-
Cześć Kobietki (I nie tylko :wink: )!!
Po tym poście dopiero widać ile z nas ma problemy z tym całym odchudzaniem, z psychiką, z kompulsywnym jedzeniem i z bulimią.
Aniu!!
Widzę że nie tylko ja Cię Olą nazwałam-hahaha-naprawdę jeszcze raz przepraszam za ta pomyłkę :oops:
Jak sobie radzisz?
Bo ja .......hhhhmmmmm..... no nie jest najgorzej ale nie jest też dobrze :?
wiesz co postanowiłam?
Ze przejdę na dietkę zupną. Już kiedyś na niej byłam i naprawdę mi pasowałam.
Muszę jechać kupić sobie składniki do niej i ...........do boju :twisted: :twisted: :twisted:
Trycka!!
Skąd ja znam te wahania wagi :?
Ja też skacze jak głupia.
kiedyś ważyłam 94kg, schudłam do 80kg, przytyłam do 84kg, potem schudłam do 78kg a teraz znowu przytyłam do 86kg :cry: :cry: :cry:
Istna ruletka :wink:
Pozdrawiam wszystkich na tym poście :P
-
Aniu!!
Dlaczego opuściłaś swojego posta? :(
Wracaj tu szybciutko i pisz jak Ci idzie dietka! :P
Pozdrawiam i caluję :D
-
:)
hmm. witam. w zasadzie czytam to co tu piszecie już od jakiegoś czasu ale napisać postanowiłam dopiero teraz.
więc- jak się pewnie wszystkie domyślacie, ja też mam podobny problem.. jeść jeść jeść- a potem mieć wyrzuty sumienia, obiecywać poprawę a następnego dnia robić dokładnie to samo.
nie mam nadwagi, tzn. JUŻ nie mam. przez ostatnie miesiące wzięłam się za siebie, stosowałam dietę 1000kcal i nawet mi to wychodziło- schudłam 9kg, teraz do wymarzonej sylwetki brakuje mi już tylko 2 kg ale..
jakiś miesiąc, 2 miesiące temu coś we mnie pękło. skaczę ze skrajności w skrajność. jednego dnia jem 1000kcal, drugiego 4000. znacie to uczucie kiedy z przejedzenia boli już brzuch i robi się niedobrze ale mimo to je się dalej..
ostatnio te napady są coraz częstsze, zamiast schudnąć te 2kg, przytyłam.
najgorsze jest chyba to,że ja nadal myślę o sobie jako o kimś grubym, brzydkim, chwilami aż paskudnym. że idąc ulicą i jedząć drożdżówkę ludzie mi siędziwnie przyglądają i myślą sobie "zamiast się obżerać mogłaby pomyśląć o schudnięciu!"
wiem że to siedzi w mojej głowie, psychice.. . ale nadal wierzę że dam sobie z tym radę. ostatecznie nie jest jeszcze tak źle :)
trzymajcie za mnie kciuki, ja będę trzymać za was.
mam nadzieję że nie walę tu zbyt wielkich smutów ale chciałam mniej więcej nakreślić jak to ze mnąjest.
będę tu zaglądać i wspominać o moich zwycięstwach i ewentualnych porażkach. mam nadzieję że pomoże mi to..
pozdrawiam
-
raci mam podobny problem. zaczelo sie gdy kupilam wage. coz moglam jej nie kupowac.
Poza tym ostatnio mialam troche glupich spiec z moim facetem i moje smutki zdarzylo mi sie kilka razy przejesc. On widzi ze jest jakis problem, ale mysli ze to moje glupie kaprysy. I to mnie najbardziej wkurza.Oj dobra nie chce marudzic.....
-
I'm back
:DWrocilam...ostatnio bylam zawalona jednym koszmarnym egzaminem, no coz jesli chodzi o moje odchudzanie to bywa roznie generalnie staram sie jesc racjonalnie jesli juz jestem bardzo glodna to chociaz staram sie nie przekroczyc dawki 2300, od tygodnia nie jadlam zadnego batonika :shock: ale ostatnio obrerazm sie owocami: truskawkami arbuzem i zielonymi jabkami czaem gruszka zauwazylam ze im wiecej jem owocow tym mniej chce mi siee czekolady, w ogole od 3 czy 4 dni jestem jakas bardziej wyczolona na cukier owoce wydaja mi sie duzo slodsze niz kiesdys albo sobie wkrecam albo faktycznie tak to dziala naprawde nie mam ochoty nawet na marsa!!!! :shock: chociaz stalam dzis kolo polki z batonami, kupilam za to wielkiego arbuza:D
W ogole postanowilam ze kupie stacjonarny rowerek, bedeogladac film i pedalowac, 1h jazdy to 600 kcal kupie sobie tez ksiazke z pilatesem, jak schudne z 25 kg zaczne uprawiac marszobiegi a potem biegi moze nie idzie mi spektakularnie ale lepsze to niz zrec wielka tabliczke czekolady
:shock: chyba mam goraczke
niestety wcisnelam w siebie dzis czekoladowy creme o'le :oops: ale co dziwne nie smakowal mi zbytnio postanowilam sobie dac troche luzu po egz
pozdrawiam wszystkich trzymajcie kciuki
-
kampari:
marudź ile chcesz, jeśli to tylko miałoby Ci pomóc :) a czasem pomaga.
to z facetem- chyba rozumiem. denerwujące jest, że nikt zdaje się nawet nie domyślać że mamy ze sobą poważny problem, potrzebne jest wsparcie bliskiej osoby a jednocześnie nie chce się o to wsparcie prosić.
Aniu:
też postanowiłam nabyć rowerek :P
narazie to tylko mgliste postanowienie, a co z moich mglistych postanowień zazwyczaj wychodzi- chyba nie trudno się domyślić ;)
-
Witam serdecznie!!
Aniu!!
Jak postępy??
Informuj nas na bierząco :wink:
Pozdrawaim
-
Aniu, wiem ze ciezko opanowac sie przed zjedzeniem czegos co jest na widoku. Ja staram sie kupowac produkty odchudzone i wcinam np truskwki z jogurtem naturalnym i slodzikiem, naprawde smakuja tak samo jak ze smietanka.
Jesli chodzi o ten drugi rodzaj bulimii, to poradzilam sobie z nim. Zaczelo sie to wszystko gdy mialam dola... nie chcialam z nikim sie widziec, nigdzie wychodzic a jedyna przyjemnoscia to bylo jedzenie. Nawet podczas czytania ksiazki przychodzily mi na mysl cukiereczki lub ciasteczka. Waga skoczyla mi tak szybko, ze nie zauwazylam nawet kiedy ciuchy nie wchodzily na mnie. Pomogli mi rodzice, a pozniej przyjaciele. Zabierali mnie gdzie tylko popadnie, organizowali mi czas, takze nie mialam nawet czasu na myslenie o jedzeniu. Zaczelam chudnac, podobalam sie sobie, zaczelam spotykac sie ze znajomymi (poprzednie wypady byly tylko za miasto, tak zeby mnie nikt nie widzial). Mozna sobie z tym poradzic ale musisz miec wsparcie kogos bliskiego.
Powodzenia :) wierze, ze sie uda
-
"Kochająca mama"
Kiedy przeczytałam twój list uświadomiłam sobie to, co podejrzewałam od dawna. Mam napady obżarstwa. W ciągu godziny potrafię pochłonąć strasznie duzo jedzenia i najgorsze, że jedzenia wysokokalorycznrego. Mój problem zaczął się kiedy moja matka zaczęła pracowac w piekarni jako księgowa. Zawsze po pracy przynosiła drożdżówecznki, pączki itd. Oczywiście ku uciesze wszystkich domowników...I tak niewiadomo kiedy utyłam (wprawdzie nie mam nadwagi, ale bardzos sie sobie nie podobam). POtrafie nie jeść obiadów, biegać, jezdzić na rowerze, ale jak mnie najdzie ochota na jedzenie to cały świat przestaje istnieć....Moja matka oczywiście nie widzi mojego problemu i mi powtarza że przed matura każdy powiniem mieć lekką nadwagę itp. Sama jest bardzo chuda, bo niby taka zapracowana, że nie ma czasu nawet na śniadanie, ale kiedy przyjdzie ktoś z rodziny to rzuca hasłami typu "to już pannica, dwa razy taka jak ja" (o mnie). Nie wymiotuje ani nie "przeczyszczam sie", ale mam siebie serdecznie dosyć i straszne wyrzuty sumienia.
-
Moim problemem nie jest bulimia czy coś w tym stylu, chociaż sama mam nadwagę, ale (o ironio losu) moja siostra choruje na bulimie 8lat. Chciałabym jej pomóc, i tak jest lepiej bo wcześniej przy wzroście 169cm. ważyła 45kg!! Teraz waży 50kg, ale i tak wygląda przeraźliwie chudo (ma grube kości po mamie, tak jak i ja) ale najgorsze jest to, że ona nie widzi swojej chudości!!
Zazdrosze wam, że chcecie uporać się ze swoją chorobą, ona- mimo, że chodzi do psychologa, była w szpitalu-nie chce. Może dlatego, że jest jej tak wygodniej, nie wiem. Poradźcie mi jak pomóc mojej siostrze, co mówić, robić, w końcu wiecie czego oczekujecie od swojej rodziny...
-
Każdy człowiek jest inny i każdemu potrzebny jest inny rodzaj pomocy.
Ja swojej siostrze pomogłam zwykłą rozmową.
Często u niej przesiadywałam i po prostu gadałyśmy godzinami, czasami całymi nocami.
Zawsze zaczynałam rozmowę od jakiś zwykłych spraw codziennych a w trakcie rozmowy w miarę jak się zmieniały tematy rozmowa jakoś tak sama kierowała się na temat tego co siedzi w głowie mojej siostry.
Ona zaczynała mi opowiadać co czuje, czego sie boi, jakie są jej marzenia, itd...
A ja po prostu siedziałam i jej słuchałam, czasami doradzałam, po prostu byłam z nią i ona wiedziała ze zawsze może na mnie liczyć i ze nie jest sama z tym wszystkim.
Mam nadzieję że uda Ci się pomóc swojej siostrze.
Ale najważniejsze jest to żeby ona sama zechciała sobie pomóc bo inaczej do niczego jej nie zmusisz.
Piszesz że u Twojej siostry choroba trwa już 8 lat!
To naprawdę długo!
U mojej siostry to trwało dużo krócej (nie pamiętam dokładnie ile ale myśle że nie dłużej niż 2 lata).
Poza tym moja siostra nie była w aż tak złym stanie, był okres że jej organizm odrzucał jedzenie ale to trwało krótko i lekarzom udało się ją szybko z tego wyciągnąć.
-
Aniu J!!
A Ty dlaczego milczysz? :roll:
Odezwij sie i opowiedz jak Tobie idzie 8)
-
Właśnie przeczytalam wasze wypowiedzi. Ja też obżeram się i codziennie obiecuję sobie, że to ostatni dzień, że od jutra dieta. Mam 173 cm wzrostu i ważę 66 kg. Chcę ważyć 60 kg. Mam grube kości i te 60 kg będzie w sam raz. Obżeram się od kiedy mój mąż zaczął pracować w terenie. Nie ma go w domu, rzadko przyjeżdża, a ja zajadam smutki. Najgorsze są wieczory, to wtedy jem bez opamiętania aż boli mnie żołądek i robi mi się niedobrze a ja nadal jem. Dużo ćwiczę. Mam rower stacjonarny, jeżdżę godzinę codziennie. Poza tym mam przyrząd do ćwiczeń mięśni brzucha, ćwiczę 25 minut dziennie. Steper 45-60 minut na przemian z rowerem. Ciężarki 2 kg na mięśnie rąk i sztanga. Miałam ładną wysportowaną sylwetkę, ale teraz przytyłam.Chcę przestać obżerać się ale nie mogę.Sprobuję od jutra.Mam nadzieję, że tym razem wytrwam.
-
słonko nie wiem jak ci pomoc , tez chcialabym posc na operacje zaladka , orientuje sie ktos ile to kosztuje , i czy trzeba byc pelnoletnim aby ja przejsc ??
Wierze w ciebie , wszyscy wierzymy ... :* buziaki...
-
Cześć!
Aniu podaję ci adres poradni gdzie się leczy bulimię.Oto on:
Centrum Psychoprofilaktyki i Terapii
Psychomedica
ul.Nabielaka6/2
(róg belwederskiej)
00-743Warszawa
tel.(22)840-64-75 lub 840-64-76
fax.(22)840-64-77
e-mail:psychomedica@psychomedica.pl
Pozdrawiam.Ania
-
moja przygode z bulimia zaczelam w wieku okolo 15 lat.......trwalo to prawie do dzis z pol roczna przerwa (zostalam wegetarianka i jakos wtedy bylo dobrze) to straszna choroba.wykonczyla mnie wewnetrznie - teraz mam 20 lat...klopoty z zoldkiem przy zjedzeniu czegos czego mi nei wolno (np. gazowane, piwo, orzeszki, kapusta, potrawy maczne....po porstu potrawy ciezkostrawne) bez ziolek ..nie bede sie normlanie wyprozniac (jak to ladnie brzmi) bo nadmiar srodkow przeczyszczajacyh uszkodzil prace jelit...teraz sie lecze..na wlasna reke.......wychodzi.....ale bledey przeszlosci zostana...nei wiem czy kiedys bede mogla normalnie jesc wszystko.nie cierpiec z bolu brzucha przy kazdym wiekszym posilku.....mecze sie - mam na przmian zaparcia i biegunki - hehe...to smieszne by nie mozc normalnie funckojonwac - ale to moja wina - dlatego ostrzegam wszystkei dziewnczyn TO JEST POWANZA CHOROBA - pomijiam depresje...czucie sie jka ,,gowno" i inne takie - to juz wliczone w koszta tej choroby....nie potrafie zaakceptowac siebie - napaw mnie strach przed jedzeniem...bo kocham jesc ale wiem ze trace kontrole.....wiec codzin walcze.ale kazdy dzien bez ,,wizyty w toalecie" jest dal mnei nagroda - jesli dopiero zaczelyscie ,,zabawe w bulimie" lub (neistety sa takie dziewczyny) koric was by zaczac bo fajnie zjesc a potem szybko zwrocic - PRZECZYTAJCIE POSTA --- I POMSYLCIE O TYM JAKIE TO UCZUCIE MIEC 20 LAT I BYC WRAKIEM CZLOWIEKA!!!!!