Mogę oddac kilka moich wizyt :twisted:
Ja mam takie zakwasy, że ledwo się ruszam :roll: Ale dzis spróbuję tych połbrzuszków w końcu :D
Wersja do druku
Mogę oddac kilka moich wizyt :twisted:
Ja mam takie zakwasy, że ledwo się ruszam :roll: Ale dzis spróbuję tych połbrzuszków w końcu :D
Oj dziwczynki . Dzis mialam wyscie pracowe. tzn po pracy :/ skusilam sie na serniczek. Mniam byl. ciczonka male byly , ale widze ze z tym bolem musze sie albo pogodzic albo o nim zapomniec. Niesty nie znika. Ale na szczescie w pon wizyta, wiec jakos dotrzymam. Generalnie po tych lekach czuje sie spuchnieta, co wiecie srednio motywacji dostarcza, ale walcze.
Foczka- Ty nic nie planuj , tylko dolaczaj!!! Czekam!
Lisia nie krepuj sie zagladaj kiedy chcesz. Ja czytam u Ciebie notorycznie <znow szacun>. A blonnik kup , kup.
Czarna Wampirzyco. dziekuje za odwiedzinki i fakt smiechu bylo co nie miara. Dzis byl bis. Chyba jeszcze bardziej okrutny :twisted:
Butterko ja do bolu zaczynam sie przyzwyczajac wiec...staram sie normalniefunkcjonowac. I jestem pewna, ze w Twoich przestojach cos wreszcie pomoze!
Czukerek chetnie wezme Twoich wizyt :) cwiczonka lubie wiec sama porobie :P
lece do was...
Walcz! :)
Ja połbrzuszków nie porobiłam :oops: :oops: :oops: Może dziś? Zakwasy już duuuuuuuużo słabsze niż wczoraj, kiedy wszyscy mieli ubaw z moich zmagań ze schodami :lol:
Dziewczyny...weekend mialam koszmarny. NIe dietkowo czy cos. Taka sytuacje mialam w domu, ze brak slow...az wstyd mowic. No comment po prostu. Tydzien tez zaczal sie z fajnymi klientami. <patrz "fajnymi">. Pozniej wizyta u ginekologa i co...? wychodze usmiechnieta, same dobre wiadomosci od lekarza , a Pani w poczekalni...- "na kiedy rozwiazanie?"!!!???? :evil: nie moge opisac jak wielki jest moj dol....
Nie poiwnnas takich komentarzy brac do siebie a przyjmowac je z uśmiechem ;)
Ja wiem, że to trudne ale da się. Moja nauczycielka z liceum opowiadała kiedyś, jak jej się czekać w kolejce do lekarza nie chciało...to wstała, wypięła brzuch (i tak krągtlutk była) i niewinnie zapytała czy ciężarną przepuszczą :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Wiesz...ja czasami coś chlapne na temat swojej wagi (smiesznego) i zauważam coś dziwnego, zawsze jest taka chwila zastanowienia u otoczenia "śmiać się czy nie wypada?"...no ale w końcu prawda jest taka, że jestem duuuuża, od niemówienia o tym moja waga nie spadnie przecież :wink:
Szakalko pozdrawiam serdecznie -mam nadzieje,ze u Ciebie wszystko wraca do normy :!: :!:
http://www.ebaja.pl/images/ted1583.jpg
Jestem znow. Tak jak pisalam wczesniej, falami bede sie pojawiac. NIestety nadal przyjmuje hormony (i tak jeszcze 2 mies) wiec woda mi sie zbiera w cielsku niemilosiernie. Suwak zaraz zmienie, 109,5 z wczoraj. Powoli to idzie, ale mam nadzieje, ze przyspieszy wreszcie. Jem nieporownywalnie mniej niz wczesniej. Nawet moj slubny gotuje mi jakies warzywaka na parze i kotlety gryczane jakies tam. W pracy koszmarny okres, czeka mnie przejscie na inne stanowisko, a szkolenia poki co nie bedzie, boich nie organizuja , na razie:/ wszystko musze sama przyswoic poki co. Stresuje mnie to jeszcze na jakich warunkach przejde :x poki co milcza, a ja nie lubie w takich kwestiach ciszy. Cwicze troszeczke, ale to niewiele i jednak wciaz malo. NIe jezdze sam tylko chodze, bo i tak tego nie za duzo. Planuje jakis aerobik odwiedzic, ale zaplanowanie czegos dlugofalowo teraz graniczy z cudem. Zycze wam wszystkich duzo samozaparcia i optymizmu, ktorego mi ostatnio brakuje :roll:
Dasz radę...a powoli czy szybko, ważne, że do przodu ;)
Znow suwaczek zmieniony. Zalatana jestem jak nie wiem co. Wpadam i wypadam. Ciagle cos. Dietkuje nadal, ruchu za malo mysle, tzn nie tyle ile bym chciala.Mam nadzieje, ze niedlugo sie to wszystko unormuje i bede mogla co nieco zaplanowac. Poki co pozdrawiam Was wszystkie i trzymam kciuki.