Wersja do druku
wczoraj się złamałam,zjadłam prawie kilogram czereśni-to ok 650 kcal,...a już byłam po objedzie...myśle sobie co tu zrobić..pojechałam na siłownie....tam ćwiczyłam 10km na bieżni w szybkim tempie (75min) i 25minut na steperze przy wysokiej trudności ,aż pot się ze mnie lał:) , i normalnie dzięki temu nawet się nie obejrzałam a od 13 nic nie zjadłam:))) polecam !!! dzięki temu doszłam do wniosku że w diecie jak i w życiu popełnia sie błędy,sztuka to umieć je naprawić:)))
Wiesz ogólnie kazde zajecie powoduje ze nie myslimy i o to w tym wszystkim chodzi :arrow: Trzeba sie pożądnie zając jakąs czynnoscią nie koniecznie na siłowni choc była by wskazana :D ja zaczynam sprzatac ostro dom jak czuje ze zaraz pojde do kuchni..dostaje powera i zapominama potem juz jestem taka zmeczona ze na nic do jedzenia nie mam ochoty :D
zgadzam sie z zuza najlepiej zajac sie czymkolwiek byle tylko nie myslec o jedzeniu
Ja tez sie zgadzam z tym. Jak znajde sobie jakieś zajęcie to nawet nie wiem kiedy mija cały dzien a mi sie przypomina, ze nic nie zjadłam.
fajowo, a jak ktoś nie ma mozliwosci wyskoczenia do takiego lokalu,a na dworzu leje deszcz?
to wtedy zabiara sie bardzo ostro za pracew domku..sprzata tańczy :wink: albo ubiera peleryne i idzie do sklepu po pomidorki :wink: