-
i ja podciagam i czekam na wiesci od Ciebie
pozdrawiam
-
miałam się pojawić w niedziele...
4 dni od niedzieli minęły...
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Fjording bo pomacham paluchem!!! Wracaj mi tu szybko bo nie wiem co slychac u Twojej DC i u Twojego TZ. Kiedy wylatujesz do Norge???
Pozdrowionka. Bardzo steskniona za Toba Kasia!!!
-
cześć,
znowu zagladam i Ciebie nie ma. Mam nadzieje że jestes jednak poza domem a nie jakaś depresyjka i unikanie nas.
Czekam i trzymnam kciuki za dietkę.
A właśnie właśnie co tam u TŻ??
Pozdrawiam
-
Nadal bardzo daleko do celu....
No więc tak. Gadam do Was w myslach od tygodnia, jak juz sie nagadalam, to inspiracji zabraklo, wiec z sensem nie bedzie, raczej podsumowujaco.
Bardzo dziekuje, zescie mnie wyciagaly z kata, udalo sie
Caly czerwiec byl nie tak, od poczatku mialam podly humor i dół. Nadal humor mam podły, ale depresja zażegnana. Widać, jak potwornie jestem uzależniona od tych hormonów, których mi brak. Fakt, że mam problemy finansowe [...] i jakoś nie mogę wyjść na prostą z powodu pewnych dużych wydatków, ale jestem babą twardą i choć zawsze widzę bezpośredni związek między brakiem kasy (tarapatami raczej) a dołkami psychicznymi, to jednam w czerwcu czułam, że to nie tylko to.
Nastał lipiec i skrzydełka zaczynają mi rosnąć z powrotem. To dobrze.
Wyjojowałam ponad 5 kg. Bardzo niedobrze. Bardzo, bardzo. Stracony miesiąc, w sumie wychodzi -2 kg w czerwcu. Postanowiłam jednak cieszyć się, że chociaż i jednak dwa, a nie 122 w sumie. Byle do przodu.
Przemyślałam. Sytuacja jest taka, że -ponieważ @ mam regularny jak szwajcarski zegarek, to mogę posługiwać się dniami miesiąca, a nie cyklu - że mniej więcej do 24 każdego miesiąca jestem ok, potem przychodzi dół, obżarstwo, jojo, bulimia, chore zachowania, depresja. Brak estrogenu itp. wpływa na mnie tak, jak brak tlenu potrzebnego do życia każdej osobie.
Myślę więc nad planem, który muszę koniecznie wprowadzić w życie już od tego miesiąca. Inaczej systemem "chudnę 7 kg, tyję 5" otyłość ciągnąć będę wiele, wiele lat. Tak nie chcę. Chyba pogadam z TŻem, że będzie tak i tak, i żeby mnie wesparł, wytrzymał, przeżył te 7-10 dni, kiedy jestem depresyjna, nieznośna, prawie wręcz agresywnie nastawiona do świata. Marudzę wówczas potwornie, wszystko mi źle, nic nie jest okej, wszystko jest problemem.
Niestety nie zdążę już zrobić dokładnych, ciągnących się cały miesiąc badań, ale we wrześniu zajmę się jednak tematem i udam się do speca lub specki, żeby jednak hormony z powrotem zacząć przyjmować. Trudno, nie chcę, ale muszę.
Tymczasem do wyjazdu pozostało >10 dni, jeśli uda mi się umowić do psy, do której dawno temu chodziłam, to się udam i zapytam, czy ma koncepcję, jak problem rozwiązać. Bo kiedy przestałam antydepresanta brac, to bylo wlasnie po przemysleniu, że uskrzydla mnie w te dni, kiedy jestem okej, a w te, kiedy trzeba mi ciągnięcia za kołnierz do góry - nic nie daje. Zdecydowalam sie wrocic na antydepresanta tymczasowo - bo inaczej odchudzanie sie nie ma wiekszego sensu. Tym bardziej, ze w depresji odchudzanie się jest wręcz zabronione.
Tyle gwoli wyjaśnień i prezentacji sytuacji. Jest mi przykro względem siebie, że zaprzepaściłam te 108, ale szybko do nich wrócę. Wrócę, ale potem znów będzie po 20tym, i znów koszmar .
Jest już ok, od jutra wchodzę na ścisłą. Powiem Wam tylko, że bycie obdarzoną takimi problemami hormonalnymi śmieszne nie jest.
Jeśli jutro przetrzymam, to już będzie ok.
Batusiu, dziękuję za kibicowanie! 10kg to już prawie połowa drogi u Ciebie, gratuluję! Wiesz, jesli chodzi o DC, to musialabym sprawdzic. Wiekszosc produktow kosztuje ok. 7 pln, część nieco mniej.
Daniuku, śledzę cichutko Twoje postępy i mordka mi się śmieje, świetnie Ci idzie! Ja swoich problemów nie rozwiążę szybko, i na razie jest sytuacja krytyczna, więc potwornie mi to siedzi w głowie. No cóż, stracone lato, szkoda. Niestety nie stać nas nawet, żeby wyskoczyć w przyrodę w tym roku (przy cenach Norweskich oczywiscie), bo absolutnie nie chcę, żeby TŻ na nas płacił, i tak pomógł ostatnio dużo w paru sprawach.
Wylatuję w piątek 14.07. Ech, szkoda tego lata, jak pisałam. Będę pracować, spacerować, kiedy TŻ będzie w pracy, a wraca dość późno, a chciałam sobie pojeździć, pozwiedzać sama, jeśli by mi się chciało, pobaraszkować w sklepach. Zapominamy na ten rok. Miało być inaczej, jest inaczej, trudno. Ludzie mają większe problemy, trzeba zrelatywizować.
Małagosiu - ogromnie dziękuję za SMSa i przepraszam całym sercem, że nie odpowiedziałam. Miałam koszmarnego doła
A teraz koncze, bo robota czeka, od jutra meldunki regularne, miejmy nadzieje, że będą okraszone już szerokim uśmiechem.
Dzięki, dziewczyny!
-
Witaj Fjording!!!
Fajnie, ze jestes, ze wrocilas. Nie martw sie, razem na dietce moze cos zaradzimy. I juz na wstepie ja mam male pytanko do Ciebie. Cos Ty sie tak uwziela na te DC??? Z moich obserwacji wynika, ze nie sluzy Ci ona za dobrze a umeczysz sie na niej bardzo. Moge sie mylic, ale czy nie lepiej jesc Ci jak czlowiek tylko o polowe mniej, zero (no prawie zero) slodyczy i innych tego typu kalorycznych bomb. Masz ochote na pizze a zawsze jadlas jedna wielka to teraz zamow sobie jedna mala, albo pol sredniej zamiast jakiejs zalewajki z DC. Moim skromnym zdaniem taka dieta szybciej by Cie wyciagnela za uszy z Twojej obecnej wagi tylko musialabys byc systematyczna. Masz dwa wyjscia. Jesc wszystko co lubisz tylko w rozsadnych ilosciach a wiem, ze dobra z Ciebie kucharka to i smacznie bys jadla i zdrowo bo wiem, ze i do tego masz ciagotki. A z drugiej strony masz zupki zalewajki i koktaile ktore wmawiasz sobie, ze sa nawet znosne, ale doczekac sie nie mozesz kiedy skonczy sie okres DC aby sobie dogodzic co w efekcie daje Ci utrate kilogramow ktore pozniej szybko wracaja. Fjordingu tak mi sie wydaje, ze DC ani zdrowa nie jest, ani wygodna wiec po co Ci sie na niej meczyc. Ty masz ladna wage. Gdybys sie tylko troszke postarala to niedlugo moglabys byc juz dwucyfrowka. Ja wiem kochana jakie to trudne, ale taki sposob dietkowania lepiej Ci sie przysluzy niz Dc przez ktora w mieszanych tygodniach masz dolki. Fjording jezeli sie madrze to mi powiedz a zaraz sie zamkne, ale pisze to wszystko bo lezy mi na sercu Twoje zrowko zarowno fizyczne jak i psychiczne. Ja sama mam problemy wagowe i depresyjne i dobrze Cie rozumiem. Przemysl to sobie a teraz zycze Ci spokojnej nocki i do uslyszenia. Trzymam za Ciebie kciuki!!!
-
Daniku, ściskam Cię serdecznie za miłą, ciepłą wiadomość
Namotałaś mi w głowie dokumentnie i teraz wyjdzie na to, że nie wiem czego sama chcę, nie mam koncepcji życiowej itepe, itede, ale faktem jest, że zawsze uważałam się za osobę, na którą łatwo wpłynąć pod warunkiem, że przedstawiane argumenty są racjonalne i do mnie przemawiają. Czasami z góry je odrzucam (jak wczoraj po przeczytaniu Twojej wiadomości), ale siedzą we mnie i trawią się. Tak było właśnie dziś, do rana. Wstałam z nastawieniem: DC. A chwilę potem już nic nie wiedziałam.
Widzisz, jest troszeczkę inaczej. Uwaga - przedstawiam *mój* pogląd, który nie musi odpowiadać stylowi życia i upodobaniom innych odchudzających się. Dla mnie DC jest wygodna. Bardzo. Nie muszę się martwić, co i kiedy jeść. Po drugie, likwiduje uczucie głodu do zera, pozostają tylko psychiczne zachcianki. I to główne powody, dla których ją lubię. To, że spadek wagi jest szybki, to dodatkowy bonus, ale dla mnie jakby nie najważniejszy. A co do smaku, ba, jest już tyle produktów DC, że zdołałam sobie wybrać te, na których dietuje mi się miło.
NIE jestem systematyczna. NIE jestem konsekwenta. NIE jestem wytrwała. JESTEM obdarzona słabą wolą, powierzchownym, lekkim podejściem do wielu rzeczy, charakterystycznym dla Bliźniaków i przedstawicieli mojej rodziny.
Z powyższych powodów dietowanie zdrowe, lecz długie - jest wg mnie quasi niemożliwe. Kiedyś na ediets (UK) wytrzymałam 3 miesiące, schudłam 12 kg. To był mój rekord. Powoli, a do przodu. Nigdy jednak tego wyczynu (jak na mnie) nie powtórzyłam, a wyjojowałam w sumie od tamtego czasu, z własnej głupoty, całe 25 kg.
Ja rozumiem, że można sobie coś powiedzieć, zapowiedzieć, wytrzymać. Ale po pierwsze, z pewnymi cechami charakteru człowiek się rodzi (oczywiście można nad nimi pracować i modyfikować), a po drugie moje hormony... No właśnie.
Czy będę na DC, na SB, na tysiaku czy na zupie na kiju, 7-10 dni w miesiącu mam przekichane. Nie jest tak jak pisałaś, że po DC czekam tylko na mieszaną, żeby się obeżreć. Przez 2-3 dni się trzymam, a potem następuje hormonalna bulimia. Prawdopodobnie powinnam przestawić terminy rozpoczęcia tak, żeby zły okres wypadał w drugim tygodniu DC, przykładowo.
A że namotałaś mi dokumentnie we łbie, to pomyślałam sobie - a czemu nie? W końcu jest lato i przy dużym samozaparciu, plus dobrym okresie hormonalnym może chwilę przetrzymam. Po 20tym będzie problem, ale jak pisałam po prostu muszę wymysleć i wdrożyć jakiś plan B, żeby znów nie zaprzepaścić tego, co dużym trudem osiągnęłam.
Cele mam rozsądne, nie żadne tam szaleńcze, zdrowe. Do końca lipca chcę dobić do 105-107) (bo po wejściu ponownie na szlak dietetyczny z początku zrzucę tzw. treść jelitową, okropna nazwa ), do końca sierpnia do 100, miało być 95, ale adaptuję. To są cele całkowicie realne i będę się starać, więc jeśli nie osiągnę spadku 4-5 kg miesięcznie, będzie to oznaczać, że spartaczyłam sprawę. 4-5 kg to zdrowe tempo.
Tymczasem udałam się do sklepu i zakupiłam, zaplanowałam, wdrożyłam, dziś plan jest taki jak poniżej, i odstępstwa nie będzie.
Śniadanie:
Chleb półciemny 40g (3 przezroczyste kromeczki) - 85,00
Polędwica sopocka 60g - 99,60
Serek fromage z pieprzem 25g - 87,50
Mleko 0,5 % szkl. 250ml - 88,00 (koktajl z jagodami)
Czarne jagody 250g - 155,00
Przekąski w ciągu dnia:
Nektarynka średnia - 56,00
Kalarepa surowa 260g - 75,00
Kiwi - 20,00
Obiad:
Wg własnej inwencji, marynowany kurczak z grilla w postaci kurczybiustowych szaszłyków grilowanych, poprzetykanych papryką i śliwką. Bez ryżu, ziemniaków itepe, czyli bez węglowodanów.
Kurczybiust 100g - 130,00
Papryka surowa czerwona 150 g - 43,50
Śliwki węgierki bez pestek 100g - 34,00
Kolacja:
Jeden z ulubionych zestawów (serek wymieszany z ultracienko platerkowaną rzodkiewką i szczypiorem)
Serek Bieluch 100g - 130,00
Rzodkiewka 12 sztuk - 14,40
Szczypior
W sumie kalorii: 1 018,00 - czyli mega super. I tego zamierzam się dziś trzymać.
Prócz tego mnówstwo herbaty zielonej i wody.
No, wieczorem zdam raport.
W każdym razie po śniadaniu (za dużym, bo za dużo mleka/jagód wrzuciłam do koktalju) i wyszło prawie 600 kcal na samo śniadanie po którym powinnam pękać w szwach - w szwach pękam, ale zamulona nie jestem, a po batonie DC z kawą o jedzeniu nie myślałam długo. A dziś psychiczny głód się utrzymuje mimo olbrzymiej ilości papu - i już bym coś zjadła
Ale do przodu, do przodu, do pójścia spać
-
Ach, Daniku, cham ze mnie, zapomniałam dodać. Absolutnie się nie mądrzysz! Napisałaś mądrze, jak widzisz, po przemyśleniu zmieniłam zdanie. Jednak jeśli uznam, że mi nie wychodzi, DC opcją pozostaje.
Barzo dziękuję
-
Dobrze, że wróciłaś.
1000 ma to do siebie, że początek trudno przejść, potem człowiek przestaje być głodny.
Zgadzam się z Danikiem, choć tak naprawdę nie znam się za mocno na DC (nie stać mnie i nie lubię nakazów). Ale nie wierzę w takie rzeczy, bo przecież potem wracasz do normalnego jedzenia i znów przestawiasz organizm i on w pewnym momencie wreszcie świra dostanie.
Ja skutecznie zaprzepaściłam ten tydzień, jeśli idzie o odchudzanie. na szczęście przynajmniej nie przybyło mi.
Co do problemów finansowych ja mam takie non-stop. Mąż jest zazwyczaj bez pracy więc tylko ja zarabiam a ja jestem jeszcze przez rok na rencie. Wzięliśmy kredyt na spłacenie rachunków w wakacje i już kiesa pusta. Nie wiem, co dalej. Albo drugi kredyt, albo A. zacznie pracę w tym tygodniu (szansa jest, ale staramy się nie cieszyć, bo już tyle razy się cieszyliśmy i nic z tego nie było).
o rany,a le się nagadałam... papa
-
Może kogoś zainspiruję?
Tak skwierczał chwilę temu mój obiadek, teraz okupuje żołądek, wyszło prze-pysz-nie, i tanio.
Mniam.
Bev' - tak się zadumałam... z angielskim przecież jest kupa roboty na rynku? Wszystko oczywiście zależy od tego, co się lubi robić. Ale kursy w jakiejś prywatnej szkole? Więcej korków? W wakacje wbrew pozorom mnóstwo młodzieży/dzieci chętnie by się podciągnęło... Konwersacje? Tłumaczenia? Etat w szkole? Tak sobie dumam, bo akurat z ang. wydaje mi się, że robota tylko leży, ino zbierać. Przynajmniej w profesjonalnych tłumaczeniach na pewno tak jest. A wiesz, co do kredytu, to pociesz się, może być gorzej. W piątek bank odmówił mi rat na laptopa bez podania powodu. Z pewnością sprawdzili, że mam zaległości podatkowe. Wróciłam zrozpaczona
Słuchaj, a może A. założyłby własną działalność? Ponoć najważniejszy jest pomysł, koncepcja... Są nisze na rynku, które można jeszcze zapełnić. Może po prostu oferowałby to, na czym się zna lub najbardziej lubi robić? Pewnie najważniejsze, to się dobrze rozreklamować....
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki