-
Megg ale jesteś maruda :P podejdz do tego optymistycznie. Mając sporo zajęć zawsze ma się na WSZYSTKO czas. Mnie teraz czeka maturka, chodze do liceum, w którym trzeba się uczyć i w tym roku postaram się jeszcze podciągnąc z wynikami. A w planach oprócz tego 2 razy w tyg angielski (od pażdziernika) 2 razy w tyg aerobik (od pażdziernika tylko raz z powodu angielskiego :cry: ) 2 razy w tyg basen, codziennie ok 30-50 min ćwiczeń w domu (poza dniami z aerobikiem) do tego utrzymanie życia towarzyskiego, spotkania z lubym a co jakiś czas wypad na dęsing :D A maturka będzie zdana ślicznie, nie mówiąc już o ładnym świadectwie :D trzeba w siebie wierzyć, a napewno się uda.
Kolejnym plusem jest nie myślenie o jedzeniu i zupełny brak nudy, który jest tak dobijający. Rano śniadanko (np.musli) w szkole grahameczka z szynką i jogurcik, a po szkole jakiś ciepły obiadek, na koniec jakaś leciutka kolacja. W moim przypadku tysiaczek zachowany i brak odczucia głodu.
Szkoła przynosi wiele plusów :D będzie dobrze
-
Ja tez zrobie wszystko zeby bylo dobrze :) Masz racje, przesrane juz marudzic i postaram sie troche optymistycznie nastawic ;) Bo przeciez zawsze poczatek jest najgorszy ;)
-
perspektywa szkoly mnie przeraza nie wiem kompletnie co sobie robic jesc zeby bylo niskokaloryczne ale sycace...macie juz cos sprawdzonego?
pozdrawiam
-
Rób sobie kanapki z ciemnego pieczywa albo grahameczki z dowolnymi dodatkami, bierz ze sobą owoce, jogurty, serki :)) Nawet możesz sałetke do pudełka zapakować :D
-
ehhh dzieki bede probowac...
-
Chyba i tak lepiej ćwiczyć 10 minut, albo wcale z winy nauczyciela, niż mieć chodzące getto :xTragedia :? Żyć się odechciewa, jeśli przez taki wf mam chudnąć, to wolę już tyć :cry: W poprzednim roku szkolnym zdarzało się, że nic nie jadłam od godziny 20 do godziny 16 następnego dnia...po prostu nie miałam czasu na jedzenie, stres :roll: Za to zawsze wieczorem nadrabiałam duużą porcją obiadku o wiele za późno. Jeśli już brałam cos do szkoły to owoce :) I uważam, że z tymi owocami jest dobry pomysł, gorzej z serkami, w końcu trzeba brać łyżeczkę do tego, a często się zapomina, a jak się nie zje, to kiśnie :x Praktycznie w czasie roku szkolnego niewiele myślałam o jedzeniu, miałam inne problemy niż patrzenie w lustro, ale jak już się załamywałam to sięgałam po tonę słodyczy...I wiecie co, wcale nie miałam wyrzutów sumienia, bo w danej chwili wygląd miałam gdzieś :x Dobrym pomysłem jest jedzenie obiadu odrazu po pryjściu do domu, a nie branie przekąsek, bo one nie zaspokoją głodu, a jeśli nawet, to trzeba ich duużo zjeść :? Poza tym serki, kanapki nie zastąpią ciepłego posiłku :x Wiem, nie ma czasu czasami na obiad :cry: Nie martwcie sie, w końcu od stresu się nie tyje, a raczej chudnie :) Przynajmniej ja tak mam :P
-
I tu się z Tobą Lean nie zgadzam. Według mnie warto jeść w szkole. Dzięki temu zjemy mniej jak wrócimy do domu. Taka grahamka czy danio zupełnie zaspakajają głód. Jak wiadomo lepiej jeść częściej ale w małych ilościach. Organizm będzie lepiej trawił a nam żołądki nie przylgną do kręgosłupa.
Co do łyżeczki, ehhh...żaden problem. Wrzucam do torby w poniedziałek, po zjedzeniu ciach do woreczka (najlepiej jogurty i serki nosić w woreczku bo mogą się wylać). Po powrocie ze szkoły szybko umyć i znów do plecaka. A nawet jak zapomnijsz zrobić to w domu to opłukasz w szkole. Poza tym jak pakuje jogurt to logiczne, że będzie mi potrzebna łyżeczka, nie zapomina się.
pozdrawiam, Ktosiula
-
hm... wg. mnie branie kanapki do szkoly jest bardzo potrzebne bo nienawidze jak jest jakis sprawdzian i w klasie panuje cisza i nagle burczy mi w brzuszku heheh i echo ciagnie to po calej klasie heheh. A poza tym lepiej sie mysli w szkole jak nie czuje sie glodu, lepiej sie skupia i wogole. I tak samo oczywiscie mniej sie zje jak sie wroci do domku ;) Bo czasami jak nie wezme niczego do jedzenia do szkoly i po 8 godzinach wracam zmeczona do domu to nie wiem co mam robic zeby jak najszybciej cos zjesc hehe ;)
-
Lean ja mam wlasnie na odwrot...od stresu zaczynam wierdzielac i tyym samym tyc ;(
-
Ja nie twierdzę, że lepiej do szkoły nie brać jedzenia-przeciwnie, uważam, że powinno się coś zabrać. Tylko mówiłam, jak było w moim przypadku :? I kiepsko było :x Teraz wiem, że branie jabłka, cy czegos jest zbawienne do myślenia, jak sie cos zje, to łatwiej wytrwać te 9 godzin w szkole :)