-
Pomóżcie duszyczki! :-)
Hej:-)
Chciałam się przywitać, bo jestem nowa na tej stronie (mam nadzieję, że nie strzelę od razu jakiejś gafy, bo nie bardzo jeszcze wiem jakie zasady tu panują :-)
Chyba większość osób na tej stronie, tak też i ja, mam parę kilo do zrzucenia - dokładnie ok.10... jak to strasznie brzmi;-) To może inaczej:ważę 62kg, chciałabym coś koło 50-tki, ale nie mniej. Ale nie waga tu najważniejsza, tylko ostatnio widzę, jak zaczynam obrastać tłuszczykiem i nie podoba mi się to :-( A mam już 21 lat i wiek "rozwoju kobiecych kształtów" dawno za sobą;-)
No dobrze, prezenacja dokonana, ale dalej mam problem, bo właściwie nie wiem, jak mam się za to odchudzanie zabrać ;-) Tutaj liczę na Was, może ktoś coś wymyśli?
Ogólnie wiem, jak się powinno jeść na diecie, ale teoria swoją drogą a praktyka drugą. Nie zawsze da się to zastosować :-( Prowadzę tzw. "studenckie życie" (cyli większość życia na uczelni albo dojazdach ;-) i na porządny posiłek mam czas dopiero po południu albo wręcz wieczorem, zależy od dnia. Wychodzę z domu o 6.30 i nie jem śniadania, bo primo kompletnie nie mogę się do tego zmusić a drugie primo ;-) na przystanek mam pół godziny szybkim spacerem i jedzenie przewróciłoby mi się w żołądku :-/ Śniadania w domu odpadają. Niestety na uczelni wszelkie posiłki też odpadają, bo ZAWSZE mam po nich wzdęcia. Nie wiem, czemu, tak jest tylko w szkole, jeśli jem w domu to nie ma żadnych dolegliwości :roll: I to chyba nawet nie przez stres, np. dziś miałam luzacki dzień, zjadłam jabłko, za 3 godz. kanapkę i po tej kanapce z brzucha zrobiła mi się piłeczka i bolał jak diabli, ledwo wysiedziałam na wykładzie. Tak jest zawsze. To ja już wolę nie jeść :-) Szczególnie, że w szkole właściwie też nie jestem wściekle głodna. Za to w domu nadrabiam :-(
No i co ja mam zrobić? Tabletki na wzdęcia nie pomagają, jeśli jem w szkole to przypłacam to bolącym brzuchem, jeśli nie jem, to w domu się objadam "bo cały dzień nie jadłam, to teraz mogę sobie pozwolić". W dodatku mama mnie dokarmia, i jak ja tu mam być silna? ;-)
Dziewczynki kochane (i chłopcy, jeśli tacy są?), czekam na jakieś pomysły, może któraś z Was miała podobny problem? I przepraszam, że tak się rozgadałam, ale musiałam jakoś opisać to wszystko :-)
Liwia
-