no mam nadzieję, bo umieram, brzuch mnie boli jak nigdy do tego matka ciagle na mnie krzyczy że musze się odchudzać i jaka jestem tłustaZamieszczone przez agassi
no mam nadzieję, bo umieram, brzuch mnie boli jak nigdy do tego matka ciagle na mnie krzyczy że musze się odchudzać i jaka jestem tłustaZamieszczone przez agassi
Mama Ci tak mówi? Ehhh......
Co do Długowłosego to Agassi ma rację dłuższe czekanie-większa ochota
Może weź tabletkę ja tak boli?
MAma Ci mowi takie rzeczy?:O
ano mówi ale ja już do tego przywykłam
peszka --> wiem, wiem, ale nic na to nie poradzę ostatnie lata ciągle na wszystkich krzyczy a racuszki to bym zjadła choć ja robiłam sobie takie placki z marchwi, mniam
Kurcze Xixa zartujesz a mama jest taka super laska ,nigdzie nie ma za duzo ,
Ja bym chyba nie wytrzymala i powiedizala ze pewnie dzieki zywieniu w dziecinstwie tak wygladam jak wygladam ,ech dlaczego niektorzy nie potrafia wspierac
Ja wlasnie gotuje wywar z grzybkow na jutro na obiadek
I zrobilam na jutro kotleciki z kaszy gryczanej .
pozdrawiam Xixa i niep rzejmuj sie mama
jaka ankieta no, no
a czemu Cię tak naszło na frytki, skąd taki temat???????
bez sensu. a Twoja mama jak wygląda? jeśli chce Cię "wspierać" co do odchudzania, to CHYBA nie tak...
buziole
Trzeba żyć, a nie istnieć!
hih, moja mama od dzieciństwa była pulchna, był okres, gdy tak jak ja wazyła ponad 90 kg, potem zaczęła powoli tracić na wadze - okazało się,że ma kopoty z tarczycą i czyms tam jeszzce, więc dlatego chudnie. potem schudła jakieś 5 kg z powodu stresu [głównie pogrzeby bliskich osób + kłótnie z jej matką], potem miała operację, a później schudła tak po prostu, akurat kiedy ja chudłam, bo zaczęła jeść 5 razy dziennie,ale mniej [choc nadal za dużo]. teraz od roku pracuje [do pracy chodzi na piechotę - zajmuje jej togodzinę], ma prace raczej stojącą, ale tak samo czesto je [nawet do 10 razy dziennie, głównie miód z bułami, czekoladę i mięsko] no i schudła do 68 kg a wcale nie organicza się!!!! jesli chcę się nażreć, robi to, ale nazajutrz dużo pracuje albo się rusza - w sumie to ciągle jest w ruchu ale mówi,że ma chora tarczycę.
no cóż, zaraz idę się wykąpać i spać [u mnie już 22], no tzn nie spać, tylko na górę do swego pokoju ui takie tam rytuały przed snem. długowłosy znów dzwonił ale się pewnie męczy biedaczek
a jak zauważyła peszka, ja jestem niezrównoważona ciągle mama huśtawki nastrojów, już nie wiem, o co biega
no wiec tak - doszłam do wniosku,że teraz nie uda mi się schudnąć, bo jak już się nastawię, że chudnę, to zwykle nie ma nic dietetycznego. a mama je ziemniaki, makron, tłuste zupki itp i nie tyje ciekawe, dlaczego
no więc,na jedzeniu mamy na epwno nie schudnę, a o kupieniu żarcia dla mnie osobno nie ma mowy. na razie odpadam
i tak się zastanawiam - czy ja w ogóle schudnąć chcę??? bo niby tak, ale... nie chcę się wysilać bo: z jednej strony - uwielbiam być na diecie, liczyc kalorie, kontrolowac siebie, gotować dietetyczne żarcie itp, czytać takie artykuły i nawet cwiczyć to, co jest przyjemne [taniec, spacery, brzuszki], ale: z drugiej strony - nienawidzę kontrolowania, chce byc wolna, od myslenia o jedzeniu też, chce normalnie szalec po nocach z długowłosymi, pić w nimi piwo, a z czarnowłosymi wino, jeść jakies czipsy orzeszki itp bez wyrzutów sumienia, no i mam problem takie rozdwojenie jaźni. przeczytałam kiedyś, że takie zachowanie się jest charakterystyczne dla osób, które zwykle wszystko kontroluja, a napady są buntem przeciwko takiemu reżimowi człowiek chce się poczuc wolny, niezalezny i robić na co ma ochotę [jeść też], bo skoro dieta [ograniczanie się] przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu z ludźmi [chocby te moje imprezy], to trzeba to przerwać.
i jak ja mam się odchudzać? no jak?
oj Xixa moje ty niezrównoważone kochanie
i co ja mam ci powiedziec ??
nic mądrego ci nie doradzę
po prostu staraj sie nie przytyć
wiesz, z makaronu też mozńa pyszne niskokaloryczne danko zrobić
albo zwyczajnie jedz mniej
mądra jestem, nie ??
a tymczasem co sama robię ??
no dobra, będzie jakoś tam, w końcu musi się ułożyć, nie ??
to ja idę film oglądać
Zakładki