-
Nie ma cudów...
Hej!
Tak sie zamierzalam od dluzszego czasu zeby opisac swoj sukces ale zmobilizowala mnie w sumie dopiero dzisiejsza wizyta na forum.
Jakis czas temu wzielam sie za siebie. Poniewaz moja wola jest baaardzo slaba wiec dla lepszej motywacji zaczelam od diety kopenhaskiej i udalo mi sie zgubic na niej kilka kg.
Idac za ciosem przeszlam na tysiaczka z nadspodziewanie dobrym efektem , na tyle dobrym ze w pewnym momencie osiadlam na laurach i zaczelam na nowo podzerać na zasadzie : jak zjem dzis cos dobrego(czytaj wysokoklaorycznego) to przeciez jeszcze nic sie nie stanie.
W efekcie zamiast latem wygladac ladnie wygladalm znow jak potworek. A poniewaz jestem niska , mam krotkie nogi to kazdy kilogramek na plusie widac u mnie jakby to bylo dodatkowe piec.
W koncu los sie nademna zlitowal i zadecydowal o mojej wadze za mnie przy okazji
uczac mnie jak mam sie odzywiac zeby bylo dobrze.I tu przytocze to , co juz wczesniej napisalam jednej z kolezanek - MOJ PRZEPIS NA SCHUDNIECIE :D
1. Najwazniejsze to przestać się oszukiwać: zazwyczaj stosowałam super diety cud , katowalam się nimi bez ustanku i co?tak naprawdę to zawsze się tylko oszukiwalam , bo to co stracilam przychodzilo z nadmiarem po zakonczeniu diety z prostego powodu - moj sposob odzywiania i tryb zycia sie nie zmienial. I to wlasnie jest oszukiwanie samej siebie - ja wmawialam sobie ze nie moge chudnac bo jem bardzo malo w ciagu dnia- ale to bylo zludne , bo glodzac sie caly dzien w koncu jadlam cokolwiek o bylejakiej godzinie - do tego zero ruchu - no i jak tu schudnac?cudow nie ma!!!A gdybym tak zliczyla wszystkie utracone kilogramy podczas stosowania wszystkich diet jakimi sie karalam za brak myslenia to nie byloby mnie wcale lub waga by mi wyszla na minusie.
2. drugi punkt , ktory po latach uwazam za wbrew pozorom bardzo istotny to NIE MYSLEC O DIECIE - im bardziej skupialam sie na fakcie , ze jestem na diecie tym bardziej bylam glodna :twisted:
3. ale jak mi sie w koncu udalo? przez przypadek
musialam wyjechac na 2miesiace a przez te dwa miesiace w sumie niewiele sie w moim zyciu zmienilo , oprocz 3 naistotniejszych faktów:
- posilki byly malymi porcjami(nie bylo na nie czasu) ale o w miare zblizonych porach dnia
- ostatni posilek przypadal okolo 19stej
- nie bylo slodyczy
- codziennie mialam do przejscia na piechote (po miescie) dystans nie wiem ilu km ale ok.2godziny lazenia w tempie spacerowym
nie myslalam o diecie w ogole - nawet nie mialam na to czasu ani mozliwosci - posilki zjadalam w knajpkach , bo nie mialam mozliwosci gotowania , a poniewaz jestem uczulona na wiekszosc ziół wiec jadalam raczej rzeczy w stylu ryż z warzywami , makaron z sosem
+ duzo soków z cytrusow i wody (to bylo latem i strasznie chcialo sie pic)
a efekt przekroczyl moje oczekiwania , bo przez 2miesiace spadlo mi prawie 10kg
i od tej pory doszedl tylko 1kg wiec nie ma mowy o jo-jo :shock:
Jakie wnioski wyciagnelam? Nie ma cudow!
Nawet te codzienne spacery wystarczyly aby spalic codzienna ilosc zjadanych kalorii , a regula malych posilkow spozywanych regularnie nie jest mitem (oczywiscie bez przesady - ja nie cierpie trzymac sie schematow , wiec raz moge cos zjesc o 12stej a drugiego dnia uznam ze to ten sam posilek dnia gdy zjem go o 14stej..itp)
Przestalam sie wiec oszukiwac , ze wystarczy malo jesc by schudnac i od czasu powrotu staram sie utrzymac ten sam sposob funkcjonowania co wbrew mojej wczesniejszej opini wcale nie jest trudne i niemozliwe pod warunkiem , ze nie mysli sie o tym obsesyjnie.
Faktem jest , ze pomoglo mi bardzo to , ze nie przepadam za tlustymi potrawami , zupami , sosami , miesiwami itp i bardzo lubie obzerac sie warzywkami oraz to ze przez te 2 miesiace musialam bardzo pilnowac budzetu wiec nie bylo mowy o dogadzaniu sobie slodyczami czy lodami( choc 2czy3 razy sie skusialm) ale reszta przyszla sama i bez trudu .
No a zeby znow nie zmarnowac tego co w sumie dostalam w prezencie stosuje motto:
wszystko jest dla ludzi , ale z umiarem - to samo dotyczy jedzenia :D
i gdzie moge tam ide piechotka (przy okazji mozna "polizac" witryny sklepowe i ponapalc sie na ciuszki na czas "za kg mniej"
Mam nadzieje , ze wlalam troche otychy w te , ktore sie juz poddaly :wink:
Ja niedlugo zaczynam dalsza walke zeby dojsc do wagi adekwatnej do mojego wzrostu ale tym razem stawiam na wiecej ruchu - mysle ze na powaznie zaczne po zimie , zeby ten ruch byl przyjemnoscia a nie kara czy przymusem. W tej chwili nie mam kaski na aerobic czy tym podobne , a nie znosze przebywac na mrozie wiec skupiam sie na powrotach piechota z pracy czy podnoszenia ciezarkow ( na obwisle ramiona - polecam)
w trakcie ogladania TV.Z reszta jakos nigdy nie przepadalam za regularnym odwiedzaniem klubow fit czy silowni - albo raczej nigdy mi to nie wychodzilo na dluzsza mete
Wiec: nic na sile i powodzenia :)
-
Czesc:) wiele madrosci tu napisalas. Kilka rad przyda sie mysle tym z nas, ktorzy juz zwatpili w mozliwosc dojscia do upragnionej wagi. Ja dodam, ze w moim przypadku ruch wcale nie byl konieczny do tego, aby schudnac ale widocznie kazdy organizm jest w jakis tam sposob inny. Ja stosowalam diete najpierw 1000, poznej 1200 kcal i pieknie schudlam, nie wysilajac sie specjalnie.
Pozdrowionka:)
-
Czesc
Dawno tu nie zagladalam...
Madrosci? :D Nie.....!!!
To tylko takie moje male przemyslenia
Nowy Rok wiec mozna sie znow zmobilizowac do dalszej walki
jako ze wage trzymam i swieta przetrwalam z 1kg wiecej
ale mam zamiar sie troche szybciej zmeczyc i przy okazji ujedrnic
Mam wiec nadzieje , ze za pare miesiecy bede mogla dopisac tu nowy
sukces a tymczasem przenosze sie na forum chce schudnac
Pozdrawiam!
-
Nina82 chciałabym Ci zadać 3 pytania: masz czy może miałaś efekt jojo po tej diecie 1200 kcal? I w jakim czasie tak ładnie schudłas? I po jakim czasie przeżuciałaś sie z diety 1000kcal na 1200? bardzo zalezy mi na tym zeby to wiedziec. Pozdrawiam
-
fajne rady kocunek! podpisalabym sie pod tym co napisalas rekoma i nogami!
ps. do jakiej szkoly chodzisz w poznaniu? ja do V LO:) pyrki musza 3mac sie razem, tej:)
-
Hej Ducky!
Problem w tym , że ja już liceum mam za sobą.
Problem - bo gdybym nadal była w liceum to byloby duuużo łatwiej mi się odchudzić niz teraz 8)
I nawet studia mam juz za sobą :roll:
Generalnie to za tydzien zaczynam dźwigać swój 3 krzyzyk :idea:
i tylko w duszy ciagle trwa imprezka :lol:
Pozdrawiam!Koconek
-
juz po studiach? zazdroszcze:) przede mna jeszcze dluuuuuga droga (maturka/skladanie papierow na uczelnie/ewentualna porawa maturki:)/studia itd)
na AWF raczej nie mam szans hehe, ale moze na UAM sie uda?:)
rowniez pozdrawiam!
-
Ducky , a dlaczego nie na AWF?
Przecież to zalezy od twojej kondycji fizycznej a nie ilości kilogramów.
Niejednokrotnie spotykam się z dziewczynami , które właśnie przez to , ze maja nadwagę
regularnie ćwiczą i ich sprawność , siła czy rozciagnięcie jest o niebo lepsza niż
szczupłych lasek , które mają piękną figurę ale mieśnie z waty.
Z resztą moja koleżanka z dość pokaźną nadwagą zdala na AWF bez problemu pokonujac wszystkie testy sprawnościowe.
Ja sama robie szpagata bez problemu , a moja kumpela , która niby chodzi co 2 dzien na siłownie , i ma świetną figure , nie zrobi. Kwestia indywidualna.
Więc nie mów , że nie masz szans , tylko je sobie stwórz, bo nikt tego za ciebie nie zrobi.
Takie życie:)
Pozdrawiam.Koconek
-
hmmm pewnie masz racje. pochodze na silownie, basen, duzo cwicze w domu...moze jednak mam szanse. raz kozie smierc!:)))
-
Tak , prawdziwe mądrości napisalaś :)
Tylko gdybym ja umiała to wszystko wcielić w życie...
Kurcze :P
MArzenia o szczupłej sylwetce mi nie pomagają...
:( Bo ja uwielbiam jeść... uwielbiam :P
Mam nadzieję, że uda mi się tak, jak Tobie.
-
-
Hej dziewczyny!
Tak jak napisalam wyzej. Chciec to moc. Nie mów , ze nie masz szansy jesli nie zrobilas nic w tym kierunku , aby ja zdobyc.
Ja tez bym tak chciala....a co to wlasciwie znaczy?
Chcesz?To na co czekasz? Przeciez nikt nie przyjdzie , i nie zmieni twojego zycia za ciebie.
Chyba, ze zaleja nas talibowie ,ale to nas na szczescie w najblizszym czasie nie czeka :)
Jeszcze raz powtarzam , ze to co napisalam to nie sa zadne madrosci. To tylko czyste fakty , ktorych nie potrafilam lub nie chcialam wczesniej dostrzec.
Czasami wystarczy tak niewiele by wszystko odmienic.Jak z ta skrzynka na chleb.
Nie znacie tej prostej zasady?Im bardziej mysle o odchudzaniu tym bardziej chce mi sie jesc?!!!
Na poczatek wystarczy zmienic nastawienie.I ograniczyc ilosc a nie jakosc zarcia.Minus ja tez uwielbiam jesc i w dodatku jestem wielkim i wybrednym smakoszem.
Tyle tylko , ze jesli nic nie zmienisz to nie oczekuj cudow - jak w temacie.
Ducky - zawsze mozesz dac sobie podwojna szanse i zdawac na 2 kierunki , to nie takie straszne skoro baardzo duzo osob tak robi...
To bardzo łatwo mówić sobie to takie trudne, ja tez bym tak chciala , nie mam szans , itd , itd, tylko co z tego? Jak długo mozna sobie cos powtarzac i powtarzac i tylko sama siebie robic w balona.
Ja bym wielu osobom proponowala powiesic na lodowce zamiast wlasnego zdjecia w bikini hasło: "nie bede sie dłużej oszukiwać". Myśle , że to wazniejsze. Bo gdy sie człowiek o tym przekona to rośnie mu samoocena , a im bardziej siebie cenisz tym bardziej akceptujesz i wiele spraw wydaje sie nagle duzo latwiejsze.
Bardzo zaluje , ze odkrylam to tak pozno , bo moglabym osiagnac duzo wiecej. Choc stosujac twardo od 10lat zasade stwarzania sobie szans moge powiedziec w wieku lat 30, ze osiagnelam zyciowy sukces i spelnilam wiele swoich marzen bez strasznych wyrzeczen , pracy bez konca itp. I bardzo sie z tego cieszę , bo zrobilam to sama bez niczyjej pomocy czego i wam zycze.
Ale nie oznacza to , ze wszystko przyjdzie tak gladko i lekko.
Zasada nr 1: nie masz szansy to ja sobie stworz
Zasada nr 2: w naturze panuje rownowaga wiec jesli spotkało cie cos dobrego spodziewaj sie rowniez porazki - to naturalna kolej rzeczy, ktora nie uderza w nas osobiscie , ale po prostu nam sie zdarza.I tyle. Po co sie zalamywać skoro w tym czasie może ominąć nas coś fantastycznego? No i jakie zycie byloby nudne bez porazek i trudnosci , ktore trzeba pokonywac...np. takie jojo, zastoj na wadze czy sprawy naprawde powazne
Moglabym jeszcze dlugo o tym pisac i pisac i zadawac kolejne pytania.
Np. czy naprawde chcesz byc niewolnikiem przypadku? albo niewolnikiem jedzenia? czy naprawde jest to takie ciezkie aby sie przemoc , a co gdy spotka cie prawdziwa tragedia w zyciu? tez nie bedziesz jej umiala pokonac jak wlasnej nadwagi czy obzarstwa?i co wtedy?zalamiesz sie bo tak najprosciej i najlatwiej i bez wyrzeczen i odrobiny wysilku?no chyba , ze jestes facetem - to wiele tlumaczy.... :wink:
zrob cos - cokolwiek , ale zrob. przynajmniej sprobuj , zawsze bedziesz mogla powiedziec , ze chialas ale ci nie wyszlo. a to juz duzo. tylko sprobuj naprawde, bez oszukiwania samej siebie.
Ufff....to tyle , ale musialam to z siebie wyrzucic - sorry. Po prostu strasznie mnie wnerwia takie gadanie , ze czegos sie nie da zrobic...
Mi tez wcale nie idzie tak latwo. wlasnie jestem na 2etapie pozbywania sie reszty swego nadmiaru i co? nie wychodzi.A raczej nie wychodzilo , bo dalam sobie szanse i juz mam efekt. Tyle tylko , ze ja juz wiem co musze zrobic , a wy musicie odkryc swoja metode.
Pozdrawiam.Koconek
-
kiedys myslalam, ze skoro jestem gruba to tak juz musi byc, i nie jestem stworzona do bycia sprawna fizycznie i atrakcyjna. do zlego wygladu i slabej kondycji mozna sie przyzwyczaic...do czasu.
mialam dosc bycia najgrubsza, najwolniejsza, najbrzydsza....stwierdzilam, ze moge osiagnac co chce tylko musze w to wlozyc wiecej pracy niz inni...
no i mocno schudlam), zmienilam sie bardzo przez rok, zaczelam cwiczyc, zmienilam fryzurke, kupilam ciuchy o pare rozmiarow mniejsze i efekty sa!
na wf-ie w szkole mam lepsze wyniki-bez problemu moge przebiec dluzsze dystanse (kiedys byla to dla mnie udreka), umiem zrobic mostek, swiece a nawet stanac na rekach!
10 lutego ide na studniowke i musialam zmniejszyc moja sukienke (ktora mialam na weselu kuzynki rok temu) o 3 numery! wygladam super i czuje sie super! jeszcze 2 kg i bede bardzo szczesliwa. :))))
grunt to uwierzyc w siebie i w to, ze zmiany sa mozliwe! powodzenia all!
-
I o to chodzi:))))
Pozdrawiam.Koconek
-
Motywujecie wspaniale dziewczyny :-)
-
zgadzam sie z Toba Minus13kg
i zaraz zabieram sie za cwiczenia :)
pozdrawiam
-
Witam!! Nie wiem czy jeste sie czym chwilic ale może to napisze.Ja przez 1 miesiąc zgubiłam 4 kg i to bez takich ciezkich zakazów jedzenia.Jadłam wszystko ale w małych ilościach i jets super.Ja na mpoczątklu małło, chudłąm i troche sie tym mattwiłam ze tak mało w takim czasie<1,5 kg przez 2 tyg.. ale po tem zaczeło szybcuiej spadac. :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Teraz tez tak jem i ćiwcze co 2 dzionek .Czasmi zjem coś słodkiego i chudne
podstawa to wsparcie i pozytywne myślenie a napewno sie uda!!!!
-
Po przeczytaniu Waszych postów jestem przekonana, że tym razem mi się uda;
Wasze rady są po prostu bezcenne; niesamowicie motywują i pokazują, że schudnięcie jest jak najbardziej możliwe. Trzeba tylko w to uwierzyć; chwalić się za każdy "wytrwany w diecie" dzień i powoli zmierzać do celu!
Widzę, że muszę codziennie zaglądać na forum. Motywujmy się nawzajem!!!
-
Filipinka jasne ze motywacja jets ważna ale jeżeli sama sie nie zmotywujesz i czasem na siebie nie pokrzyczysz to marne efekty osiągniesz.Ja sie uwzięłam i teraz juz tydzień biegam.Czasami sama a czasami z kolezanką i zapomniałam o windzie.Wchodzę po schodach a mieszkam na 4 pietrze, także kilka razy na dzien wejdę.Staram sie dietke trzymać chociaż nie przypomina ona diety z prawdziwego zdarzenia.Ale lepiej mi bedzie motem przestac sie odchudzać.Pozdrawaiam i napisz cos o sobie
RPZKRĘĆMY TO FORUM
-
Witam
W takim razie ja tez opowiem Wam moją historie:) A wiec tak... po wakacjach, jakos pod koniec wrzesnia, stwierdzilysmy z siostra ze strasznie wygladamy, ta oponka, ten wszedzie osadzony tluszczyk, normalnie masakra, wiec wzielysmy sie za siebie.
Postanowilysmy zgubic na poczatek ok5 kg. No i gubilysmy... Poczatek byl katastrofalny. Caly czas tylko jedzenie i jedzenie, ale juz gdy zeszlo pierwsze2kg to juz poszlo... Tak sie zawzielysmy ze do swiat Bozonarodzeniowych zrzucilysmy 6kg. No i potem dalej zrzucac... Potem znowu przyszedl dol. Zaczely sie pochwaly od ludzi, komplementy ze super wygladam, ze tak schudla, ze az mi sie odechcialo tej diety. Przystopowałam, bo stwierdzilam ze skoro ludzie widza juz roznice to po co sie mam dalej katowac. Ale to bylo zgubne stwierdzenie. Bo wtedy albo zrzucalam kg albo mi on przybywal i tak w kolko. Prawda jest taka ze dopiero od momentu "wejscia" na to forum zaczelam ponownie starac sie utracic te zbedne kiloski.
Jesli chodzi o moja diete to stosuje 1000kcal, ale to nie wszystko. Od momentu rozpoczecia diety jezdze na rowerze. W zime jezdzilam w domku na stacjonarnym, ale teraz gdy jest juz super na polku to jezdze w dluzsze trasy 20, 25km. Dzisiaj np. przejechalam 50km!!! Naprawde!!! Jechalysmy z przyjaciolka non stop przed siebie i nie moglysmy sie zatrzymac. Zeszlysmy z rowera dopiero po godzinie:))) No a wracajac do diety... Sport, a szczegolnie rower to swietosc w dietach napewno dla mnie!!! Nie wiem jakbym teraz wygladala gdybym sie nie zmobilizowala i nie wsiadla na rower. Napewno nie bylabym taka jak teraz jestem.
Przejechalam dzis 50km i juz kilosek poszedl w dol:) Przez samo forum zrzucilam2kg, w ciagu 11dni. Bo ono daje duzo, wrecz bardzoooo duzo!!!
Podtrzymujmy sie tak dalej na duchu a kazda po jakims czasie napewno ujrzy jakis wiekszy efekt, a o to przeciez chodzi:)
To odnowmy to forum... Mozna by je bylo nazwac... "Co by było gdyby nie..." i kazda by sobie mogla dopisac co uwaza za stosowne:) dobra koncze to pisanie bo potem nie bedziecie chcialy tego czytac:P
Dobrej nocki... pozdrowki:)
-
ŻYCZĘ MIŁEJ NIEDZIELI I SAMYCH PRZYJEMNOŚCI.
KOCONEK WPADŁAM DLATEGO SIĘ PRZYWITAĆ BO ZAUWAŻYŁAM ŻE JESTEŚ Z POZNANIA , A JA Z PIŁY . MIŁO BY BYŁO W PRZYSZŁOŚCI RAZEM W NATURZE SIĘ SPOTKAĆ.
http://gloubiweb.free.fr/gifs006/nature146.gif
-
Kurcze, tez bardzo chcę schudnąc i nawet mi to czasem wychodzi ale przychodzi taki moment, że coś zjem np ok 23 i wtedy się załamuje i następnego wieczora już nie mogę się powstrzymać i tez jem. a potem całę starania szlag trafia. Najgorzej jest ze słodyczami- jeśli długo czas nie jem to jest ok ale jak już raz chociaz sprubóje to już koniec. całę szczęście że uwielbiam ćwiczyć i to jest mój jedyny ratunek ...pomóżcie mi wytrwać bo wąłśnie zacyznam kolejny raz od jutra :)
http://niunia-a.blog.onet.pl// wspierajcie mnie też na mim blogu :) dziękiz góry:*
-
Witam
Hiii jak najbardziej mozemy się kiedys spotkać. Moze jak pogoda sie troszke poprawi, będzie mozna posiedzieć w ogródkach na rynku? :)
Logarytm kup sobie na poczatek czekolade dla diabetykow 0% Wedel, na pewno pomoze na słodki głod na poczatek, ale wiesz nie ma zmiłuj się - kiedys tzreba bedzie powiedzieć: czekoladzie mówimy nie. To tak jak z fajkami czy innym uzaleznieniem - albo jestes niewolnikiem albo nie - twoj wybor.
A zamiast do kuchni o 23 idź pod prysznic , najlepiej zimy, a zapomnisz o jedzeniu :wink:
Ja tez nadal walcze, na pocieszenie - dzis mnie chwycily takie zakwasy po brzuszkach, ze normalnie siedziec nie moge, o ruszaniu nie wspominajac. A wystarczylo sobie na miesiac odpuscić....no to sie teraz cierpi :roll: Od razu mi sie taki dowcip z czerwonym kapturkiem przypomina: o ja głupia ....ćwiczyć zapomniałam, :D :D :D
Pozdrawiam!