waga ani drgnie!! co robic??

hej wszystkim!
mam 25 lat, 164 cm wzrostu i jeszcze 23 kwietnia wazylam dokladnie 74.7 kg :oops: przez 5 tygodni jednak udalo misie zrzucic 6 kg i 28 maja wazylam juz 68.7
Wielka była moja radość. Czujęsie od razu lepiej, mieszcze sie w ciuchy sprzed dwoch lat i wogóle jest fajnie, ale...
do wymazonych 58 jeszcze daleko
a co gorsze od 2 tygodni waga ani drgnie!!! co gorsza czasem idzie w gore!
co mnjie pzeraza na tyle, ze zmniejszam ilosc kcal grubo ponizej 1000
ale bez efektu
69 i ani grama mniej
Chodze 2 razy w tyg na dosc intensywny aerobic i jak tylko moge na basen
mam raczej aktywny tryb zycia
wyeliminowalam czerwone mieso soje pieczywo produkty maczne i wlasciwie wszystko co slodkie i z cukrem
W lodowce mam same warzywa truskawki i wszystko 0%
Gdzie tkwi problem????
Czy ktos mial podobne problemy??
Poradzcie cos, bo zaczynam sie zalamywac, ze tye wysilku i bez efektu!!
Co zrobic?

To minie. Organizm "odpoczywa" i "nabiera sił" do dalszego chudnięcia. Czasem nie warto jeść produktów odtłuszczonych "na siłę", gdyż zawarte w nich sztuczności wcale nie wpływają dobrze na odchudzanie. Wiecej wody, przyspiesza przemianę. I ...cierpliwości! trzymaj się i nie poddawaj!

No jak wyeliminowałaś te wszystkie zdrowe produkty i jesz poniżej 1000 kcal dziennie to wcale się nie dziwię, że nie chudniesz. Weź się opamiętaj dziewczyno.

Znajdź sobie gdzieś piramidę żywienia i zobaczysz, co powinno się znajdować w codziennej diecie...

Kowadelko!
które produkty nazywasz zdrowymi?
czerwone mięso? czy słodycze? czy białe pieczywo ziemniaki i makaron?
a soji nie znoszę
I akurat mówienie mi, żebym się opamiętała uważam za niezbyt miłe, a nawet wręcz opryskliwe. Mam nadzieję, że to wynika nie z tego, ze taka jestes, tylko ze nie zrozumialas na czym polega moj problem
Gdybym nie była łasuchem pewnie nie musiałabym sie martić że mam nadwagę.
W kazdym razie dzięki!

Agrava, nie zmniejszaj ilości kalorii dostarczanych organizmowi - tylko spowolnisz sobie metabolizm, a potem, po diecie, dorwie Cię potworek zwany jo-jo. Na diecie 1000 kcal zastoje wagi są sprawą normalną, jeszcze się chyba nikomu nie zdarzyło, by ich nie miał. Ale waga zawsze w końcu rusza, jeśli trzymasz dietę.

Oj agrava!!! Też to mam!!Ale nie poddaję się , żyję dewizą ,że schudnę i juz i nie waże się codziennie, po prostu trzymam się wyznaczonego celu: co dzień musi sie udać, a efekt będzie !!!Wage najlepiej wywal albo schowaj i waż się raz na 2 tygodnie.
Wahania wagi sa też związane z nadchodzącym okresem.Ale sie nie załamuj, bo jak teraz pekniesz to jojo gotowe i cały wysiłek na nic!!
Wierzę ,że Ci się uda!!

oj ja wlasnie mam taki zastoj i tak mnie to drazni ,ze szkoda gadac:(
Laski ile waszym zdaniem moze przybyc tuz przed okresem i skad te wachania wagii sie biora?

Zwróć może uwagę na to, co napisałaś: napisałaś "pieczywo" a nie biały chleb, produkty mączne a nie makaron.

