-
echh moominus doszlo do tego...ze musze cie wysciskac przez te kolderke ktora sie tak szczelnie okrylas...ze czuba glowy nie widac....
milego czwartku//buziol
-
Moominek pod kołderką? Niedomaga nam, czy po prostu odpoczywa? No to ja też przez kołderkę ściskam
-
triss... hmmm domniemywam ze o 01:35 w nocy to moominus smacznie spi...
i wcale nie podejrzewa...ze jej pod te kolderke zagladamy wiec...ciiiiiii
-
No to ja tą kołderkę szybciutko przykrywam tak, jak była... Może nie zauważy
-
szukam twojego watku i szukam a on na 2 stronie przyczajony i woła cie
-
Witam serdecznie, zwłaszcza pewne zaglądaczki pod kołderkę, które nieco podpadły mojej połówce stanowczo protestującej i zabraniającej podobnych wyczynów w przyszłości
Co u mnie słychać? Już dobrze, nawet powiedziałabym, że bardzo dobrze, gdybym nie obawiała sie zapeszyć, dlatego tak nie mówię, a i w drewienko na wszelki wypadek trzykrotnie odpukuję Miałam ostatnio paskudny dołek. Być może jest tak, jak gaguś mówiła, że ten psychiczny głód jeszcze gdzieś w nas istnieje i tylko czeka na słabszy moment, żeby zaatakować i o sobie przypomnieć. A słabszy moment rzeczywiście miałam, presja kończenia magisterki, kłopoty z pracą, typowe jesienne smuteczki, a do tego - co okazało się najważniejsze - kłopoty ze zdrowiem mojej babci i to wystarczyło, żeby odezwał się mechanizm sięgania po jedzonko w trudniejszych chwilach. Co gorsza okazał się skuteczny, czułam się naprawdę lepiej Łudziłam się, że kiedy wszystko się uspokoi, bez problemów wrócę do zdrowej diety, do ćwiczeń, jakby nic się nie wydarzyło. Ale tak się nie stało, minęło kilka dni, a ja ciągle byłam na niebezpiecznym etapie zaczynania odchudzania "od jutra". Budziłam się rano, a pierwsza myśl, że jutro jest już dzisiaj, sprawiała, że miałam ochotę w ogóle nie wychodzić spod kołdry... Dlatego właśnie postanowiłam odwiedzić moją połówkę, choć z czasem u nas ostatnio krucho, ale innego wyjścia nie miałam. Sama nie dałabym sobie już rady.
Pogoda była śliczna, jak gdyby chcąc pomóc zaświeciła jesiennym słonkiem, więc spacerowałam długie godziny, chłonęłam w siebie to słońce, chłonęłam obecność ukochanej osoby, żeby wystarczyło aż do grudnia, na całą listopadową szarugę... Nie miałam kłopotów z rozsądnym jedzeniem i te zaledwie trzy dni wystarczyły, żebym wróciła naładowana energią, optymizmem i wiarą, że jestem w stanie wszystkiemu podołać, tak jak udawało mi się przez ostatni rok.
CDN
... ale wieczorem
-
bardzo się cieszę, że juz wszystko w porzadku a jedzeniowy demon został przepędzony aż furczało czekam niecierpliwie na cdn
-
hmmm sie porobilo....
wiec tak...
DrogaSzanownaPolowkoMoominka celem moim nie bylo zagladanie Tobie pod koldrke... celem bylo wysciskanie mooominkowego mooominka niestety zeby uniknac niedomowien.. bledow.. fatalnej-w-skutkach-pomylki trza bylo szybko pod kolderke zerknac...zeby Moominka nie pomyslic z PolowkaMoominka co przy ciemnosciach i szczelnym nakryciu koldra latwym zadaniem nie bylo...
zdaje sobie sprawe z prawa pierwszenstwa Twojego w tego typu praktykach ,,, niemniej sprzeciwaiam sie glosno i wyraznie.. WYLACZNOSCI CZYJEJKOLWIEK
wysciskawanie mooominka jako " dobro spoleczne". powinno byc udostepniane a wszelkie zakazy... obwarowane kara z ktorych najmniejsza...to danie po lapkach tym ktorym to nie w smak
z wyrazami szacunku
gagaa_ vel nocny wysciskiwacz moominkowy
pe es.. tyle w kwestiach formalnych...
caluski mooominku i ciesze sie ze sie "pozbieralas"... u mnie niestety ani "sniegu" ani slonca... ino chlapa przeokropna i zimny wiatr brrrr
-
Wiesz, gaguś, wcale nie tak łatwo pomylić mnie z połówką, moominek okrągły i puchaty jak każde moominkowate stworzonko, zaś połówka chuda, choć je i je, aż zazdrość bierze Ale zostaje ci wybaczone, jako że w słusznej sprawie zaglądałaś U mnie też brak słońca, śniegu było trochę, nadal można go znaleźć, jak się dobrze przypatrzy, ale optymistycznie wierzę telewizyjnym prognozom i czekam poważniejszych opadów...
A teraz obiecany ciąg dalszy, zwłaszcza dla niecierpliwiącej się flakonki, która jeśli siedzi przy komputerze, to mam nadzieję, że należycie opatulona aż po sam nosek, hmm ?
Kiedy byłam poza domem, łatwo było jeść mało i rozsądnie, w dwójkę wspaniale włóczyło się po okolicy, sprawdzianem był powrót do domu. I udało się Jeszcze w niedzielę wskoczyłam na rower i od tej pory codziennie spędzam na nim ok. 70-80 min. starając się jeździć w całkiem szybkim tempie z interwałowo-oddychaniowym kawałkiem. Nie mogę się zmusić do dywanowców, nie lubię tego rodzaju ćwiczeń, więc doszłam do wniosku, że lepiej jeździć na rowerze niż w ogóle nic nie robić. Ale dodatkowo pracuję nad przekonaniem tego upartego, dość leniwego i trochę nieśmiałego wewnętrznego moominka, żeby jednak zapisał się na aerobik. Dwie godziny tygodniowo na pewno dużo by mi dały.
Co do diety, zostałam przy 1300 kcal. Wszelkie próby zmniejszenia limitu były tragicznymi pomysłami, dobrze że moje kochanie szybko wybiło mi je z głowy. Staram się jeść więcej białka, mniej węgli, co nadal jest dla mnie kłopotliwe. Wystarczy, że przez chwilę nie pilnuję tego, co jem i od razu same węgle w rozpisce. Tłuszczy z kolei mało, tutaj nadrabiam orzechami, które bardzo lubię (poza świeżymi włoskimi!) i mogłabym chrupać cały dzień. Wydaje mi się, że wprowadziłam całkiem rozsądny podział: białka 110 g, węgli 100 i tłuszczy 51, więc nie rozumiem, czemu mam takie kłopoty. Ale nie poddaję się, czytam uważnie wątki, zwłaszcza gagusi, wracam do nich, wypisuję sobie polecane potrawy i w końcu uda mi się wszystko tak rozpisać, żeby nie tylko pasowało do podziału, ale i smaczne było, jestem tego pewna
Moja mama chce się odchudzać tak samo jak ja i chociaż próbowałam jej wytłumaczyć, że nie jem najsmaczniej, bo jednak ten rok uodpornił mnie na najgorsze pokusy, a i kubeczki smakowe pewnie już niemal wszystkie zanikły, jest uparta i uważa, że dieta specjalnie dla niej robiona będzie gorsza od mojej. Ciekawa jestem jak długo wytrzyma W każdym bądź razie oznacza to, że będę wrzucała na forum rozpiski jedzonka z prośbą o przyjrzenie się im i ewentualne skorygowanie
O, moje kochanie właśnie poinformowało, że cały wrocek i okolice są zasypane, a pieczołowicie przedmuchiwane śnieżne chmurki powinny w nocy dotrzeć nad moje góry. Mam nadzieję, że dotrą i do was i przekonają tych zaskakująco licznych ciepłolubnych niedowiarków, że biała zima jest najpiękniejszą porą roku
Dziewczyny kochane, dziękuję, że tutaj zaglądałyście, że nie pozwoliłyście spaść wątkowi na ostatnią stronę, że pamiętałyście i myślałyście Wyjazd okazał się być wspaniałym pomysłem, humor wrócił, radości było co nie miara, odpoczęłam, wróciłam uśmiechnięta, waga ruszyła, to znaczy wróciła do właściwych cyferek, ale to na początek wystarczy, więc flakonko, agnimi, katharinko, dum, Ewuniu, Triniu, Tiaro, Sylwuś i gagusiu raz jeszcze pozdrawiam was serdecznie i gorąco wyściskuję ze szczególnym uwzględnieniem moich hmm ... krajanek
A na zakończenie pozwolę sobie na mała prywatę... Kochanie, pisanie co chwile "ojej, ależ ślicznie pada i pada, wszędzie biało" jest okrutne i bardzo, bardzo, ale to bardzo podpadające !!!
-
Aha, Triniu, pytałaś się o moominka... To wina ******i! Chciałam sprawdzić, kiedy wg nich osiagnę wymarzoną wagę (sierpień 2007 ), a ponieważ nie chcieli mi przyjąć moomina, stworzyłam moominka, potem zaś jak ta ostatnia gapa zajrzałam na nasze forum...
Słonecznego dnia
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki