-
Powrót do normalności!
Witajcie!!!
jestem tu zupełnie nowa, choć od lat wchodziłam na dieta.pl
Miałam wtedy 53kg i manię na punkcie jedzenia. Coś sie jednak zmienilo, w ciagu 6 miesiecy przytyłam do 63kg a potem zaszłam w ciążę. Pod koniec ciąży miałam 84kg! A w ciagu miesiącu po niej zleciałam do 67 kg i tk już zostało.
Ucierpiała moja psychika, samoocena (nie mogę na siebie patrzeć), skóra (muszę tłumaczyc?:( ) i niestety cierpią też relacje z moim mężem.
CZAS TO ZMIENIĆ.
Od wczoraj rozpoczęłam dietę. od roku jadłam w mcdonaldach, mnóstwo słodkiego,gotowe jedzenie, ogrom białego pieczywa. Wczoraj na talerzu wylądowało w sumie: ryż z papryką i połową gotowanej piersi z kurczaka, 4 chlebki ryżowe z serkiem topionym, z 3 szklanki soku pomidorowego (100%) oraz na kolację trzy kromki tego małego pieczywa fitness schoultstada (yyy nie wiem jak się pisze) z chudą szynką.
Nie wiem ile to kcal, ale dla mnie to już sukces!!
Mam 169cm, 67kg, talia 83cm, biodra 100, biust też ok.100.
Chcę wrócic do dawnego rozmiaru, nie wstydzić się siebie przed mężem i czuć wreszcie lepiej. Zwariuję jeśli to się nie zmieni.
-
dasz radę:)
wiara we własne możliwości+ konsekwencja+ dużo ruchu= sukces:)
trzymam kciuki za Ciebie :)
-
hej!
świetnie,ze podjęłaś decyzję o odchudzaniu :) myślę, ze powinnaś jednak liczyć kalorie, bo czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy jak coś moze być kaloryczne. polecam dietę 1200 kcal. i do tego rezygnacja z białego pieczywa, białego ryzu i makaronów (chyba, zę z pełnego ziarna, ..ale w małej ilosci). ja tez jem ten chlebek fitness, o którym pisałas :)
co do serków topionych, to są fajne trójkąciki w wersji light (45 kcal na sztukę).
jedz dużo białka (zwłaszcza na kolację) nie łącz węglowodanów z tłuszczami, unikaj słodyczy (ale czasem zrób sobie przyjemnośc, zeby nie zwariować), całkowicie wyeliminuj fast foody, jedz mnóstwo kolorowych warzyw (im więcej barwnika, tym więcej przeciwutleniaczy) i uwazaj z owocami, które mają dużo cukru (góra 2 porcje dziennie). i dobrze tez jest nie jeść po 18-19, bo wtedy już zwalnia przemiana materii, nawet jezeli idziesz spać o 24.
no to tyle mojego mądrzenia się ;)
pozdrawiam! i powodzenia! :)
-
trzykolory :) z tymi makaronami i białym ryżem to mnie przeraziłaś bo własnie mam ochotę zronbić sobie to co wczoraj (czyli z biały ryżem) a jutro sałatkę z makaronem i tuńczykiem yyyy :cry:
Ojjjj będzie bardzo ciężko czuję, ale kurde no warto warto.
Mimo to chyba zjem sobie ten ryż bo w porównaniu do tego co jadłam to bomba zdrowiam :P
Dla przykładu moje menu wyglądało nastepująco:
śniadanie, 4 duże kromki zwykłego chleba z zółtym serem,szynką albo konfiturą, potem jakis deserek czekoladowy, może ciacho (jak było więcej to i kilka ciastek), obiad- makaron z sosem śmietanowym,serowym, frytki, mcdonald,kfc, ojj różnie było,ale zawsze tłusto.Później znów slodkie, na kolację różnie- slodkie, znow 4-5 kromek chleba, chipsy, ciastka do filmu..
Zjadałam z 3-4tys. kalorii dziennie (o ile nie więcej).
Muszę powoli zaczynać bo dopadnie mnie kryzys. Mój mąż na takiej "diecie" o które pisalam przytył z 78kg do 110kg ( 20kg w ciągu ostatniego roku). Więc może za moim przykładem także weźmie się za siebie.
Słyszałam jednak, że makaron bez sosów nie jest niezdrowy i tuczący. Jejku ja bez makaronu nie wytrzymam normalnie :)
-
makaron ok, ale jedz ten pełnoziarnisty. ma zbawienny dla naszych jelit błonnik. no i do niego lekkie sosy na bazie oliwy. ja na przykład ugotowałam wczoraj mojemu T. takie zdrowe spaghetti. uzyłam pełnoziarnistego makaronu. na patelni, na łyżce oliwy z oliwek podsmażyłam pół czerwonej papryki i 150 g pieczarek. dodałam do tego łyżeczkę koncentratu pomidorowego, szczyptę cukru(dla złagodzenia kwaskowatosci przecieru), soli, przyprawę do warzyw z serii fit i mnóstwo bazylii. wyszło pysznie :) i zdrowo.
a ryz owszem, tylko brązowy. bo biały, jako,ze usunięto z niego otręby jest mało zdrowy.
-
A ja powiem tak...W porównaniu do mnie jesteś maluśkim grubaskiem i marzę sobie ,żeby moja waga wyglądłA KIEDYś PODOBNIE do Twojej , albo nawet ,żeby była większa...ech...takie pobożne życzenia...
Wiem jedno, bo odchudzałam się juz nie raz z efektem bardzo szybkim, aczkolwiek króciutkim...Nie ma co rezygnować ze wszystkiego, bo na dłuższą metę to po prostu nie wypali...Nie można założyć,że schudnie się do wymarzonej wagi, a potem zacznie się jesć ulubione potrawy, bo wtedy znów waga wzrośnie...
Jak ja to mówię WYWALAMY GRUBASA Z GLOWY, A NIE Z ZOłADKA :wink:
W skrócie chodzi o to, ze rezygnacja z ulubionych dan skończy sie powrotem do dawnego stylu życia...nie cierpię brązowego ryżu i pełnoziarnistych makaronów...wiem ,ze sa zdrowsze, ale ich nie lubię wiec nie jem(wiem ,ze powinnam , ale jakos nie mogę)
Schudłam już sporo, a jem to co zwykle...no może z wyjątkiem białego pieczywa.
Ograniczyłam tłuszcze...olej zastąpiłam oliwą kupiłam sobie patelnię z tefala...i tak sie jakoś kręci :wink:
No i aerobik...w domu z płyty, ale ćwiczę...warto!
Pozdrowienia zostawiam i powodzenia życzę!
-
Romka...
dzięki za rady.
Właśnie głównym moim celem jest zmiana stylu życia, nastawienia, a przy tym oczywiście zlecenie z wagi.
Nie chcę efektu jojo. Zawsze powtarzam,że śmierć czai się w jelitach. Chcę być zdrowa, pełna energii i świadoma tego,co wrzucam do swojego organizmu :)
Trzymam za Ciebie Romeczko kciuki!!!
ps.
:) posłuchałam, i ryżu nie zjadłam.Poprostu do kurczaczka dorzuciłam wiecej warzyw i ejstem objedzona i szczęśliwa!
-
super! jestem z Ciebie dumna. oby tak dalej :D
-
a ja jem i makaron i ryż. kaszę uwielbiam:)
z tym, ze ograniczam.
jak już sobie robię kaszę to gryczaną. do tego robię sobie sałatkę z jogurtu naturalnego , pomidorów i ogórków.
do kaszy nie dodaję żadnego sosu. jak jem ryż to do niego mam np. ogórki konserwowe lub kapustę w occie (taką sałatkę) lub buraki w occie. czasem dodaję gotowaną pierś z kurczaka:)
makarony jem tylko w zupach (choć te jem może ze dwa razy na tydzień. czasem na dwa tygodnie) raz na miesiąc spagetti.
-
oj ja rowniez jem i makaron i kasze i ryż
najbardziej lubie makaron wiec jak juz jem to ten z pelnego ziarna lub razowy
ryż jadam z malą iloscią posłodzonego slodzikiem mleka i wychodzi taka fajna zupka
a kasze jem i gryczaną i jęczmienną i jem same z warzywami, mozna tez dodac troche masełka
pycha ;]
-
Nigdy w życiu nie myślałam,że zrobienie zdrowego i dietetycznego posilku jest tak proste, i smaczne. I nie myślałam,że głupie warzywa z gotowanym mięskiem mogą nasycić na kilka dobrych godzin. Normalnie po moim wcześniejszym "jedzeniu" po godzinie byłam znowu głodna.
Jejciu, modlę się by mnie kryzys nie dopadł, słodkie nie skusiło albo nerwy nioe zmusiły do jedzenia ponad plan.
Muszę sobie pozapisywać "przepisy" i trzymać w centralnym miejscu w kuchni.
;)
-
Śniadanko trzeciego dnia diety zaliczone.
:))))))) Czuję się coraz lepiej i naprawde wierzę,że tym razem się uda.
Pierwsze ważenie 9 maja :)
-
ja się wazę w srodę rano, bo wyjezdzam na tydzień i będę musiała skontrolować, czy sobie nie odpuściłam ;)
-
witaj:))
tak jak dziewcyznki pisza tu najwazniejsza jest zmiana stylu zycia,jedzenia...
no i fakt faktem ze z tego co piszesz zywilas sie tak ze kilogramki same przychodzily ale widze ze nie tylko Tobie a Mezusiowi tez...:p
ale dasz rade ....
i uwazam ze nie ma nic zlego w zjedzeniu czasem makaronu nawet bialego czy ryzu...ale ebz sosów.... dieta to nie ma byc rezygbnacja z wszystkiego ale nauka zdrowego jedzenia... musisz sobie urozmaicac jedzonko bo jak bedziesz jadla ciagle to samo to gwarantuje ze beda napady....:)
ja jem o polowe mniej na maulich talerzach, ok 1200 kcal ale czasem pozwole sobie na loda czy na cos ...bo wiemz e jak zjem czasem to nie rzuce sie ze zdwojona sila na cos gorszego:)
takze trzymam kciuki!!!!!!!!!
-
asq25 łe..widze, że pięknie schudlaś., Pozazdrościć wytwałości!
trzykoloryno to trzymam kciuki. Achhh już nie mogę się doczekać gdy wejdę na wagę i zobaczę chociaż kg mniej. Normalnie...ach ach ach :D :oops: :lol:
Idę zrobić obiad- dietetyczny oczywiście :P
-
Widzisz Lidianko ja też kiedy zaczęła, przygotowywac cos dietetycznego, byłam zdziwiona ze to syci...no i że takie mniamuśne jest :lol:
W życiu na przykład nie pomyślałabym ,że rozsmakuje sie w rybce bez panierki pieczonej bez tłuszczu, a teraz innej nie tykam :wink:
Uda ci się na pewno...dziewczyny tu dają niezłą szkołę.
Aśka(Asq25) Cie będzie częstowac pychotkami wirtualnie , wiec z głodu nie zginiesz :lol:
Ale serio nie ograniczaj do zera ulubionych potraw , bo w koncu same na Ciebie napadna...nawet nie bedziesz wiedziała iedy i jak podstępnie to zrobią :wink:
Pozdrowionka
-
hahaha widze ze Romeczka mi tu reklame robi:P:P bo ja lubie kusic:P:P
kochana ale te kilogramki od razu nie spadly wiec wytrwałosci i zobacyzsz jak Tobie beda spadały szybciutko:)
http://dairydome.com/images/ice.jpg
-
No mnie asq kochana lodami truskawkowymi nie skusisz bo nie lubię :D Jupi!! tyyyle kalorii mniej dzięki temu haha :D
A dzień zakończony sukcesem.
Jutro zrobię sobie dobrze (hihi) i zjem sałatkę z makaronem - a co! ale pewnie kolacje sobie odpuszczę wtedy :roll:
tak więc melduję- JUTRO CZWARTY DZIEŃ bez słodkości, fast foodow, bialego chleba, napadu, głodu i niezadowolenia.
:wink:
-
oooo nie lubisz nolow hihih no to fajnie masz bo ja jstem zarłok lodowy:P:P
milego dnia:)
http://www.turkishcookbook.com/images/MuzluSut.jpg
-
Ja też lody uwielbiam...(to taka mała podpowiedz dla Aski :wink: )
Najbardziej na szczescie te wodne i sorbetowe, czyli mniejkaloryczne...niestety w mojej dziurze nie mozna ich kupić zbyt czesto
Powodzenia Lidianko! Z nami jesteś skazana na sukces!
-
UWIELBIAM LODY!!!! :) Ale właśnie najbardziej sorbetowe,albo takie od Grycana- piernikowe,truflowe, mniam mniaj ;) truskawkowych tylko nie lubię.
A dziś sniadanko fit- troszke kerfiru z musli .hehehe
Na obiad będzie sałatka z tuńczykiem i zakazanym makaronem ;) a co, później moze sie zmusze do poćwiczenia. :D
-
Hej Lidianko!!!
Za mną.. dziesiątki a może setki diet - było już wszystko - kopenhaska (fakt - ładnie na niej kiedyś schudłam), kilka razy próbowałam koktajkowe Multaben, niskowęglowodanowe i bezwęglowodanowe, kiedyś juz nawet ładnie mi szło na tysiączku ale.. no właśnie.. to "ale".
Mój mąż nie marzy chyba o niczym innym tylko o tym, żebym wróciła do 59 kg (teraz mam 65-67).
Potrafie trzymac dietkę kilka dni, a później po prostu pożeram wszystko, co jest w moim pobliżu.. nawet w tej chwili - kolejna dietke rozpoczęlam 2 maja a dzisiaj kolega ma imieniny w pracy i "to wszystko" lezy przede mna.. kusi i czeka az to zjem...
..nie wiem, czy uda mi się tego nie tknąc.. juz rozwijałam papierek...
.ech..
pozd5rawiam Cię bardzo serdecznie, będę tu do Ciebie zaglądać, mam nadzieję, że jutro rano napiszę, że dzis mi sie udało :)
-
też uwielbiam lody. dziś wzięłam 'liza' ciasteczkowych (dziwny smak) od chłopaka i na razie mi wystarczyło. :) kiedyś szalałam za sorbetowymi, teraz niestety najbardziej lubię te w kulkach, na dodatek orzechowe, zabajone i tym podobne :/
-
Indianiec29- kurcze, a może nam się tylko wydaje???
Mój pierwszy cel to także 59kg (byle zejść poniżej 60kg). Trzymam kciuki za Ciebie!!!!
Moja głupia może rada- najedz się przed imieninami. Jakaś sałatka, czy cuś i może ni e będzie tak kusić. Albo pomyśl, jaka okażesz się silna gdy to przetrzymasz. Wtedy już nic nie będzie straszne!! Wszystko przezwyciężysz!!!
-
Rada nie głupia wcale...ale i tak musi byc silna wola...no chyba ze je się z glodu...
Ja na przykład nigdy nie jestem głodna :lol: jem bo lubię, wiec dla mnie ten sposób odpada...pozarłabym i tak to co pyszne :wink:
Pozdrowionka
-
nie glupia rada a bardzooooo madra!! tez gdzies czytalam ze na imrpezy nie powinno sie isc glodnym :P bo wtedy sie rzucamyu na jedzonko...
aaaa to co do lodów to ze smakiem nie spasowalam hihih:P
-
Ja już właściwie nie pamiętam jak smakuje porządna porcja lodów ( bo jak wygląda to wiem doskonale). Majówka - lody idą w ruch!!
A ja po prostu nie mogę lodów jeśc!!
Mam wrażliwe gardło i każda próba kończy się chorobą...
Ja czytałam, że przed imprezką trzeba zjeśc gotowane jajko, to wtedy się nie będzie głodnym...
:wink:
Mnie tam zbytnio na słodkie nie ciągnie po gotowanym jajku...
-
ZALICZONY DZIEN 4!!
:D :shock: :shock: :D
Nie wiem jak :D to robie, ale po zliczeniu kalorii w dzienniku, od 4 dni jem nie więcej niż 750kcal... i absolutnie nie jestem głodna ani sie nie głodzę. jem sniadanie, obiad taki duzy, ze na kolacje czesto nie mam ochoty.
Duży, ale dietetyczny :))
achhhh jest super. moge tak jeść do konca życia.
I mam MNÓSTWO energii.
Wczoraj mężuś kupił mi (nam) Slim Cofee, hmm ciekawe.
A poza tym zakupiłam sobie polecany tu Eveline 3D- jeden na rozstępy a drugi do biustu. No musi pomoc ;D
Śniadanko zaliczone- musli z kefirkiem i kawucha slim.
BUZIAKI!!!!!!!!! WYTRWAŁOŚCI GRUBASKI!!
-
oj! nieładnie :evil:
przywołuję Cię, kochana, do porządku.
musisz jesc więcej, bo organizm przejdzie w tryb oszczędnościowy, nic nie schudniesz, zeżre Ci mięśnie i zdrówko Ci się posypie.
dobijaj do 1000 i zapewnij swojemu organizmowi odpowiednią ilość bialka i tluszczów. pewnie jesz w większości warzywa i odtłuszczone produkty. wszystko ok, ale trochę tego tłuszczu trzeba przyjąć, bo hormony Ci zwariują i możesz stracić okres! (poparte własnym doswiadczeniem).
skoro nie jesteś głodna, to nie jedz więcej objetościowo, tylko nieco bardziej kalorycznie. no wszystko jest rozwiązanie.
pozdrawiam :)
-
Generalnie moje zasady są takie:
pieczywo ciemne,lub chrupke (ryżowe,wasa itd)
nie słodzę herbaty i kawy (pijam głównie zieloną herbatkę)
nie jem słodkości, ziemniakow, fastów.
Zjadam mnostwo warzyw (w rożnej postaci), rybkę, drób gotowany, serek wiejski , piję kefir i nawet ne zwracam uwagi czy są odtłuszczone. hmm nie wiem gdzie mam te 300kcal wrzucić hmmm.... może jakiś podwieczorek zarzucę - kanapki z ciemnym pieczywem czy cuś :)
A z tym okresem jestem troche ponad 4 miesiące po porodzie i jeszcze nie miałam "przyjemności" go zaznać. :)) Ale wiem ze nie mogę przesadzac- organizm tez musi dojsć do siebie.
Dzięki trzykolory, troche "podreperuje" jadłospis.
-
:shock: jejku, jeżeli jesteś 4 miesiace po porodzie to tym bardziej musisz na siebie uważać. gdzieś ostatnio czytałam, ze przez pół roku po nie powinno się odchudzac, bo mimo przybrania na wadze organizm i tak powinien się zregenerować i złapać pociążowy rytm.
skoro jednak już jesteś na diecie no to ten 1000 to totalne minimum. jeżeli ćwiczysz, to 1200. a jeżeli karmisz piersią, to to chyba w ogóle nie jest na razie dobry pomysł :?(w takim przypadku chyba trzeba skonsultować się z lekarzem)
mam nadzieję, ze sobie nie zaszkodzisz.
pozdrawiam cieplutko.
-
-
trzykolory- rozumiem i wiem doskonale (już nie karmię).
Ale problem jest w czymś innym- lepsza jest zdrowa , nawet niskokaloryczna dieta od takiego jedzenia kt óre w siebie wrzucałam. Ciągle senna, obolała, wypadające włosy.. a teraz czuję się jak nowo narodzona.
Nie świruję, naprawdę podchodzę do tej diety bardzo spokojnie i z rozsądkiem.
W sensie porodowym doszłam do siebie już dawno i generalnie wszystko ok :) To chyyba sprawa indywidualna. Wiem jedno- lepiej zdrowo i mniej niż ogrom a za to strasznie tłusto.
Chcę by chudniecie było tylko "dodatkowym efektem" powrotu do zdrowia,formy, radości i zmiany trybu życia.
-
spoko. nie chciałam się wymadrzać, tylko po prostu się przestraszyłam. różne babki po forum chodzą. niektóre dosc nieuświadomione :)
ale, jak widzę, mój alarm był przedwczesny.
zatem dietkuj ładnie :)
buziaki :)
-
Oj wiem że jest wiele nieuświadomionych i po porodzie głodówy zarzucają. Albo jeszcze lepiej "mam 43 kg, chcę schudnąć 3kg" :x
Na szczęscie ja jestem uświadomiona ;)))) dzięki za troske. ide obiad zrobic :)))))
-
Zważyłam się dzisiaj, 1kg mniej. Hmm...
-
Dziś też się zważyłam :D
2kg mniej. tzn 65kg. To dla mnie waga graniczna- po porodzie już tyle ważyłam ale niżej jeszcze nie. uffff no to kolejny tydzien zmagan.
-
No to gratuluję, ale przez jeden dziń kilo??? hmmm...żeby nie za ostro Lidianko.
Apropo wagi granicznej, to ja własnie tez to przechodze...tyle juz wazyłam ,ale nizej nie chciało spasc...no coz pozyjemy zobaczymy.
Pozdrowionka.
-
Eee Romciu, kwestia chyba "okoliczności ważenia";)
Czyli przez tydzien zleciałam 1.5-2kg.
Jakbym przez drugi zleciała tez tyle to byłoby super, ale generalnie musze te czarną linię przejść i zobaczę wagę, ktorej od 15 miesięcy nie widziałam.:)
-
dolina. Jakaś taka beznadzieja mnie chwyciła, że z motyką na słońce się wybieram.
A w dodatku jakaś baba przed oknami mojego męża nago paraduje w ogrodzie i opala swoje chude ciałko. :cry:
W domu nie ma,to niech sie napatrzy :(