsza koordynację
    Po drugie nie dopuszczam do dużych wahań wagi, stale jej pilnuję, w końcu lepiej walczyć z 4-6 kg niż z prawie dwudziestoma.
    Chciałabym nauczyć się przetrzymywać okres od września do grudnia nie tyjąc. Nie wiem jak to zrobić......
    Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
    Etap II ..... wychodzenie z diety
    Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia

  8. #348
    klemensik77 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-02-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ho, ho waszka ,ale spowiedź!! Ale jest to piekne i dobre dla zdrowia psychicznego. Ja w liceum ważyłam zawsze 59-60 kg. Nie ważyłam się i nie myslałam o wadze ale przy mojej koleżance która chodziła na taniec od zarodka i ktora przy miom wzroiście ważyła 48 kg zawsze byłam gruba tzn. tak sie czułam. Potem zaczęłam się odchudzać. I tak balansowałam do 68kg. Potem pojechałam do Angli i tam schudłam do 60 kg a jak wróciłam to przytyłam do 72 kg!!! I wtedy byłam świadkiem na weselu u mojego brata. Zdjęcia koszmar!!! A potem jakos tak zeszlam na 4 i 5 roku studiow w granice 64 - 66 i tak bylo do zajscia w ciąże. Chociaż 5 miesięcy leżałam i wogóle nie wolno mi było chodzić - nawet do kibla- to przytyłam tylko 13 kg jak wróciłam po porodzie do domu to ważyłam 68 kg. No i zaczęłam mniej jeść i ... tracic pokarm. I wtedy znow jadłam usprawiedliwiając sie że to dla dziecka. Przez 11 miesięcy karmienia przytyłam do 71 kg no a teraz jest 61 kg. Marzę , naprawdę marzę o tych 58 kg a potem o 55 kg. Nigdy tyle nie ważyłam. I widzisz że od 10 lat albo tyję albo odchudzam sie ale zawsze mieszczę sie w tych 10 kg. Mam szczupłe koleżanki i one mnie motywują. Ale naprawdę chcę to robic dla siebie, dla synka no i dla męża i dla tych fajnych męskich spojrzeń bo co jak co to do brzydali nie należę.
    Wiem że przyjdzie lato i znów będę się denerwować że mogę chodzic tylko w podkoszulkach albo szerokich bluzkach. A mam stanowisko kierownicze i muszę jakoś wyglądać.
    W sumie to powinnam to wszystko napisać u siebie na wątku ale chciałam napisać że moje zycie mniej lub bardziej kręci sie wokól wagi.
    Napisz nam swoje wymiarki bo ja strasznie lubie porownywać swoje do kogoś jeśli mamy podobny wzrost - bo ja 165 cm. Pozdrówka!!!

  9. #349
    Awatar waszka
    waszka jest nieaktywny Sławny na Dieta.pl
    Dołączył
    08-04-2004
    Mieszka w
    Ursynów / Kołbiel
    Posty
    20,842

    Domyślnie

    Ja 164 i marzę o 55.... a w liceum ważyłam 51-53 kg
    Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
    Etap II ..... wychodzenie z diety
    Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia

  10. #350
    Awatar julcyk
    julcyk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-08-2004
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    1,289

    Domyślnie

    hej waszeczko:D
    jaka spowiedz... kurcze nigdy nie myslalam, ze zycie na stale moze krecic sie wokol wagi...
    zawsze mi sie wydawalo, ze to jest takie hop-siup schudnac a potem mozna jesc co sie chce... ale ja jestem naiwa:P
    wiec juz wiem, ze musze caly czas pilnowac wagi...
    buziaczki
    JA

    JOJO waga około 85 kg.

Strona 35 z 49 PierwszyPierwszy ... 25 33 34 35 36 37 45 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •