Moje Kochane Współforumowiczki,
Moja Droga Drużyno, która jest ze mną od mojego pierwszego wątku, od początku diety, od października 2008,
Moi Kochani wszyscy Nowi, Nowe, Mamusie po ciążach, Panie i Panowie z nadwagą, otyłością, zaburzeniami odżywiania, trzema, trzydziestoma czy stotrzydziestoma zbędnymi kilogramami,
Moi Drodzy zapaleńcy, lub słomiani zapaleńcy, niechętni do ćwiczeń lub uzależnieni, zwolennicy Dukana, Montignaca i zwykłego ograniczania kalorii,
wracam do Was i potrzebuję Was bardzo, bo wiem już na pewno, że bez Was nie poradzę sobie w moimi problemami.
Opowiem Wam wszystko od początku, choć w skrócie, a wiem że mnie przyjmiecie
Zaznaczam, że moja historia nie jest tragiczna. Powiem szczerze, że kiedy zaczynałam się odchudzać, myślałam, że będzie trudniej, że to będzie pot i łzy codziennie i czarna rozpacz. Tak nie jest, chociaż jest ciężko.
Zaczęłam się odchudzać, jak już wiadomo, 1 X 2008 i szło mi naprawdę świetnie. Na początku ważyłam jakieś 80 kg. Nie wiem dokładnie, w październiku było 78, ale to było już po jednym odchudzającym zrywie. Do końca stycznia zrzuciłam mnóstwo kilogramów i było mi naprawdę dobrze. Ważyłam 65 kilo i było w porządku, chociaż nie powiem, żeby to była moja wymarzona waga. Stare forumowiczki wiedzą, że marzę o 55. I ja to 55 osiągnę na pewno, tylko potrzebuję Waszego wsparcia.
Co nietypowe w nowych wątkach, ja już zaczęłam. Co prawda od dziś, ale z kopyta: o 7 byłam na basenie i przepłynęłam 1,5 km (zaciągnęłam nawet Narzeczonego!!!). Basen zawsze najlepiej służył mi, moim mięśniom, tłuszczowi i samopoczuciu. Do codziennego basenu (5 x w tygodniu) dorzucam niskokaloryczną dietę, z której będę się Wam spowiadać. Muszę, bo inaczej się rozpanoszę i nici z tego będą. Moja dieta absolutnie nie może przekroczyć 1200 kalorii, choćbym miała wyć do księżyca. Musi być niskokaloryczna i musi być niskotłuszczowa, bo bez tego nie będzie sukcesu (znam już siebie).
Założenia poza dietą i ruchem to generalnie wyrabianie w sobie pozytywnych nawyków: warzenie i liczenie kalorii przed przygotowaniem nowego posiłku, a później zapisanie, ile kalorii jest w 100g. Dla mnie to bardzo ważne, bo lubię gotować, a muszę mieć wszystko poważone, żeby nie zjeść za dużo. Poza zdrowymi nawykami jedzeniowymi zależy mi też na wyrobieniu w sobie ponownie uzależnienia od sportu, z czym trudno nie będzie, jak wiedzą moje Stare Kochane Znajome Odchudzaczki. Zaczęłam sportem dziś i tak będę zaczynać już zawsze!
Teraz kilka mniej miłych rzeczy. Po pierwsze, nie wiem, ile ważę, bo po prostu się dzisiaj nie zważyłam. Zakładam, że 69 kilo i to nie jest optymistyczne założenie. Poza tym, będę Wam zdawać raporty z wagi i wymiarów raz na tydzień - ważenie kategorycznie raz na tydzień! Wymiary aktualne mogą być naprawdę dziwne, bo to sie jakoś dziwnie zmienia, czuję się, jakby mi tyły tylko biodra.
Moje cele to spokojne 65 kilogramów do końca czerwca i 60 kilogramów do końca września. Dalej pomyślimy.
Pomożecie?
Kocham Was.
Strepi
Dla wszystkich kochanych Rudzielców i nie tylko załączam zdjęcie
![]()