Kochani! Mam już dosyć co tydzień/dwa od początku tylko po to, by zaraz zakończyć i przywitać kilogramy z nawiązką. Bardziej męczy mnie to myślenie, że od poniedziałku, że od początku miesiąca, że od tygodnia itd., w gruncie rzeczy gdyby tak konkretnie się zebrać to już dawno byłoby po kilogramach bo na diecie jestem od kiedy pamiętam.
Mam nadzieję, że z Wami będzie chociaż odrobinę łatwiej, raźniej i kiedy trzeba potrząśniecie mną i przywołacie do porządku
Założenia są niezbyt skomplikowane:
- zdrowo
- mniej
- ograniczyć słodycze
- nie jeść późnymi wieczorami !!
Moją zmorą są ciastka, ciasteczka, orzeszki i bakalie...
Nie zamierzam niczego wykluczać, ale wszystko ograniczyć.
Oczywiście aktywność fizyczna jak najbardziej, ale z tym nie powinno być problemów.
Ostatnim moim starciem były ubiegłe prawie dwa tygodnie podczas których co nieco schudłam po czym przez dwa dni nadrobiłam! Koniec z tym!
Mam nadzieję, że znajdzie się jakaś bratnia dusza do wsparcia)