Kochani,
Właśnie się zarejestrowałam. Od zawsze mam kłopoty z wagą, mam 152 cm wzrostu, a bywało, że ważylam 74 kg! To było wprawdzie parę lat temu, potem osiągnęłam spektakularny sukces, bo schudłam 16 kilo, z 66 kg do 50 kg i już wyglądałam naprawdę nieźle. Tak silnej motywacji nie miałam nigdy przedtem, a co to było? Hmm, po prostu się zakochałam. Moich miłosnych perypetii opisywać nie będę, w każdym razie ten ktoś zniknął z mojego życia, a mnie się wszystkiego odechciało i teraz po 3 latach znów ważę 64 kg. Prób odchudzania było już mnóstwo, wytrzymywałam ledwie kilka dni. Teraz naprawdę chcę dać radę, chcę na wiosnę założyć krótką spódniczkę. Tylko że cholernie mi ciężko.
Poprzednio, gdy schudłam, zrobiłam to jakby mimochodem. Żadnych drastycznych diet, raczej ograniczenie ilości posiłków, pozwalałam sobie nawet na jedną czekoladkę od czasu do czasu, no i ćwiczenia. Codziennie 30-40 min. ćwiczeń, a głównie skakałam na skakance. Efekty może nie natychmiastowe, ale za to zadowalające. Średni spadek wagi 2 kg na miesiąc. Będę się dalej starać, ale nie mam już w sobie tej siły co wtedy, bo nie mam tamtej motywacji. Dlatego chciałabym dodatkowo chodzić na jakieś zajęcia fitness, tyle że się wstydzę. Może jest ktoś z Warszawy (tylko taki prawdziwy grubasek, a nie ktoś, kto przy wzroście np. 170 waży 60 kg i narzeka ), kto ma ten sam problem i mogłybyśmy wspierać się nawzajem, motywować i wyciągać za uszy jedna drugą, a przede wszystkim stawić czoło wstydowi na siłowni lub w klubie fitness?
Diana
Zakładki