-
No i znów zaczynam :)
Dzień dobry miłym paniom i równie miłym, choć zapewne nie tak licznym panom. Byłam tu już kiedyś, ale albo mój profil już nie istnieje, albo z moją pamięcią coś nie tak, bo nie mogę się zalogować. Toteż założyłam nowy. I już.
Kiedy zaczynałam, ważyłam grubo ponad 70 kg. Zrzuciłam 15. A potem los pchnął mnie na obczyznę i... Cóż, nie tak łatwo utrzymać linię, kiedy nie ma się zbyt wiele czasu na przygotowywanie posiłków czy ruch. Wpadłam w zupełnie inne życie, w zupełnie inną rutynę i moje nawyki z Polski (rower, siłownię, basen i to wszystko) diabli wzięli. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Kiedy zorientowałam się w "ogromie" tych efektów, postanowiłam (miast biadolić, narzekać i użalać się nad sobą) wziąć się do roboty. I oto jestem. Zapisałam się już na siłownię (bogowie! jak ja mogłam bez tego żyć?), staram się jeść zdrowiej, jak najczęściej przygotowywać posiłki w domu, a w pracy nie chwytać byle czego celem zapchania żołądka, ale wybierać rozsądnie. A że jak zmiany, to zmiany, postanowiłam też rzucić palenie. Ot tak, przy okazji. I żeby nie dostawać zadyszki na bieżni :)
Jeszcze raz witam i pozdrawiam was wszystkich!
Małgorzatka (aka Damrade)
-
witaj spowrotem ;)
to wspaniale ze ruch mobilizuje cie do rzucenia palenia!!
brawo!!!
3mam za ciebie kciuki
postaram sie Ciebie tu odwiedzac :*
-
No super, grunt to podejscie :wink: ! Zazdroszcze tego, ze chodzisz na siłownię, ja nie mogę, gdyż warunki "techniczne" na to nie pozwalają.. Eh, no ale nic tam, jak nie siłownia to co innego ;-P
-
3mam kciuki za Ciebie! I gratuluję silnej woli!
-
Cześć Maggieuk!
Trzymam kciuki abyś schudła! No i rzuciła palenie też.
Ambitny plan masz, ale wierzę, że Ci się uda :wink:
Powodzenia
-
Witam z powrotem, profil chyba z czasem wygasa dlatego nie mogłaś się zalogowac, tez miałam ten problem po roku nieobecności, mam nadzieję ze uda ci się odzyskać dobre nawyki jedzeniowe i ćwiczeniowe :wink: 8) Życze sukcesów :D
-
Musi się udać, inaczej być nie może :)
Właśnie wróciłam z siłowni. Nie mogę się nadziwić, ile frajdy może dawać bieżnia :) Odkryłam, że można biegać nie tylko po płaskiej powierzchni, ale i po górkach. Super! Koszulkę musiałam prawie wyżymać, taka była mokra :D
Jutro o 11 aerobik, potem o 3 sesja z osobistym trenerem. Cholercia, myślałam, że osobistych trenerów mają tylko gwiazdy szołbiznesu, a tu proszę, ja, zwykły szaraczek... Cel? Opracowanie jak najskuteczniejszej strategii gubienia tu i ówdziem kształtowania w pewnych miejscach itd. Zapowiada się niekiepsko :D
-
No i kolejny dzień z główki. I tylko z jednym grzeszkiem: cieniutkim szwedzkim imbirowym ciasteczkiem. Iii tam, skoro ciasteczko takie cienkie, to ja się grubsza od niego nie zrobię ;)
I nawet z pracy wyszłam o czasie (sukces! Zawsze jakoś tak wychodzi, że akurat wtedy, kiedy się zbieram, telefon zaczyna dzwonić, względnie przychodzi jakiś arcypilny e-mail, który nie może czekać), więc na siłownię czasu miałam więcej. W piątek ważenie. Zobaczymy, czy coś ubyło... Nawet jeśli nie, to i tak mnie to nie powstrzyma! Zwłaszcza, że już czuję się lepiej. Czyżby przez aktywność fizyczną, której tak mi brakowało? :)
-
no to ekstra :) 3mam kciuki zeby w piatek na wadze bylo mniej :)
a aktywnosc fizyczna no to jest dopiero cos :)
-
Czesc!
Czytajac Twoj wpis mialam wrazenie ze ktos napisala za mnie :!: Mam taka sama sytuacje rowniez wyjechalam za granice gdzie trudno mi bylo otrzymac nawyki zdrowego zywienia :oops: . We wrzesniu wrocilam i rowniez okazalo sie ze jakims cudem moje konto zostalo usuniete :shock: (chociaz bylam stalym bywalcem). Juz udalo mi sie schudnac z 65 do 58 i widac znaczna poprawe nadal duzo cwicze i chce dojsc do 52. Rzucam rowniez palenie co zapewne przyczynilo sie do mojego zastoju w wadze narazie dobrze mi idzie. Trzymam za Ciebie kciuki mam nadzieje ze ja rowniez nie zbacze z drogi :wink:
-
I jak walentynki? U mnie kurczak w mleku kokosowym, ryż i trochę wina. A przedtem - siłownia :D Co jak co, ale poddawać się nie zamierzam. Ale przyjemność jakąś z życia też mieć trzeba :)
-
Witaj Maggieuk?
Jak tam dietkowanie w TłustyCzwartek?
Pozdrowienia :D
-
Ha! Odkryłam, że w pracy spalam średnio 1400 kcal dziennie. Ech, kocham moją pracę! Tylko w rzucaniu palenia przeszkadza trochę, bo w biurze jesteśmy trzy palące... Ale i tak udało mi się ograniczyć do 5-6 dziennie :D
Tak na marginesie: dzisiaj tłusty czwartek? To dobrze, mam usprawiedliwienie dla tej kostki czekolady, która dziwnym trafem wylądowała w mojej gębusi ;) Pączków tu w Anglii nie robią, może i dobrze, pokus mniej :D