Nie powinnaś odstawiać ani produktów mlecznych ani moim zdaniem czerwonego mięsa, które np uduszone bez tłuszczu raz na jakiś czas nie zaszkodzi a wręcz pomoże bo przecież ma ważne składniki.

Jeżeli chodzi o pieczywo to ciemne spokojnie można jeść raz dziennie a z makaronu wybieraj razowy.

Skoro prosisz o pomoc i opinie to niby czemu się denerwujesz jak ją otrzymasz?

znalazłam to
poczytajcie jeżeli nie czytałyscie

[quote="op"]może komuś się przyda, więc wkleję:

Cytat:

---

Po pierwsze:
nie należy zakładać i ustalać wagi ciała do jakiej dążymy jeszcze przed rozpoczęciem odchudzania . W większości przypadków sylwetka kobiety wygląda dużo lepiej gdy rozsądna warstwa tłuszczu ukrywa niedoskonałości układu kostnego i mięśniowego, przez co kształtuje sylwetkę powodując jej proporcjonalność.

Po drugie
podczas kuracji odchudzającej niedopuszczalne jest głodzenie organizmu, który koduje wtedy sytuację stresową i przerwa w takiej diecie staje się sygnałem i możliwością do odłożenia jak największej ilości zapasów energetycznych w postaci tkanki tłuszczowej. Kończy się to zwykle powrotem do wagi wyjściowej, a nawet większej (efekt jo-jo).

Po trzecie :
dostarczanie organizmowi ograniczonej ilości kalorii np.; 1000 jest uzasadnione tylko wtedy, gdy w skład tej ilości wchodzą produkty o wysokiej jakości . Posiłki natomiast spożywane są o ściśle określonych porach .względem wysiłku . Przecież 1000 kcal to mogą być 2 batony czekoladowe lub l łyżka smalcu co na pewno nie jest sposobem na odchudzanie.

Po czwarte:
preparaty wspomagające utratę tkanki tłuszczowej powinny być dobrane w sposób przemyślany i skonsultowany z osobami kompetentnymi. Eksperymentowanie w przyjmowaniu takich preparatów tylko na podstawie efektownej reklamy, bez konsultacji jest błędem .

Po piąte:
rodzaj aktywności fizycznej odgrywa kluczową rolę w kuracji odchudzającej. Nieprawidłowa jest opinia o tym, że intensywny trening siłowy jest dobrym sposobem na pozbycie się nadmiaru tkanki tłuszczowej. Trening siłowy świetnie kształtuje sylwetkę, lecz tłuszcz spala się przy innym rodzaju ruchu .Przy intensywnym bieganiu lub aerobiku, w pierwszym rzędzie spala się tkanka mięśniowa , następuje odwodnienie dając fałszywy wynik odchudzania, a tłuszcz spala się w niewielkim stopniu . Najlepszą formą aktywności fizycznej w celu utraty tkanki tłuszczowej jest trening niezbyt intensywny ale wydłużony w czasie np. rower ,stepper, marsz. Inną dobra formą ruchu jest pływanie w basenie pod warunkiem ,że pływamy w umiarkowanym tempie , ale powyżej 30minut. Organizm zużywa wtedy energię do wysiłku i na ogrzanie ciała z pokładów energetycznych naszej tkanki tłuszczowej. Tu należałoby wspomnieć o tym , że organizm człowieka broni się przed utratą wagi, co objawia się nieskutecznością diet, które nie są rygorystycznie przestrzegane , lub nie są do końca prawidłowo opracowane. Obrona ta polega na odłożeniu zapasów energetycznych jeśli tylko jest ku temu sposobność, czyli nawet minimalna nadwyżka spożytych węglowodanów lub tłuszczy może zostać przekształcona w tkankę tłuszczową. Aby oszukać organizm i zmusić go do zaakceptowania wyszczuplonej masy ciała, odchudzanie nie może postępować zbyt szybko .Idealną jest utrata wagi do 2.kg miesięcznie. Unikniemy wtedy efektu jo-jo.

---

dzieki op
napewno nam sie to przyda.[/b]

Cytat:

---

Zamieszczone przez agrava

a co gorsze od 2 tygodni waga ani drgnie!!! co gorsza czasem idzie w gore!

---

każdy miewa przestoje na wadze- mój trwał prawie 4 tygodnie :| już na prawdę byłam zdenerwowana i zirytowana lekko :|
ale się nie dałam!
dalej przestrzegałam dietki i waga w końcu ruszyła!!!!!!
mam nadzieję że jak w niedzielę wejdę na wagę to znów będzie kg mniej...


musisz to jedynie przeczekać,
nie zmniejszaj jeszcze bardziej kalorii bo to nic nie da
trzymaj się planu
a na pewno się uda!

:*

dzięki dziewczyny!
rzeczywiscie ciagle wlazenie na wage, moze byc frustrujace, aczkolwiek gdy spada to jedna jest ta motywacja do dlaszej walki ze swoikmi slabosciami

jesli, jak mowicie, takie zatrzymania wagi to norma, tez mnie to troche uspokoilo, bo juz zaczynalam myslec, ze ja po prostu ingdy wiecej nie schudne : :!:

poza tym, nie wiem ja jest u was, ale gdy sie teraz odchudzam przechodze rozne fazy:
bardzo pilnuje tego co jem spisuje skrupulatnie kalorie planuje co zjem robie zakupy co drugi dzien zeby nie robic zapasow - > i jak sa efekty to idzie dobrze
a jak nie mam to kontrola tego co sie je z jednej strony staje sie obsesja a z drugiej czyms co meczy tak strasznie, ze najchetniej to by sie to wszystko rzucilo

45 dni na diecie - ostatnio bez efektow - zaczelam sie podlamywac
ale dzieki za wsparcie
za kilka minut zaczyna sie nowy dzien i trzeba pozytywnie spojrzec w przyszlosc
i tak juz jest lepiej niz bylo:)

ja na diecie jestem teraz 25 dzień i wreszcie po naprawdę dlugim zastoju coś drgnęlo :) To normalne najzupełniej :)

Hej.
Czytałam rano ten pościk i nawet miałam się przyłączyc do skarg na zastój wagi , ale do pracy musiałam pędzić. W pracy się zważyłam i wreszcie :P :P 1,5 kg mniej. Na suwaczku zakładam wersję pesymistyczną ( bo było 58,5), ale tak sie cieszę z tej "5" z przodu.
Czyli wszystko co tutaj piszemy to prawda, tylko czasem brak cierpliwości. :cry:
Agrava,cariad, pszczółka - ruszy, tylko spokojnie. U mnie to trwało prawie miesiąc :!:
A diety naprawdę przestrzegam :!:

Matko kochana!!!Miesiąc ????? :? O rany jak ja to wytrzymam???

Cytat:

---

Zamieszczone przez pszczółka

Matko kochana!!!Miesiąc ????? :? O rany jak ja to wytrzymam???

---

dasz radę pszczólka będziemy Cię wspierać :)

najlepiej się wyżalić gdy ciężko...

damy radę :D!

OPTYMISTYCZNIE!

Dziękuje za słowa otuchy, BARDZO pomogły bo miałam juz chwile załam ania, poza tym może zastoj wagi zwiazany jest ze zbliżającym sie okresem i potem jak się zważe to będzie ciutkę mniej???Mam taka nadzieję, ale nie przestaje cwiczę i trzymam dietę , właściwie powoli to juz mi się staje takim stylem zycia.Najgorzej to przetrwac to załamniae,żeby się nie poddac i nie rzucic na jedzenie, bo wtedy jojo i ech bez sensu caly wysilek.
Wspierajcie mnie, bo bez was jest TRUDNO !!!!!!! :roll:

U mnie najdluzszy przestoj wagi trwal 6 tygodni. Najwazniejsze to nie odstepowac wtedy od swojego planu, trzymac diete, cwiczyc, pic duzo wody.

U mnie wlasnie trwa juz strasznie dlugo, jakos 3-4 tyg i chyba oszaleje za niedlugo !

Pocieszam sie jedynie tym, ze skoro juz tak dlugo stoi to powinna lada moment ruszyc. Powinna...

Az ide zaraz poskakac sobie troche na skakance ;)

Tak z ciekawości pytam, po jak długim czasie odchudzania miałyście (lub macie) taki przestój. Ja jak dotąd, a odchudzam się około 2 m-ce miałam jeden taki przestój trwający około tygodnia, może 10 dni, ale po tym waga ruszyła w dół dość ostro. Trochę mnie przeraża taka ewentualna przerwa w chudnięciu, tym nardziej, że już sobie wymażyłam , że w sierpniu, jadąc na wakacje będę piękna i szczupła :-) Jak na razie jestem tylko piękna ;-) Choć nie powiem, ubyło mnie dość sporo już :-)
Pozdrowienia

no właśnie, moja waga też sie zatrzymała, i działa to mnie bardzo demobilizujaco, ja poprostu zaczynam jeść :evil:

po 3 tygodniu odchudzania miałam taki zastój, trwał 2 tygodnie, ale dzielnie sobie poradziłam, a teraz nie wiem co się ze mną dzieje :cry:

U mnie takie okresy zastoju trwają nawet po 6 tygodni, ale nauczyłam się nimi nie przejmować i dalej robić swoje :) Poza tym najzdrowiej jest chudnąć powoli.Od czasu do czasu podwyższam sobie nawet kaloryczność posiłków na tydzień mniej więcej, by rozruszać metabolizm, spowolniony ciągłym niedoborem energii.

Także głowa do góry, nic złego się nie dzieje:)

Aaaaaaaaaaaa !!!!!!! Ruszyla !!!!!!! 60 kg !!!!

Nie wierze ! :O:O

hej ja sobie wczoraj podwyzszyłam kalorycznosc posiłków o jakies 1000 kal, po prostu miałam słabość i wieczorem zjadłam 2 kromki chleba z serem zółtym, ale dzis juz z powrotem dieta.JAk myślicie bardzo mi to zaszkodzi???Po miesiącu odchudzania takli numer, jestem wsciekła na siebie!!!
RATUMKU!!!!

pszczółko, ja też bym była wściekła...
ja podjadałam nie chleb, ale kalarepke, marchewka, truskawki i też się na siebie złoszczę :(

ale podobno, jak czasem "wrzucisz" do brzuszka coś wiecej, to nawet dobrze, bo Twojemu metabolizmowi nie grozi przyzwyczajenie do stałej liczby kcal, ale to jest też niebezpieczne, bo wszystko co jest ponad wybraną ilosć kcal, moze nie zdążyć spalić i odłoży...
ale wydaje mi się, ze to nie zaszkodzi, pocieszam tak siebie i będę pocieszać tak Ciebie :D
nic sie nie stanie, troszke dłuzej, ale do celu... :)

ehh

chyba tylko moge się modlić o to żeby waga ruszyła

i o to żebym nie dojadała....

:(

WAGO RUSZ W DÓŁ

plissssss!!!!


Amen


grrrr.... ;( :(

Kochane moje, waga stoi jak zaklęta, co tu robić ???Mam ochote tylko wode pić , ale wiem ,że to głupie, diete trzymam, choc maleńkie wpadki zaliczylam ,bo jadłam po 14 a wczesniej tak nie było, ale muszę wziąc się w garść!!!Wiem ,ż egłupota by było teraz się rzucic na jedzonko.Bo tyle juz za mną ,ale ...
Pocieszcie mnie troszkę.!!! :roll: