Strona 85 z 174 PierwszyPierwszy ... 35 75 83 84 85 86 87 95 135 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 841 do 850 z 1736

Wątek: cel - nigdy więcej nie utyć ;) do zrzucenia: 6 kg.

  1. #841
    Analena jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Łódź
    Posty
    0

    Domyślnie

    Helloł!
    Hihi, u mnie teraz naprawdę jest równe 75 kg, bo po dc było 75,5, ale to "pół" nie chciało mi się na suwaku uwidocznić
    Czyli, po pierwszym tygodniu bez dc spadłam 0,5 kg. Myślę, że nie jest więc źle?
    W każdym razie babcia ma zajęcie, zwęża spódnice i skraca No i wielki sukces: weszłam w dość taką "do ciała" sukienkę z ubiegłego lata.Noo, wtedy to ona była nieco bardziej do ciała, więc juz jestem szczuplejsza niż wtedy Oznacza to, że zrzuciłam calą jesienno-zimową wrzutkę kilogramów.Ufff, a spędzała mi sen z powiek myśl, że w nią nie wejdę.Bo piekna jest! Do kolan, w kolorze czerwonego wina!

    Czyli pozostaje mi teraz do zrzucenia ta w moim mniemaniu nadwaga podstawowa, którą mam całe zycie.
    Ale zaparłam się przecież i walczę o 6 z przodu
    9 kg mniej Bardzo miła świadomość!
    No i wczoraj rozpoczęłam sezon rowerowy, więc powinnam dalej ładnie chudnąć w podobnym tempie jak na dc.Oby! Skutkiem jest obolała miednica i generalne "czucie" ciała, no ale po takim lenistwie, nic dziwnego...Jeszcze ze dwie wycieczki i kości przestaną prot4estować

    Pozdrawiam serdecznie

  2. #842
    mycha32 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj!!!!!!!!!!!
    Najpierw Gratulacje. Za spadek wagi, samozaparcie konsekwencję i ............fantastyczne posty. Niesamowicie podtrzymują na duchu. Pokazujesz, że można walczyć i wygrywać. Ja mam ostatnio z tym problem. Odezwał się mój wewnętrzny diabełek. I jak na razie nie umiem zlokalizować źródła strachu. Chociaż.......... W zeszłym tygodniu dowiedziałam się, że moja chrześniaczka wyprawia w lipcu dużą osiemnastkę ( ilość gości porównywalna z małym weselam - 50 osób) i wtedy pomyślałam, że chcę schudnąć do tego momentu 10 kilo. I odnoszę wrażenie, że podziałało to na mnie bardzo deprymująco. Chyba boję się, że nie uda mi sie osiągnąć celu, więc strach zajadam. Mam nadzieję, że odgadłam prawidłowo, teraz muszę znaleźć rozwiązanie problemu. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.
    Naprawdę podziwiam, że cel jaki był przed Tobą tak bardzo zmobilizował Cię do walki. O siebie. U mnie nie byłoby problemu, gdyby to chodziło o kogoś innego, walczyłabym jak lwica i wygrałabym, bo zawsze wygrywam, gdy występuję w cudzym imieniu. Dlatego taki dobry ze mnie prawnik . Czy jest może jakaś szkoła, gdzie uczą dbania o własne interesy?
    Przestaję smęcić i idę szukać rozwiąznia problemu..
    Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!

  3. #843
    Guest

    Domyślnie

    Hello Hybris!

    no widze,ze na normalnym jedzonku sobie dogadzamy Bardzo dobrze! Nie ma to jak sie porozpieszczac dietetycznym ale przepysznym zarelkiem!
    Gon balwany! Chodz nakopie w zadek twojej osemce bo moja juz skopalam! Niech idzie precz!!!!

    sciski!

  4. #844
    Golcia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    27-04-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj Hybris
    widze, ze Ty jestes ranny ptaszek szosta rano, a Ty na forum dzielnie pocinasz w pisaniu postow dziekuje ze zajrzalas i do mnie.
    Widzisz- co do wagi-sie ladnie potwierdzilo, i jeszcze nieco mniej niz przy wazeniu pierwszym-SUKCES!!!Gratuluje, naprawde, ja naprawde wiem, jak spadajace dekagramy-cieszą -a co dopiero kilogramy, juz nie mowie o kilogramach na granicy np 80/79 czy 70/69 to jest cos a Ty juz niebawem to osiagniesz
    Zazdroszcze pozytywnie, i oczywiscie daje mi to pozytywnego kopa, zebym i ja sie mogla pochwalic.

