-
Wreszcie. Wakacje. Upragnione i wyczekiwane... :-)
Dziś miałam małe problemy z jedzeniem, denerwowałam się przed ostatnim egzaminem, rano na śniadanie zjadłam dwa sonko i wypiłam kawę. Później długo, długo nic i obiad po 16... I później rozobolał mnie żołądek z tego wszystkiego...
Napiłam się wieczorem trochę mojego ulubionego winka, a teraz kładę się spać.
Za mną pierwszy dzień A6W.
Niestety dzień minął nie wiadomo kiedy, na rower postaram się jutro wybrać, jeśli pogoda pozwoli :-)
Jest pewnie ok. 65.4, ale tickerka nie zmieniam. Niebawem waga wróci do 64.4 :-)
I dotrwam do 62. Na pewno. Może nawet do 60... Wszystko się okaże.
-
Witajcie,
Wczoraj i dziś grzecznie, ok. 1150.
Trzeci dzień robię A6W, ale codziennie robię tylko jedną serię. Nie daję rady więcej, a doszłam do wniosku, że lepiej robić coś niż nic.
I brzuszek boli :-) Tak więc chyba coś się ruszyło :-)
Wczoraj byłam też na rowerze, przejechałam 8 km, to chyba nieźle, jak na kogoś, kto na rowerze w ogóle nie jeździ.
Mam nadzieję, że w poniedziałek nie będzie na wadze więcej niż 65 kg...
Oby.
-
Dzień raczej nie należy do udanych. Przesadziłam. Niestety... :-(
-
Agatko nie przejmuj się jednym wtopionym dniem. Od jutra obie pięknie będziemy walczyć dalej :D Buziak wielki:*
-
Dzień idealny. 1115 kcal. Na wadze 65.1.
Na rowerze niestety dziś nie byłam - padało.
Ale jutro rano idę na basen :-)
Jeśli chodzi o A6W, nie dałam rady. To nie dla mnie... Byłam bardzo pozytywnie nastawiona, ale ból mięśni podczas ćwiczeń jest taki zniechęcający... Muszę znależć coś w zastępstwie :-)
-
Wracam. Jest 68 kg. Mam pewne plany związane z odchudzaniem, ale nie wiem, czy jest sens o nich pisać. Bo czasem z planów wychodzą nici. Cel ciągle ten sam - 62, może 60 kg. Od 1.10 ograniczyłam jedzenie. Choć dziś są moje Urodziny, więc kawałek tortu nieunikniony.
Niby waga moja jest w porządku, ale przede wszystkich zależy mi na tym, by moja pucołowata buzia trochę wyszczuplała. I w pasie chciałabym mieć mniej..
Pozdrawiam.