mój biedny Połówek od 4 godzin stoi w Krakowie w korku :cry: aż mi go szkoda no... :( będzie u mnie po północy pewnie, a wyjechał po 13... biedaczysko... musze mu te męki jakoś wynagrodzić :roll: :wink:
Wersja do druku
mój biedny Połówek od 4 godzin stoi w Krakowie w korku :cry: aż mi go szkoda no... :( będzie u mnie po północy pewnie, a wyjechał po 13... biedaczysko... musze mu te męki jakoś wynagrodzić :roll: :wink:
tęsknił ktoś?? chyba nie ;)
tak czy inaczej przyszłam się wyspowiadać, że na czas weekendu i gotowania z Połówkiem nawet nie liczyłam kalorii :P ale od dzisiaj grzecznie będę to robić znowu, bo zaczynam zauważać pierwsze efekty na moim trochę bardziej płaskim brzuszku ;)
nieliczenie kcal mi sie baaardzo rzadko zdarza :?
Hej bzusiaczku :) waga na pewno spadnie :) poczekaj jeszcze troszke i zamykaj kuchnię na klucz gdy przyjeżdża Twój Połowinek ;) mój chłopak też nie pozwala mi się odchudzać, bo jak twierdzi nie mam z czego... ale co tam oni wiedzą ;) my zawsze znajdziemy jakieś wałeczki tłuszczyku ;) najważniejsze by nie przesadzić z dietą :) pozdrawiam cieplutko :)
dzięki dziewczyny :)
dzisiaj walki ciąg dalszy :)
śniadanie:
kalafiorowa 250 ml
II śniadanie:
kanapka na uczelnię: 2 kromki razowego, 2 plasterki polędwicy z indyka, plasterek sea żółtego Hohland light, ketchup
obiad: gulasz wołowy z groszkiem, trochę kalofiora w sosie serowym i pół kromki grahamka :oops: wiem, wiem... ale zostało troszkę tego z wczorajszej uczty i szkoda mi było wyrzucać ;)
podwieczorek: baton Corny
kolacja: albo jabłko, albo jogurt
ufff.. grunt to się nie poddawać, co nie?
bzusiaczeku mi waga też stoi w miejscu już od dłuższego czasu :( Na pewno bym się tym bardzo przejmowała, gdyby nie fakt, że spodnie mogę zdjąć już bez rozpinania :P
oj.. oj.. grzesze ostatnio coraz więcej :oops: :oops: :oops:
ale jest też pozytywna wiadomość :D w końcu spadł mi pierwszy kilogtam!! :D :D :D
No to gratulacje!! U mnie nie caly kg ale i tak sie ciesze. Milego wieczorku :*
dzięki :) jakby teraz po tylu dniach waga dalej stała w miejscu, chyba bym się załamała :P
dzisiaj zjadłam mega duże śniadanko, takie rodzinne, więc nie mogłam wybrzydzać :P
była bułeczka, masełko :oops: (nie mogłam się powstrzymać..), serek biały ze śmietaną, serek żółty, polędwica sopocka, ogóreczki... mniam :twisted: warto było :P
przez to obiadek zrobiłam już sobie skromniejszy: ziemniaczki z kalafiorem :)
trzymajcie kciuki proszę, bo czuję że zbliża się do mnie kryzys (zwłaszcza że przed okresem jestem..)
bzusiaczku jak mozwe to dodaj link do twojego watku w podpisie bo nie moglam ciebie znalezc. Milego wieczorku. :)