Kochani,
Właśnie się zarejestrowałam. Od zawsze mam kłopoty z wagą, mam 152 cm wzrostu, a bywało, że ważylam 74 kg! :oops: To było wprawdzie parę lat temu, potem osiągnęłam spektakularny sukces, bo schudłam 16 kilo, z 66 kg do 50 kg i już wyglądałam naprawdę nieźle. :) Tak silnej motywacji nie miałam nigdy przedtem, a co to było? Hmm, po prostu się zakochałam. :) Moich miłosnych perypetii opisywać nie będę, w każdym razie ten ktoś zniknął z mojego życia, a mnie się wszystkiego odechciało i teraz po 3 latach znów ważę 64 kg. :( Prób odchudzania było już mnóstwo, wytrzymywałam ledwie kilka dni. Teraz naprawdę chcę dać radę, chcę na wiosnę założyć krótką spódniczkę. ;) Tylko że cholernie mi ciężko.
Poprzednio, gdy schudłam, zrobiłam to jakby mimochodem. Żadnych drastycznych diet, raczej ograniczenie ilości posiłków, pozwalałam sobie nawet na jedną czekoladkę od czasu do czasu, no i ćwiczenia. Codziennie 30-40 min. ćwiczeń, a głównie skakałam na skakance. Efekty może nie natychmiastowe, ale za to zadowalające. Średni spadek wagi 2 kg na miesiąc. Będę się dalej starać, ale nie mam już w sobie tej siły co wtedy, bo nie mam tamtej motywacji. Dlatego chciałabym dodatkowo chodzić na jakieś zajęcia fitness, tyle że się wstydzę. Może jest ktoś z Warszawy (tylko taki prawdziwy grubasek, a nie ktoś, kto przy wzroście np. 170 waży 60 kg i narzeka ;)), kto ma ten sam problem i mogłybyśmy wspierać się nawzajem, motywować i wyciągać za uszy jedna drugą, a przede wszystkim stawić czoło wstydowi na siłowni lub w klubie fitness? :)
Diana