Czwarte podejście tutaj... W końcu kiedyś MUSI się udać ;-&g
Ciągłe postanowienia o rozpoczęciu odchudzania i stałe przesuwanie tego na tzw. "jutro", permanentne i dwustronne zmiany wagi, spadająca samoocena,
:arrow: znacie to :?:
Tak właśnie wygląda moje życie. Ogólnie uchodzę za osobę raczej atrakcyjną, chociaż niewidoczną (cała moja niechęć do siebie sprawia, że unikam zwracanai na siebie uwagi i od pewnego czasu odcinam się od ludzi). Jestem gruba - przy wzroście 157, ważę ok 63 kilo.
Chcę to zmienić, chcę zapomnieć o wszystkich tych porażkach, chcę lubić swoje ciało.
Każde "odchudznaie" zaczynam od napisanai planu, postanowień itd. Ale to nic nie daje
:( Ograniczę się zatem do postanowienia, że będę jadła 1200 kcal i będę zapisywała wszystko, co jem .
Dzisiaj już zdążyłam się poopychac, ale nie będę "czekać do jutra" - zacznę teraz :!: :!:
Od teraz zjadłam:
:arrow: filiżankę zupy pomidorowej (ze śmietaną :oops: )
:arrow: kawę z mlekiem, bez cukru