Trzymam kciuki za 7
Milego dnia
Witam wszystkich!
Nic dobrego do przekazania nie mam właściwie,mojej wadze chyba na prawdę odbiło
A tak na prawdę to chyba będę musiała ograniczyć sól bo strasznie zatrzymuje wodę , po wczorajszej wcale nie obfitej i nie zjedzonej późno kolacji ale słonej jak diabli zaobserwowałam dziwną rzecz a mianowicie wzrost wagi o cały 1 kg .
Nie jest to tłuszcz na pewno więc jest to woda.
Brrrrr normalnie po tak pięknym dietetycznie dniu i po równej godzine steperowania NIC, takie wielkie olbrzymie zero.
Ale się zaparłam, bo musi ta waga odpuścić w końcu toż jest to niezgodne z czymkolwiek - człowiek dietuje i ćwiczy a efekt wagowy zerowy.
To jest niemożliwe, skoro cm spadają wolno ale ma to miejsce to dlaczego waga stoi w miejscu albo wznosi się do góry?
Nie jest to dla mnie zrozumiałe alogiczność tego zjawiska mnie drażni, czuję się bezsilna wobec tego ......................................
Mam wrażenie ,że moje ciało się buntuje i nie chce dać za wygraną, no to cóż nie pozostaje mi nic innego jak wydać mu wojnę , bo tym razem tak łatwo mu nie pójdzie ze mną NIE PODDAM SIĘ, nawet niech mu się tak nie wydaje.
Wkraczamy na wojenną ścieżkę.
I ja zamierzam tę wojnę wygrać , nie przewiduję innego zakończenia.
Pozdrawiam
Kasia
Kasiu, oczywiście, że wygrasz. Waga może być uparta, ale przecież Ty jesteś jeszcze bardziej uparta i jeszcze silniejsza
Uściski
Kasiu to ja trzymam kciuki za twoją walkę Uda się
Witam w czwartek o dziwo słoneczny !
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za wpisy .Trini i Bebe, ja wierzę w to że uda mi się wygra ć wojnę z wagą.
Rzadko bywam na forum, bo jak mam wolną chwilkę to postanawiam poćwiczyć najpierw przed wizytą na forum, ale po ćwiczonkach to już mnie się nic niechce.
A jak zacznę od forum to z ćwiczeń nici, bo wciąga mnie ono jak diabli.
Żadnych rewelacji do przekazania nie mam , nic się nie zmieniło ani w diecie ani w ćwiczeniach ani w wadze .................................................. .........
Teraz mój wątek powinnam zatytułować
"JAK PRZETRWAĆ PRZESTÓJ WAGOWY - PORADY Z ŻYCIA WZIĘTE"
Na razie to uzbrajam się w cierpliwość i staram się nie wkurzać za bardzo, co mi nie zawsze wychodzi.
Jedyne co wiem na pewno - nie wolno machnąć ręką na tym etapie i się poddać, to byłby okrutny błąd , natychmiastowe jo-jo i nici z marzeń o krótkiej spódniczce.
Nie mam do siebie właściwie żadnych pretensji poza małymi wpadeczkami typy orzeszek i piwko no galaretka z owockami nic nie zrobiłam okrutnie "grzesznego"
A to ważne dla mnie przynajmniej , jak nigdy ćwiczę już trzeci miesiąc CODZIENNIE, więc do samej siebie żalu mieć nie mogę.
Zeby nie popaść w niechęć do dalszego dietowania oglądam miedzy innymi moje cudne HIPOPOTAMIE ZDJĘCIA, po takiej sesji mam motywację na nowo taką jak na początku dietki,
No to buziaki laseczki moje kochane inne porady wieczorkiem,jak ktoś zainteresowany to zapraszam jak na coś nowego wpadnę to na pewno się z wami podzielę.
Zaznaczam,że nikomu tego nie życzę tzn przestoju wagowego ale każdy ogranizm jest inny więc myślę,ze nie jestm odosobniona .
Jak ktoś z was ma jakiś sposób,żeby ten okres przetrwać nie wkurzając się za bardzo nie tłukąc wagi przy okazji to napiszcie.
Pozdrówka
Kasia
Ja jak mam takie przestoje wagowe to wyciągam z szafy ciuchy i zaczynam przymiarki Widze , ze lepiej leza niz np . miesiąc temu i sobie wyobrazam jak beda lezec jak schudne jeszcze 5 kilo Smieszne to troche Ostatnio jak tak sie przebieralam i oglądałam moj Slubny z nad gazety mi mruknąl zebym uwazała bo wpadne w Samozachwyt Złosliwiec , zeby wiedział o co w tym wszystkim chodzi Bo z jego strony mam zero mobilizacji
Milego dnia
Ja wlasnie siedze na forum a orbitrek i sprzatanie czeka Taka ze mnie jest istota , ze to co wazne zostawiam na koniec
pozdrawiam
hihihi... Kasieńko, jak przeczytałam o "hipopotamich zdjęciach" to aż zarechotałam pod nosem - w tej chwili waże tyle, ile Ty na początku odchudzania I powiem Ci szczerze, że JUŻ nie czuję się jak hipopotam
A co do zdjęć, to ja nie mam fotek z okresu - jak ja z kolei mówię - największego upadku. Zresztą wychodzę z założenia, że należy się motywować pozytywnie, dlatego często z kolei oglądam moje szczupłe zdjęcia sprzed 5 lat - mam bardzo ładne fotki, bo moj ówczesny facet był artystą fotografikiem - więc po prostu patrzę sobie, co ja chcę odzyskac i o co walczę. Pomaga mi i to bardzo.
Kasieńko, paradoksalnie przekuwanie porażek, czy też "porażek" w sukcesy znamionuje ludzi inteligentnych, a Ty niewatpliwie do nich nalezysz. Lubisz Monty Pythona? Ogladałaś "Żywot Briana"? Pamiętasz piosenkę "always look on the bright side of life"? Jakiś czas było to moje zyciowe motto i credo, chyba czas do tego wrócić. Kasiu, nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre. Ty nabędziesz rewelacyjnej kondycji i poza schudnięciem - wyrzeźbisz pięknie sylwetkę. Ja ocalę skórę - dosłownie - w zasadzie organizm nie taki głupi i w dobrym momencie zaordynował sobie przystanek. A w końcu - i tak schudniemy.
Mówię Ci, dobrze będzie. Tylko trzeba robić swoje - codziennie, konsekwentnie, dalej. A sukces jest w zasięgu ręki. Będzie dobrze, Kasiu, i ja w to wierzę.
Ściskam mocno!
Rozumiem, jak to wkurza, bo sie czlowiek wysila a nagrody jak nie ma tak nie ma.
Naprawde trzeba byc twardym, zeby przetrzymac kryzys, a my, puszysci, z zalozenia raczej nie bywamy twardzi.
Kasiu, podziwiam Cie, bo i tak w tym trudnym momencie swietnie dajesz sobie rade ze soba. Nie odpuszczasz, nie histeryzujesz. To naprawde budujace czytac o Twoich zmaganiach. Jestem pewna, ze sukces jest juz na wyciagniecie reki.
Zakładki