    Co do @..hm coz to jest normalka, i dobre rady dostalas, ze nie warto sie wtedy wazyc, bo czlowieka szlag bierze i gotow jeszcze jak ma PMS-y czy cos rownie paskudnego zeżreć coś i wtedy to dieta idzie sobie w kąt. Ale Ty sie nie daj
    Pozdrawiam, ściskam

  5. #845
    Awatar agula0274
    agula0274 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-03-2006
    Posty
    16

    Domyślnie

    No super super. Widzę, że Twoja siódemka już na wyciągnięcie ręki. Bardzo się cieszę. Wyobraź sobie, że moje okulary będą gotowe dopiero w poniedziałek, skandal. Jednak muszą sprowadzić szkła takie cieniutkie. Wyobraź sobie, czekać tydzień, okropność. Nie dałam wiary i pytałam u innych optyków i... też potrwaloby to kilka dni. Cóż, zostawiłam i będę cierpliwie czekała. A taką miałam nadzieję, że na nosek włożę je akurat w nagrodę za zrzucenie równo 20 kg. Wypadło dziś i uczciłam pyszniutkim batonikiem morelowym dc z kawusią. U mnie jeszcze tydzien ścisłej i znowu zacznie się kombinowanie z jedzonkiem. Pa, na razie
    ETAP I

  6. #846
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    I tak to jest, jak sobie coś zaplanuję Liczyłam na to, że wieczorkiem siądę i postukam, a tymczasem jestem dzis po całym dniu tak skonana, że zaraz usnę na siedząco. Zresztą dzień miałam szalony. Ze spraw nas interesujących - czyli dietowych - strzeliłam straszna głupotę: tzn. wyszłam z domu nie wziąwszy wyżerki. Niby nic, ale potem w panice miotałam się po mieście zastanawiając się, gdzie ja mogę znaleźć coś jadalnego, w czym nie będzie surowego ogórka, czerwonego mięsa, co będzie sałatką, która nie kapie od majonezu, a zawiera zestaw jarzynek które lubię... krótko mówiąc masakra. W desperacji byłam bliska zakupu puszki tuńczyka i wpieprzenia jej gołymi rękami, na szczęście... w ostatnim przebłysku zaćmionego głodem umysłu (cięzki syndrom psa Pawłowa) przypomniałam sobie, że moja przyjaciółka-wegetarianka bardzo polecała mi barek wegetariański na Nowym Świecie, a byłam akurat w okolicy. I to było to. Wzięłam sałatkę, która była fajną mieszanką brokułów, młodej marchewki, równie młodego groszku i kalafiora, w jakimś smacznym, choć na pierwszy rzut oka dziwnym sosie. Za 5 zł miałam porcję, której nie przejadłabym na raz. Na szczęście wzięłam przezornie na wynos Do tego wzięłam coś w rodzaju wegetariańskiej bułeczki z warzywami, uprzednio kilka razy zapytawszy, czy przypadkiem to nie taki racuch smazony na tłuszczu - pani zarzekała się, że nie. Wiecie - od 4 miesięcy nie zjadłam tylu wegli na raz, a przecież bułeczka nie była duża (wielkiści kajzerki), za to pyszna i sycąca. Swoją drogą dobrze, że na ten barek trafiłam, bo już wiem, gdzie można się ratować, jeśli powtórzyłabym dzisiejszy manewr sklerotyczny. Złe jest to, że nie mam zielonego pojęcia, ile ja właściwie dziś wcięłam kalorii. Nie umiem tego policzyć, za czorta nie umiem Chyba jeszcze dietetycznie nie "dorosłam" do stołowania się poza domem. Dużo nauki jeszcze przede mną.

    [cdn...]

  7. #847
    Guest

    Domyślnie

    Hybris!!!Jak ja cię lubię!Ale się uśmiałam :P
    Zapamiętam sobie:na miasto-tylko z własnym prowiantem!
    Lżej mi się na duszy zrobiło,bo już myślałam,że to tylko mnie dzisiaj jakieś takie szaleństwo ogarnęło
    Ja dzisiaj zapomniałam co to zdrowy rozsądek i mój organizm otrzymał bombę kaloryczną w postaci węgli w duecie z tłuszczem.Najgorsze połączenie jakie może być znajduje się właśnie w tym do czego mam słabość:LODY!!!

    WSZYSTKIE DIABŁY NA EMERYTURĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  8. #848
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    dobra, jeszcze się jakoś trzymam w pionie, to ciąg dalszy będzie
    Przerwa spowodowana była wizytą naszej pani weterynarz - złota kobieta, zajrzała do mnie po pracy w lecznicy, zresztą przychodzi zawsze, kiedy ja poproszę, a pieniądze za wizytę wciskam jej niemal siłą. Nie, nie, moja zwierzyna zdrowa, ale pisałam Wam kiedyś, że Maciek, mój kocur, wyszedł z kociej białaczki. Ponieważ jednak przy poprzednim hurtowym szczepieniu całego towarzystwa on dostał preparat nie obejmujący białaczki, trzeba go było doszczepić, bo... no właśnie. Powiększy nam się stado. Jeszcze nie wiem, czy o jedną, czy o dwie kicie, bo dwa stworzonka szukają domu. Ale będę to wiedziała na dniach. Przy okazji Mamut miała oczyszczone tzw. zatoczki okołoodbytnicze... bolesne to bardzo i zwierzak się broni, trudno się dziwić - za sprawą walczącego Mamuta odeszła do krainy wiecznych łowów moja ulubiona, czerwona bluzeczka Benettona, buuuuu... Durna byłam, powinnam się przebrać Pretensje mogę mieć najwyżej do siebie, bo przecież nie do kota
    Zresztą w tej chwili i Maciek i Mamut są na mnie cięzko, wręcz ostantacyjnie obrażeni, więc nie mamy o czym ze soba gadać. Rozwój wypadków na froncie kocim będę relacjonowała na bieżąco

    Dziewczynki, serdecznie dziękuję za gratulacje, ale wiecie co? Moje samozadowolenie to niestety nie jest wartość stała. Momentami wyglądam całkiem nieźle, generalnie do momentu, kiedy się przejrzę w jakimś większym lustrze, wtedy buuuuu... smutna prawda o tyłku wielkości szafy wali po oczach Nie lubię go, wiem, że potrzeba czasu, żeby sobie ode mnie poszedł, teraz już jestem spokojna i cierpliwa, co nie zmienia faktu, że bardzo chcę doprowadzić to do skutku. Z jednej strony przestałam ścigać się z czasem, a z drugiej zacięłam się w tym moim postanowieniu jak zardzewiały scyzoryk, bo jakoś bardzo mi ten mój lustrzany obraz nie leży. NADAL. Wiem, wiem, powiecie, żebym nie dziamgała, bo 35 kg temu to dopiero miałam tyłek jak kredens i ja to wszystko wiem. Ale niechaj mi będzie wolno nie musieć popadać w samozachwyt, ok?

    Pyza - bo to właśnie na tym polega dieta, że o te małe cyferki po przecinku są najważniejsze, o nie walczymy każdego dnia i z nich składamy kolejne kilogramy, których strata tak bardzo cieszy. Spokojnie, u Ciebie to pewnie jakiś przestój wody, bo raczej nie tyje się z dnia na dzień zwłaszcza, że jak piszesz u siebie starasz się trzymac dietę na stałym poziomie, a Twoje wykroczenie poleca na... niedojedzeniu pełnej porcji Nie martw się, 65 juz jest na wyciągnięcie ręki

    Katharinko, dobrze rozumiesz, do DC już nie wrócę. Trudno, kończę te dietetyczne wyścigi i slalomy giganty, teraz dopiero zobaczę, ile jest wart mój charakter i samozaparcie, kiedy trzeba stanąć oko w oko z dietetycznym potworem, a saszetka DC nie będzie mi tarczą Mam do zwalenia jeszcze maksymalnie 19.7 kg - ale powoli dotarło do mnie, że tu nie chodzi tylko i wyłacznie o zmianę cyferek na suwaczku - chodzi też o moje zdrowie, o kondycję mojej skóry, a także... o dietetyczną resocjalizację, naukę, jak mam jeść, żeby to jedzenie nie stało się na powrót moim wrogiem, jak radzić sobie w stresie, jak NIE sięgnąć po następny kawałek tego, co mi smakuje. Lekcja to niełatwa, ale postanowiłam, że pójdę tą drogą, bo ona da mi najwięcej.
    Sprawa inna - balonikowa. Właściwie w @ nie przeszkadza mi ani zatrzymanie spadku wagi, ani nawet jej wzrost - już się przyzwyczaiłam, że to działa tak, a nie inaczej. Z codziennego ważenia nie zrezygnuję, jeszcze nie teraz. Dlaczego? Tu cytat z Devoree - muszę być "czujna jak ważka", muszę kontrolować na bieżąco, co się ze mną dzieje, a juz nauczyłam się robić to właśnie przy pomocy wagi. Zresztą prawdę mówiąc ja jestem już daleko ZA etapem, na którym jakikolwiek skok w górę urasta do rangi tragedii - ja po prostu już wiem jak to działa. A konwencjonalne "buuuuu" jest w tym wypadku li jedynie zwrotem retorycznym Wiec spokojnie, u mnie to już nie łączy się z żadną traumą

    Analenko, przede wszystkim uwaga techniczna - jeśli chcesz, żeby pojawiały się na Twoim suwaczku wartości dziesiętne, musisz po pełnej liczbie postawić kropkę zamiast przecinka - wtedy to działa
    Cieszę się z Tobą z sukienkowego sukcesu Ja dzisiaj odnotowałam ze zdziwieniem, że spódnica, która rok temu dopadłam na wyprzedaży, piękna obłędnie, przedmiot mojego głębokiego pożądania, w którą zeszłego lata właziłam "na styk" - teraz wisi na mnie luźno i lada dzień... będzie za duża. RRRRRATUUUUUNKUUUUUUUU!!!! A ja niestetey nie mam w okoliczy nikogo tak uzdolnionego, żeby umiał toto przerobić - chyba będę musiała poszukac krawca. Więc rozumiem Cię doskonale, takie rzeczy niesamowicie poprawiają humor. A przy okazji - ja też uwielbiam różne odcienie czerwieni, wino w szczególności
    Rozpoczacia sezonu rowerowego - hmmm... nie zazdroszczę, ale wygląda na to, że ja tez niedługo poczynię ten milowy krok, choć na razie... stacjonarnie. Diabli wiedzą, może do normalnego roweru też kiedyś dorosnę, ale jeszcze nie teraz. Powoli, stopniowo...

    Myszeczko, jak miło Cię widzieć - mam nadzieję, że mimo porannego marazmu trochę rozkręciłaś się przez ten dzień
    Wiesz, co do Twojego diabełka - hmmmm... mam pewną koncepcję Widzi mi się to tak, że super - postaw sobie cel - na urodziny chrześnicy będziesz dwucyfrowa. I powiedz to głośno, dołóż odpowiedni suwaczek, żeby nadac realny kształt Twojemu marzeniu. A potem powoli i konsekwentnie dąż do celu. Widzisz do lipca 10 kg to cel REALNY. Myślę, że i bez planowania i przemyśliwania dałabyś radę, ale swojej natury nie zmienisz - i dobrze. Dlatego - pani prawnik - przekonaj wysoki sąd w swojej głowie, że podejmujesz się realizacji planu, ale jeśli go nie zrealizujesz - to też nikomu się od tego krzywda nie stanie. Załóż sobie po prostu, że CHCIAŁABYŚ schudnąć do któregoś tam lipca 10 kg. I pracuj nad tym, codziennie, gorliwie, sumiennie... A jak się nie uda - to będziesz miała przynajmniej świadomość, że zrobiłaś wszystko, żeby swój plan-cel zrealizować Myszeńka, wszystko jest kwestią podejścia i nastawienia, a także naświetlenia sprawy - jako prawnik powinnaś wiedzieć to najlepiej. Więc nos do góry, diabła pogoń i realizuj swoje marzenia!
    Widzisz ja też miałam marzenie. Marzenie związane z majówką, wielkie, które w końcu nie spełniło się w stopniu nawet najmniejszym. Ale wiesz co? Wdzięczna jestem wszystkiemu, co z moim wielkim marzeniem się wiązało, że dało mi tę niesamowitą siłę do walki, bo właściwie dzięki tej sile pokonałam wszystkie swoje słabości. A teraz jestem już na dobrej drodze

    Cicia, a oczywiście, że sobie dogadzamy, nawet mamy w planach zrobienie tortilli według Twojego przepisu, tylko jeszcze muszę wałek kupić Że po raz kolejny się odwołam do Devoree kochanej - jedzenie ma smakować!!!! Tej zasady trzymam się wręcz ortodoksyjnie
    Mój bałwan to kwestia jeszcze ok. 10 dni do 2 tygodni, potem żegnamy pana... definitywnie I niech się teraz Mirielka z nim męczy

    Golciu, nie ja ptaszek, tylko Ty masz źle czas ustaniony na forum Wstaję zawsze ok. 7.30, czasem bliżej 7 i tak do 8 mam czas dla siebie, bez wyrzutów sumienia moge sobie po forum poszaleć. Więc i na zaprzyjaźnione watki zaglądam... staram się przynajmniej
    Eh, dzięki za wiarę w moje możliwości, zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu Zobaczymy, jak w dalszym ciągu będzie się sprawdzała u mnie dieta 1200 kcal... eh, pełno tych "zobaczymy", ale może dlatego, że już powoli przestaję się nastawiać na program data-waga. Ile będzie, tyle będzie, ja mogę ewentualnie powiedzieć, co bym chciała Więc aktualnie moim zyczeniem jest 10 kg do 1 lipca. A jak się nie uda - to znaczy, że tak ma być i uda się do 1 sierpnia (może w tym roku na obchodach rocznicy Powstania nie będę mdlała ze zmęczenia w połowie apelu poległych? W końcu wtedy będę już dźwigała mniej, niż 70 kg...) Widzisz, co miałam sobie do udowodnienia, juz udowodniłam. Już nie muszę więcej. Już wiem, że i co potrafię. Teraz tylko muszę wykorzystać tę wiedzę w zboznym celu
    Nawet PMS już mi nie straszny. Jakieś 2 miesiące temu zaliczyłam PMS 2-tygodniowy, więc po tym doświadczeniu juz chyba nic w tej materii mnie nie zaskoczy. Kategoria zeżarcia czegoś pysznego oczywiście, ale na diecie zakazanego już zupełnie nie funkcjonuje w moim systemie pojęciowym, więc spoko Ja już swoje przeszłam, nie będzie ze mną tak łatwo.

    Agula, buuu, ależ szkoda, że tyle musisz czekać... i czekać... i czekać... Mam nadzieję, że kiedy już odbierzesz opraweczki - wynagrodzą Ci oczekiwanie
    Serdecznie gratuluję tych 20-tu kg... Jutro zajrzę do Ciebie, bo teraz piszę już tylko głównie siłą woli - zasypiam. Piotrek znowu będzie się ze mnie śmiał, bo choć lubie oglądac "kryminalne zagadki Las Vegas", zasnę 5 minut po rozpoczęciu pierwszego odcinka.... Trudno, od tego go mam, żeby mi jutro rano opowiedział, co było

    ściskam was mocno przyjmując jedynie słuszny kierunek - łózko via prysznic.
    zieeeeeeeeeeeeewww...

  9. #849
    mycha32 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj!!!!!!!!
    Wczoraj późnym wieczorem poszłam na spacer. Długi. Po to, aby przemyśleć sobie parę spraw. I musiałm stwierdzić, że skałamałam. To nie jest tak, że nie umiem dbać o swoje własne sprawy. Umiem, i robię to nieźle. Tylko w przypadku innych osób moje działanie jest natychmiastowe, krótkie przemyślenie sprawy i instynktownie ruszam do walki. A jeśli chodzi o mnie samą.......... Po prostu nie jest to takie łatwe. Pewnie dlatego, że JA jestem dla siebie najważniejsza i przed podjęciem decyzji, muszę każdą sprawę rozebrać na cżąstki, muszę zajrzeć pod podszewkę i zajmuje mi to dużo więcej czasu. Dlatego, że jeśli popełnię błąd, to będzie miał on wpływ na MOJE życie.
    A jeśli chodzi o schudnięcie do lipca 10 kilogramów............ Najprawdopodobniej i tak tyle schudłabym, bez żadnych postanowień. Tak więc ta histeria to jest właśnie największa głupawka jaką mogłam zrobić. Ponieważ przez prawie cały tydzień sama siebie nakręcałam głupim strachem. Wczoraj przestałam to robić i wrócił spokój, albo zaczęła uspokajać mnie rutyna mojego normalnego dnia czyli praca, rodzina, dieta.
    Jeśli tak, to codziennie będzie lepiej.
    Pozdrawiam i bardzo dziękuję za te mądre słowa, które napisałaś!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  10. #850
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Zaleta porannego ważenia jest jedna, zasadznicza - widzę jak chudnę. A ponieważ bardzo mnie inspiruje ten proces - mogę sobie codziennie machnąć te parę gram na suwaczku - dziś też Moja elektroniczna czarodziejka powiedziała mi: 81.5 kg Ależ ja ja lubię... i siebie też. Walka z zadem trwa

    Fraksi, Twój wpis musiał pojawić się wczoraj, kiedy akurat produkowałam tasiemca, bo wtedy go nie widziałam
    Wiesz, to zabieranie ze sobą prowiantu naprawde ma sens - vide moja wczorajsza przygoda. Bo jeśli nie masz ze soba tego, co wolno, może się zdarzyć tak, że zjesz cokolwiek, żeby tylko się zasycić i... nie zawsze to jest to, co zjeść powinnaś. Poza tym dochodzi jeszcze jeden aspekt - ja lubię wiedzieć, że moje jedzenie jest świeże, czyste i przygotowane z dobrej jakości składników. A to może mi zagwarantowac tylko własna kuchnia i... barek pod domem.
    O te lody az tak się nie biczuj To jeszcze nie jest przestępstwo tego kalibru, jak gdybyś zjadła tabliczkę czekolady - one mają i mniej kcal i tłuszczu. Pamiętaj tylko, żeby zachować ograniczenie ilościowe, tzn jeden pojedynczy, a nie kubełek 0,5 l, a także żeby wybierac te, które są np. polane czeklodą. A nie lubisz przypadkiem sorbetów? Ja ubóstwiam, dlatego w weekend mam zamiar wyciagnąć mojego narzeczonego do jakiegos Grycana i zjeść 2-3 gałki sorbetu, obowiązkowo truskawkowego, jaki inny nie wiem. I nie traktuje tego absolutnie w kategorii wykroczenia, kulka sorbetu ma ok. 50 kcal, łatwo zmieścić w limicie nawet 1000 kcal. Aha, wafelka nie zjadam, karmię gołębie

    Myszko, paradoksalnie spokojny rytm dietetyczny daje nam poczucie bezpieczeństwa, więc choćby dlatego warto go utrzymywać Cieszę się, że udało Ci się na nowo ułozyć stare priorytety. Wiesz, wydaje mi się, że całe to nasze odchudzanie jest jak piramida z klocków. Wiemy, który chcemy postawić na jej czubku, wiemy też jak nalezy skladać te wcześniejsze, żeby nasza misterna konstrukcja się nie rozpadała, ale czasami przyjdzie jakiś taki diablik, czy zawieje wiatr, czy tektonika się powyzłośliwia i ta nasza piramida się rozpada. I najważniejsze wtedy jest to, żeby pamiętac, jaki mamy plan budowy, żeby szybko od nowa poustawiać nasze klocki na właściwym miejscu, a potem konsekwentnie dokładać te kolejne - cały czas mając gdzieś tam na widoku ten nasz klocek ostatni, który zwieńczy całą budowlę. Twoja, Myszko, budowla trochę się zachwiała, może nawet jakieś tak klocki obluzowały się, czy pospadały... ale zbieraj je, zbieraj szybko, odkładaj na miejsce i buduj dalej... bo to siebie budujesz

    ściskam!

Strona 85 z 174 PierwszyPierwszy ... 35 75 83 84 85 86 87 95 135 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •