-
Dziewczyny to chyba przeznaczenie ja też mam kolano pod specjalnym nadzorem.Jeżdziłam na łyżwach i niestety zaliczyłam upadek ,2 dni nie mogłam chodzić ,upadek był grożny bo praktycznie wbiłam się kolanami w lód .Zaczynam dopiero dochodzić do siebie ale noga czasami boli.
Aia mozna sobie wyprostować włosy ,to na 2 -3 miesiące ,moja fryzjerka mi zaproponowała taki zabieg ,u mnie to jest trochę dziwna sprawa bo coś mi się stało po pierwszej ciązy zaczełam tyć i pokręciły mi się włosy
zawsze miałam proste a teraz mam kręcone ,
Siba badania zrobione????? a codzienna porcja karotenu nie zaszkodzi.QQRQ5 ma rację po kilku dniach jedzenia marchewki cera się zmienia ,można zrobić maseczkę tylko uwaga na sok ,miałam zacieki na szyi
andzia
-
Andzia, dzięki za motywację! zaczynam jeść marchewkę!
Współczuję kolana....Wiem, że to dziadostwo bardzo boli i długo się nie chce odczepić. Ja nie dołączę do grona kontuzjowanych :lol: , ale mój ukochany za tydzień ma operację kolana i trzymam kciuki za jego szybki powrót do zdrowych nóg, bo piłka nożna jest jego całym światem (hmmmm, żywię złudną nadzieję, że może jednak po mnie...)....
Tak, wiem o prostowaniu włosów u fryzjera, to zabieg na zasadzie trwałej, tyle że odwrotnej. Nie chcę go robić, bo moje włosy z natury są koszmarnie suche, a od paru lat farbuję je (najczęściej na rudo-czerwono), więc są suche jeszcze bardziej, a ten zabieg to pogłębia....Pozostaje mi polubić swoje loczki, a dla urozmaicenia upinać je spinkami, co właśnie dzisiaj uczyniłam... :P
No właśnie, Sibko? Badania zrobione?....
Gorąco całuję, aaaa i dodaję, że ja wczoraj się trzymałam i jestem z siebie dumna, zwłaszcza, że spacerowałam z psem przez prawie półtorej godziny (co prawda w trzech turach... :lol: ). Dzisiaj też (jak na razie) jest ok!
-
Musze ze wstydem przyznac, ze nie zrobilam badan. Najbardziej nie mam jakos ochoty isc na usg a wiem , ze musze , bo inaczej moja lekarka zrzuci mnie ze schodow .
Andziu- z tymi wlosami to niesamowite , z tym ze ci sie skrecily :wink:
A kolano, to rzeczywiscie paskudna sprawa i najczesciej odzywa sie dlugi czas na kazda zmiane pogody .
Aia- gratuluje udanego dnia. Podziwiam wszystkich , ktorzy mieszkajac z rodzinami sa w stanie jakos kontrolowac to co jedza. Bo jak ja przestaje byc sama , to przestaje tez sie kontrolowac :wink:
Wogole zauwazylam, ze po chwilowej obnizce zywotnosci ( na poczatku diety) teraz rozpiera mnie energia , spie po 6 godzin ( kiedys potrzebowalam 10 aby sie wyspac) , praca mnie tak nie meczy , w wolnych chwilach mam chec na spacery jednym slowem czuje sie lepiej. I tego zycze wam z calego serca !
Caluski !!!
-
Dziś mialam bardzo udany dietowo dzień :lol: :lol: :lol: :lol:
Nareszcie mogę się czymś pochwalić !!!!!!!
Bilans wyszedł mi na .......minus 1300 kcal
a teraz marzenie ...... jakby tak utrzymać przez 7 dni to podła waga musiałaby ruszyć !!!!!!! Ach jak byłoby pięknie !!!!!!
koniec marzeń.
dobrej nocki, szane
-
Szane- fantastycznie !! To dodaje skrzydel co? Kiedy uda nam sie zapanowac nad jedzeniem od razu ma sie poczucie, ze panuje sie nad swoim zyciem wogole.
Niestety teraz ja mam dola , robie sobie teraz muzykoterapie , ale chyba to nie takie proste. Nie wiem co sie stalo- albo ... chyba wiem. Juz chyba wiem , kto jest powodem wszystkich moich napadowych dolow .
Niewazne.
Wazne ze jest miejsce gdzie mozna sie wygadac .
Caluki!
-
Siba? Pamiętaj, że myślimy o Tobie, i wiem, że będzie dobrze! Dasz sobie radę z dołami!!!! Zabieraj sierściuchy i zasuwaj z siostrą do lasu! Pisz do nas! Czytaj optymistyczną książkę (polecam Chmielewską)! Pij dobre, schłodzone wino siedząc w fotelu i pomyśl wtedy, jaka jesteś wspaniała, opanowana i jakie życie może być piękne! :D
Szane, wielkie gratulacje!!!! Tak trzymaj! Ile kcal zjadłaś?....Mam nadzieję, że nie głodziłaś się, tylko ćwiczyłaś, co?....
Waga ruszy! Cierpliwości!
Buźka.
-
Aia nie głodzę się, bądź spokojna .
Pisalam wczoraj razy kilka ale zawsze nie wywalało , może rankiem się uda.
Zmienił mi się lekarz prowadzący, a w związku z tym i podejście do odchudzania i okazuje się że dobrze się stało. Podał mi sposób obliczania dobowego zapotrzeboania organizmu na energię czyli poprostu obliczanie ile to moja "szanowna" osoba spala na dobę, a to co zjadam nadal liczę w dzienniczku. Różnica powinna być około 1000 kcal.
No i są efekty :!: :!: , może to akurat zbieg okoliczności i też by teraz ruszyło ale to jest prostrzy sposób niż liczyś każdą czynność i czas jej wykonywania.
Wczoraj było tak:
podstawowa.........1632 kcal
ponad podst. .........500 kcal
dodatkowa aktywn. 136 kcal
suma spalania......2268 kcal .......dostarczyłam(zjadłam)....953 kcal
różnica...minus 1315 kcal
czyli znowu świetnie :!:
Siba może podesłać ci jakąś "ekipę wychowawczą" na tego ktosia,który cię dołuje :lol:
Nie daj się, wyrzuć smutki, świat jest piękny :lol:
Pozdrawiam cieplutko, życzę udanej niedzieli
szane
-
Szane, ten sposób liczenia dobowego zapotrzebowania jest genialny (czytałam u Earlgrey, dzięki). Nie będę go liczyć u siebie, bo zwykle mam podobny tryb dnia, ale daje to fajną świadomość teoretyczną tego, na jakiej zasadzie się chudnie i po co są ćwiczenia. Jesteś genialna i cudownie, że dobrze Ci idzie, a najważniejsze jest to, że umiesz wytrwać przy swoim zamierzeniu bez wpadek. Ja robię je niestety krok po kroku.....Ale walczę dalej czekając, aż wreszcie na stałe wejdę na właściwe tory! :roll:
Życzę miłego dnia i uciekam do roboty (tak, tak, w niedzielę niestety...).
-
Szane jest genialana ale jest rowniez bardzo serdeczna osoba, ze udzielila nam tych informacji .Wlasciwie do tej pory opieralam sie na ogolnym wskazniku dla kobiet w moim wieku - 2300 kcal. A po policzeniu wyszlo mi , ze 1950 .
Tak szczerze mowiac , to moje doly sa tylko z mojego powodu. Po prostu troche chyba nie nadaje sie do tych zasad zycia i kontaktow miedzyludzkich jakie obecnie zapanowaly. Ale mowi sie trudno , wole sobie pochlipac w kaciku przy mojej muzyce , niz satarc sie zmienic i przystosowac do tego czego nie akceptuje .
Ale filozofuje teraz :oops:
Aia- wspolczuje pracy w niedziele :cry: , ale praca ma tez swoje dobre strony( niedawno je odkrylam) , tam nie mysli sie o jedzeniu :wink:
-
Sibko, no nie wiem....Właśnie zeszłam na dół (mamy bufet) i kupiłam sobie cheesburgera z surówką....Ale przysięgam, że on się zmieści w moim limicie 1500 kcal! Na usprawieldiwienie powiem, że nie wzięłam kanapki (którą na marginesie zrobił mój najdroższy mężuś, zapomniałam o niej..), a na śniadanko zjadłam tylko 150 kcal, więc teraz mam 150 + 550 (cheesburger) + surówka (50), czyli 750 jest na liczniku. W domu zjem około 16 obiad (warzywa na patelnię z ryźem), potem ewentualnie jakaś lekka kolacyjka i będzie ok!
Żeby tylko nie rzuciły się na mnie pierniczki z białą i czarną polewą czekoladową i wafelki wedlowskie (kupiłam moim chopakom...)....