to kurcze wysoka jestes, a tych twoich kilogramów nie widać
rety, odkryłam kolejną cudowna grupę - mmmmiodzio deathstars
to kurcze wysoka jestes, a tych twoich kilogramów nie widać
rety, odkryłam kolejną cudowna grupę - mmmmiodzio deathstars
ja to Was podziwiam, nie potrafię liczyć kalorii... Bardzo chciałabym mieć też wagę do ważenia żarełka Może kiedyś A więc, Xixa, wracasz do dietki? Słusznie
Nie widac, ale sa...
Xixa ja też wracam do 1500, moze coś mimo wszystko uda się schudnąć
To jest wbrew pozorom bardzo proste i szybko się można tego nauczyćZamieszczone przez Poludnica
lepiej nie
hejo
ja się uzalezniłam i od ponad tyg piszę co zjadłam i ile spalilam
i też chcem jeść do 1500kcal
to dobra ilość
buziak
Trzeba żyć, a nie istnieć!
hje Xixa
ja nie licze kalorii, nudne to , staram sie jeść mało, zdrowo, bez podjadania i bez obżarstw
nie wychodzi
ale co zrobić
taka lewa jestem
nic mi w życiu nie wychodzi
mnie ostatnio też nie ale co tamZamieszczone przez Kitola
ale dobra, to ja już wiem, dlaczego mi się ciągle nie udaje i zawalam...ale nic nie moge na to poradzić. to siedzi w głowie.
chodzi o to,że ja ciągle żyję "szczupłymi" marzeniami... wyobrażam sobie,że chudnę, jak to się dzieje, jaka po tym jestem,w co się ubiorę, jak będę wyglądać, jak zapuszczę włosy, że nie będę miała dużego brzucha...a potem marzenia pryskają jak mydlana bańka i jestem jaka jestem zerkam w lustro i widzę siebie, choć wiem,że taka nie musze być. nadwaga [czyżby? a może już otyłość ] mnie unieruchamia, nie mogę robić wielu rzeczy, bo po prostu osobom z taką wagą to nie przystoi
może zyję marzeniami??? jesli to byłyby marzenia z innej sfery [ ], byłoby ok. ale marzenia o szczupłej sylwetce nie zapewniają szczupłej sylwetki
wiem, wiem, wiem. musze zacząć działać. ale jak? tak mi się znudziło...te ciągłe wahania wagi i jo-jo...pamiętam, jakieś 5 lat temu ważyłam 78 kg i nie zawracałam sobie tym głowy. próbowałam coś tam robić, ale waga ani spadała ani wzrastała przynajmniej potrafiłam ja utrzymać!!! jadlam pyszne ciacha, piłam piwo, jadłam obiadki mamy, i co - nie tyłam i gdzie tu sprawiedliwość????
a teraz...mam ochotę rzucić wszystko w cholerę. dlaczego??? może wcale nie potrzebuję chudnąć? może nie chcę chudnąć? może to teraz dla mnie za trudne??? może chcę yc gruba???? ale nie, muszę schudnąć jakieś 5 kg, bo nie zmieszczę się w płaszcz to mnie dołuje. inaczej wcale bym się nie odchudzała, ale...szkoda mi płaszcza
a najgorsze jest to,że nie umiem jeść nawet te 2500 kcal bo jak jem normalne jedzenie [próba 1500], od razu coś mi się włącza w głowie i mówi: skoro już TO zjadłaś, możesz więcej,. tak było dzisiaj z plackiem z mięsem, smażonym na oleju, maminej roboty miał byc normalny, jeden, JEDEN zgadnijcie, ile było? i co było potem
mam głowę pełną głupich pomysłów, a nad ranem [na szczęście] sama się z siebie śmieję, jak mogłam o czymś takim myśleć.
a najlepsze jest to, że na imprezach, nawet jesli jem to, czego na diecie zwykle nie jem, i piję dużo alkoholu, mam płaski brzuch
jeszcze: źle się czuję,kiedy się przejem [choć na szczęscie to juz nie napady ], ale jem, jem po to, by poczuc smak, niedozwolonego na diecie jedzenia. potem przychodzi ukojenie. a potem wyrzuty sumienia i mocne postanowienie poprawy aż do następnego dnia, kiedy to zaczynam od nowa. ile to jeszzce potrwa????
jak mam się nauczyć jeść 2000 kcal,. a nie 1000 i nie 8000???? przeklinam ten dzień, w którym p-o raz pierwszy rozpoczęłam dietę
uffff, to tyle zrzędzeń na dzisiaj. dobranoc
aż mi lżej
Zakładki