Triskell dopisz mnie na listę. już nie mogę się doczekać żeby cię poznać
Triskell dopisz mnie na listę. już nie mogę się doczekać żeby cię poznać
Triskell, ciesze sie, ze juz ustalona data, bo ja dzis w pracy zakomunikowalam , zeby mnie ktos nie uprzedzil, ze 28 grudnia biore wolne ,wiec niech nie licza, ze po swietach wezma urlopy , bo zglosilam pierwsza
A maseczke tez mam chec zrobic, a moze byc polopiryna s
Triskell niezła zabawa szykuje sie we Wrocławiu
Buziaki
No wlaśnie poczytałam wątek zlotowy
Napisałam, ze nic nie wiem jeszcze. Ech...
A tak z innej beczki - dziękuję Ci ogromnie za kartkę Doszła! Poczta jej nie zgubiła, listonosz nie zaprzepaścił, ani też nikt nie świstnął mi jej ze skrzynki (miałam różne obawy )
Wysłałam Ci wprawdzie smsa z podziękowaniem, ale nie wiem czy doszedł, więc dziękuję jeszcze raz na łamach forum.
Zresztą podziękowań nigdy za wiele
Buziaki
Ula
PS. I dziękuję jeszcze za odwiedzanie mojego wątku, gdy mnie tam nie bylo
OJ BEDZIE WESOLO WROCLAW BEDZIE WASZ
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
TU WCZORAJ BYLAM NA GRZYBOBRANIU POLAZILAM I UZBIERALAM KOSZYCZEK GRZYBOW
Dziekuje za radę - pozdrawiam - mam nadzieję że będziecie się świetnie bawic we Wrocławiu ( zazdroszczę Wam) - i pomyślcie o tych którzy nie mogli sie z Wami spotkać
Ty jestem: TAKIJA z 116 chcę mieć 64
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg
Ostatnie ważenie: 18.09.2006 – 107 kg – BMI 39,78 – dalej brak wagi
POWOLI, POWOLI NAWET SŁOŃ DOJDZIE NA METĘ
triss...
właśnie mówią w radio że 14 latka popełniła samobójstwo bo koledzy w klasie ją rozebrali do naga i sfilmowali komórką...straszne...co to się dzieje....
a z innej beczki, (co ci biedni rodzice teraz muszą robić, eh...)
te prawko...
ja też 6 lat nie jeździłam a teraz rajdowiec jestem...no ale jak tego "nie czujesz" i nie chcesz spróbować no to nic nie wskurasz... a szkoda, trochę
hm...dołka załapałam przez te wiadomości...dobra...miłego dnia i tak...
buźka
Hi Triskellku, z tym prowadzeniem auta, to tak naprawdę kwestia wprawy i częstotliwości jazd, choć wiem, że jak człowiek wewnętrznie czuje, że się do tego nie za bardzo nadaje, a może stanowić niebezpieczeństwo dla innych, to niezwykle mądrą decyzją jest nieprowadzenie samochodu. Jednak warto się powoli przełamywać, aby tak całkowicie z tej wygody nie rezygnować, może z czasem uda się pokonać lęk, lecz nic na siłę. Z drugiej strony, rower jest zdecydowanie zdrowszym środkiem lokomocji.
Gayga, bardzo mi pomogły wpisane tu przez Ciebie słowa, właśnie teraz takich podsumowań przemyśleń najbardziej poszukuję, dzięki temu umacniam się w swoich decyzjach, bo widzę, że dobrze do tego wszystkiego podchodzę, a odwagi nabiera się stopniowo. Dziękuję.
Nantosvelta, zaryzykuję stwierdzenie, że drugi kawałek nie smakuje już tak wspaniale jak pierwszy.
Trini bardzo dziękuję za odwiedzinki
ale wam dziewczyny zazdroszczę tego zlotu,ale się tej zazdrości nie wstydzę .
to co,opisała KORNI o tej dziewczynce,to straszna makabra
Hi Triniu
a ja z uporem maniaka powrócę do tematu prawka
Skoro wymienilas stare prawko na nowe.....to coś w tym musi być.
Jesli chodzi o umiejetnosci po kursie. to tez miałam prawie zerowe.
Śmiałam się, ze zdalam, bo egzaminatora okrutnie kokietowałam
a tak naprawdę to niewiele nas na tych kursach nauczyli
Kiedy po raz pierwszy miałam samodzielnie zacząć jeździć samochodem,nie moglam wyjść z domu . bo tak mnie ze strachu kręciło w żoładku, że wiecznie wracalam do toalety
Miałam jedno wyjście albo przełamać strach, albo jeździć z dzieckiem autobusem, pozostawiając samochód pod domkiem
Wybralam wygodę . Początki byly straszne Obmyslałam dokładnie trasę, ktorą miałam dojechać do celu , a i tak czasami jechałam prosto w owczym pędzie , bojac się wykonać manewr skretu w lewo ... W tym czasie skręcałam tylko w prawo hiiihiiiiiiiiiiiiiii
Nie mogę uwierzyć , że tak było , śmieję się teraz pisząc te slowa ......
Powiem Ci Triniu jedno, warto bylo pokonać lęk i ciagły stres zwiazany z jazdą. Powoli. powoli nauczyłam się wszystkiego .
Jeżdżę samochodem już przeszlo 20 lat i nie ma dla mnie juz tras trudnych
Z usmiechem wspominam czasy, kiedy wyprawa samochodem do Gdańska byla prawdziwym koszmarem, milion rond ,tramwaje i inne zasadzki brrrrrrrrrrrrr
szykowalam się jak na wojnę
Jedynie zimy nie lubię, ale i tak jeżdżę nawet w trudnych warunkach
Chociaż wolę oblodzoną zimą być pasażerem
...a rowerek...faktycznie jest zdrowy, ale nie ma wielkiego bagażnika
Slę buziaki i juz zmykam, bo nigdy nie wyjdę z psem na spacer H
Zakładki