To jest bicz na mojego lenia.
No tak. Dawno już mnie tu nie było. Były wakacje, częste wizyty na forum, ćwiczenia - udało się. Czułam się super i myślałam - głupia, że juz tak zostanie. Ale niestety. Pozwalałam sobie w miarę upływu czasu na coraz więcej, a teraz wracam ze zwieszoną główką.
Jak zajrzałam dzisiaj na sukcesy - aż trudno uwierzyć! Ile tam kilogramów - i wszystkie odchodzą powoli w zapomnienie. Dziewczyny - jesteście cudowne! Oby więcej takich pozytywnych wpisów.
Dobra, dobra, przechodzę do konkretów. Teraz będzie o tym biczu. Chciałabym, naładowana energią z Waszych postów, pójść w ślady najlepszych i przywrócić ciekawsze kształty mojemu ciałku ćwiczeniami. Nie mam najlepszej kondycji, więc Pani Crawford i reszcie kroku nie dotrzymam, ale oprócz kondycji brak mi przede wszystkim silnej woli. Tak więc piszę tego posta, w którym obiecuję, że dzisiaj poćwiczę - pomalutku, po troszeczku - ale chcę zacząć coś robić. Mam nadzieję, że ktoś tu zajrzy i jak nie dotrzymam słowa to uświadomi mi jakim kompletnym słabeuszem jestem i zabroni wstępu na forum dla walczących kobiet.
O Rany Kobietki - dam z siebie wszystko, trzymajcie kciuki.
Re: To jest bicz na mojego lenia.
To jeszcze raz ja, tak daleko mnie wciągnęło w ten komputer. Mam przynajmniej okazję pozdrowić Was dziewczęta co niniejszym czynię.
Re: Re: To jest bicz na mojego lenia.
bardzo dobrze ze nie rzucasz sie na "diety 300 kcal" i 5 godzin cwiczen dziennie....dopinguje i pozdrawiam:)))