WESOŁYCH ŚWIĄT, SAMYCH RADOŚCI I WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ
WESOŁYCH ŚWIĄT, SAMYCH RADOŚCI I WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ
Życzę Ci
Nadziei, własnego skrawka nieba;
Zadumy nad płomieniem świecy
Filiżanki dobrej pachnacej kawy
Piekna poezji, muzyki;
Pogodnych Świąt zimowych,
Odpoczynku, zwolnienia, oddechu.
Chwil roziskrzonych koleda, smiechem i wspomnieniami...
WESOLYCH SWIAT!
"Musisz wiedzieć, kim jesteś i czego pragniesz w życiu. Jeśli tego nie wiesz, ciągle gonisz za jakimiś namiastkami szczęścia, szukasz tam, gdzie nie trzeba"
Kasiu pozdrawiam cieplutko!!Wysłalam Ci maila
pozdrawiam
hej
Oto ja... przybyłam
Chciałam zrobić to już dawno..ale tak z dnia na dzień odkładałam to...
wiadomo... jak jest dobrze to człowiek zagląda tu, pisze a gdy zaczyna się sypać ucieka bo smęcić nie chce... tak było i ze mną...
tyle razy chciałam napisać... już nawet sie logowałam i zaczynalam pisac...ale jednak nie wysyłałam tego... nie chciałam Was sprawiać problemu, smęcić i nie chciałam abyście pomyśłały ze użalam się tylko nad sobą... Wiem że macie też przecież swoje problemy i to zapewne ważniejsze niż moje a ja Was tylko bym zdenerwowała tym że pisze o sobie i swoim życiu zamiast o diecie...
ehh o diecie i ćwiczeniach już nawet nie wspomnę... Co prawda mimo tego wszystkiego co jadłam przez te 1,5 miesiaca przybyło mi tylko 2 kg... wiec jedyna pociecha jest taka ze nie przytyłam zbyt wiele i że to nie tragedia- a wręcz przeciwnie swoisty sukces (choć naprawdę nie wiem jak to możliwe że tylko 2kg mi przybyło a nie ze 20 )
najgorsze jest to ze ogarnęła mnie taka obojętność przeplatana ze strachem...i nie wiesz nawet jak ruszyc...jak zacząć... jak przerwać to błędne koło...
poprostu utknełam dziewczyny.... nie wiem jak wyjść z tego wszystkiego... i to już nie dotyczy tylko dietowania i ćwiczeń
nic nie robię...poprostu nic... a jeżeli już zacznę coś robić to i tak mi sie to nie udaje...
ciagle siedzę w domu... snuje plan z których realizacji i tak nic nie wychodzi. Postanawiam że zrobię to i to..ale nie robię nic...poprostu nic... odwlekam wszystko napóźniej i robię tylko to co naprawdę muszę... a i to przychodzi mi z trudnością... to nie wina ogody jak niektórzy mi mówia bo ja kocham zimę i snieg i ten nastrój każdą komórką swojego ciała
Nie umiem opisać tego uczucia, nie znam poprostu słów które moglyby to odzwierciedlić... smutek przeplata się ze strachem, niekiedy radoscią, chęcią zmiany tego wszystkiego ale jednocześnie z uczuciem bezradności...
mam już dosć tego wszystkiego, bo takie uczucie jest strasznie męczące... ale nie umiem tego przerwać... poprostu nie umiem... chcę ..ale nie wiem jak zacząć...
ratujcie bo ja już nie wyrabiam
Ps. Dziekuję że przychodziłyście do mnie... że odkurzyliście wątek i zaopiekowaliście sie nim pod moją nieobecność Jestem Wam za to bardzo wdzięczna :*
ps2. Bikuś... a już pewnego razu myślałam że bedę zmuszona z Twojego powodu napisać tu kilka słów... bo jest taki jeden hak na mnie abym pojawiła się tu w try-miga...i już byłaś a tak blizko aby go odkryć... że już byłam praktycznie pewna i psychicznie przygotowana na to aby tu napisać chociaż słowo ... no ale nie udało Ci się ...na szczęśćie albo i na nieszczęście.... w każdym razie Tobie dziekuję najbardziej za troskę :*
Katharinkooooo, jak super znowu Cię tu widzieć
Te smuteczki, o których piszesz, brzmią mi jak typowa jesienno-zimowa chandra, niedobór światła czy ki czort. Ja poradziłabym na to spotkanie z dziewczynami z Warszawy, masz tam przecież Flakonkę, Rewolucję... lepszego lekarstwa na smutki nie potrafię sobie wyobrazić
Trzymaj się, jesteśmy z Tobą
hej Kasia!
mam nadzieje, ze juz nas nie zostawisz... przeciez my jestesmy tutaj po to, zeby Ci pomoc...
nie wiem, co Ci poradzic... moze zacznij cos robic, malutkiego, dla siebie... i jak Ci wyjdzie to podejmiesz sie czegos wiekszego a potem jeszcze wiekszego...
buziaki:D:*:*
Zakładki