Wersja do druku
Witam!!
Mam na imie Karolina no i jak każdy tutaj odchudzam się :) Zaczęłam 4 listopada i od tamtej pory schudłam 10 kg...
Waga wyjściowa: 87
Waga obecna: 77
Waga docelowa: 56
Jeszcze "tylko" 21...
Oficjalnie jestem na diecie 1000kcal a że z tysiąca robi się zazwyczaj ok 300...
tak 300 a nie 3 000... No ale jak pomyślę że po zjedzeniu czegoś więcej mój tyłek wygląda jak opona od traktora...
Ale wiem że się uda...
Zastanów się czy dobrze robisz?
Myślę że szkoda zdrowia.
Pozdrawiam
Czuje sie dobrze... żeby nie powiedziec wspaniale... no i efekty jakie
ale zastanow sie jakie beda efekty jak zaczniesz jesc normalnie, jak juz osianiesz wymarzona wage.
Może lepiej trzymaj sie tego 1000 wtedy też są efekty tylko że w dłuższym czasie... Chyba nie warto narażac zdrowia... Potem Ci sie to odbije...
Pozdrawiam
Jakoś na razie staram się nie myśleć o tym. Należę raczej do optymistów. Biorę witaminy i minerały i mój jadłospis jest urozmaicony
hmmmmmmmmmm ja bym sie bala jojo chociaz tez na starcie 30 kg do zgubienie bylo.
Kuszaca jest wizja zgubienia tego w 3 miesiace, ale potem rzucenie sie na jedzenie albo wyladowanie w szpitalu..grrrrrrrrrr.
trzymam kciuki! buziaki :*:*:*
Dzięki za słowa otuchy...
moj chlopak zrzucił 30 kg w dwa miesiace (lipiec-sierpień) i jojo go nie dopadło i zanosi sie na to ze juz nie zamierza go dopaść. No i ma teraz figurę jak... no miodzio poprostu.
Teraz czas na mnie.
ja rownierz trzymam kciuki za ciebie!!
hej motyl
A co ty jesz, że mieścisz się w 300?jestem bardzo ciekawa :?: Trzymam kciuki, bo ja dążę do 54, a ważę 61. Narazie nic nie schudłam, a wręcz odwrotnie. :oops: ja też zastanawiałam sie czy nie jeść poniżej 1000, aby było widzieć efekty
Pozdrawiam
Znajdziesz mnie na forum"teraz na pewno się uda!!!!!!!!!!!!!!!:
jak się mieszcze w 300?? hmm.. może podam np. dzisiejsze menu
śniadanie: kromka chleba razowego (80) i plasterek polędwicy sopockiej (17)
II sniadanie: jabłko (ok. 50kcal)
obiad: dwie czubate łyżki gotowanego ryżu z curry (57)
kolacja (ok 18): talez zalewajki (ok.70kcal)
czyli na dziś wyszło ok 275 :)
ale dzis zaszalalam... zjadłam 3 kawałki babcinego makowca i bigos.... :oops: ... ale i tak zmiesciłam sie w 1000kcal... niby ok, ale wczoraj zjadłam ok 300 kcla... takie duze wachanie w kaloriach nie sa chyba na miejscu :?
ale spale wszystko na sobotniej dyskotece... juz sie nie moge doczakać :D
żołądek mnie boli bardzo... przesadziłam z tym jedzonkiem... ale babci mnie tak kusząco namawiała...
No wlasnie, jeszcze kilka takich wizyt u babci, cioci, stryja, a utracone kilogramy powroca... z nawiazka.
myślę że to był jednorazowy grzech. a czułam sie po tym tak zle ze nie predko zdarzy się znowu